10.02.2022

"Zniszczenie i odnowa" Leigh Bardugo

 

Nareszcie udało mi się przeczytać całą trylogię „Cień i kość”. Ostatni tom – „Zniszczenie i odnowa” opowiada o dalszych losach Aliny po ataku Zmrocza i przywłaszczeniu przez niego władzy. Główna bohaterka wraz ze swoimi sojusznikami zostają zmuszeni do ukrywania się. Wszystko wskazuje na to, że Alina ma małe szanse na pokonanie Zmrocza, z jej armii zostały jedynie resztki, a Nikołaj gdzieś zniknął. Z uwielbianej świętej stała się wygnańcem, zaś na swoich rękach niesie krew zabitych sprzymierzeńców. Muszę Wam oznajmić, że znów przekonałam się do tej historii. Trzecia część przygód Aliny bardzo mnie zaskoczyła i co tu dużo mówić – dała radę powalić mnie na kolana.



Losy kraju spoczywają w rękach Przywoływaczki Słońca, która utraciła moc, tropiciela, który skalał swój honor, i żałosnych niedobitków wspaniałej niegdyś magicznej armii. Zmrocz zasiadł na tronie cienia i włada krajem, a osłabiona Alina Starkov wraca do zdrowia po bitwie pod wątpliwą opieką fanatyków religijnych, którzy czczą ją jako świętą. Teraz wszystkie swoje nadzieje pokłada w magicznym, dawno zaginionym stworzeniu oraz nadziei na to, że wyjęty spod prawa książę przeżył. Kiedy jej sojusznicy i wrogowie zmierzają do wojny, Alina staje pomiędzy swoim krajem, a napływającą falą ciemności, która może zniszczyć świat. Jeśli ma wygrać, będzie musiała zawładnąć legendarną mocą, lecz zdobycie żarptaka może okazać się jej zgubą.” Alina stoi na przegranej pozycji. Ukryta przez fanatycznych wyznawców, pozbawiona mocy, zniewolona przez kapłana, stara się odzyskać utraconą pozycję i przywileje. Jak zwykle może liczyć na pomoc Mala, ale czy na pewno chłopak stoi po jej stronie? Pomimo utraconej potęgi amplifikatorów, Alina wciąż jest silnym graczem na arenie politycznego konfliktu. Mal wie, że nie jest wart jej miłości, więc postanawia zrobić jedyną pożyteczną rzecz w całym swoim życiu – odnaleźć żarptaka, którego spotęgowana moc może pokonać Zmrocza, ale też nieodwracalnie zapanować nad Aliną. Czy oboje są gotowi na takie poświęcenie? Wkrótce bohaterowie będą musieli dokonać swoich wyborów, które przyczynią się do ich upadku lub klęski. A może wszystkie drogi prowadzą na manowce, a zwycięstwo nigdy nie będzie im dane?

Zdarzyło mi się sporo ponarzekać w „Oblężeniu i nawałnicy”, ponieważ bohaterka była tam przedstawiona jako zbyt wyidealizowany charakter, psując tym samym całą treść książki. Zauważyłam, że autorka w tym tomie odeszła od ukazania Aliny jako żywy przykład świętej, co wydaje mi się, wyszło jej na dobre. Tutaj Alina podobała mi się znacznie bardziej i przypominała swoją wersję z pierwszej części, a jednak nabrała też pewnego doświadczenia, podejmując dość istotne kwestie w sprawach, które mogły zakończyć się życiem lub śmiercią zarówno jej, jak i jej przyjaciół. I chociaż historia czasem wydawała mi się nieco naciągana (jak to bywa w przypadku nastolatków ratujących świat przed mrokiem, zagładą, czy inną apokalipsą) to potrafiłam kibicować każdej postaci, a zwłaszcza wspomnianej już Alinie.

Trochę mam żal do autorki o zbyt pobieżne przedstawienie pobocznych bohaterów. Bliźniacy, Genya, Baghra to według mnie bardzo intrygujące osoby, dlatego boli mnie, że zbyt mało było wątków właśnie z nimi. Ich historie są dość krótkie i stanowią zaledwie wzmiankę na tle przemyśleń Aliny, czy też jej działań. Uważam, że lepiej by było, gdyby Leigh Bardugo zdecydowała się na szersze ukazanie zdarzeń z nimi w tle, zaś Alinę odsunęła trochę na bok lub przerzuciła się na inny typ narracji. Najdziwniejszy był dla mnie Mal – niby jeden z głównych bohaterów, a wydawał się takim nudziarzem tylko dlatego, że Bardugo nie chciało się bardziej przyłożyć do jego wizerunku. Szkoda, ponieważ wątki ze Zmroczem, antagonistą, zostały znacznie szczegółowiej wyjaśnione, aż było mi szkoda, że stoi po przeciwnej stronie barykady. Rzadko mi się zdarza polubić czarne charaktery, a jednak najbardziej polubiłam właśnie Zmrocza.

Autorka postarała się w tej części i to widać. Fabuła książki podobała mi się bardziej, bohaterowie mieli więcej dylematów, zaś akcja pędziła jak szalona do tego stopnia, że co chwila przecierałam oczy. Niektóre sceny powodowały, że nie wiedziałam, co myśleć o pewnych wydarzeniach i nie mogłam oderwać się od czytania. Zwłaszcza pewien fragment z Nikołajem mocno mnie zaskoczył, a także z Malem, nawet samo zakończenie powieści wprawiło mnie w niemałą konsternację i smutek. Wydaje mi się, że w tym tomie dzieje się właśnie najwięcej, zaś bolączki związane trudnymi decyzjami, które musieli podjąć bohaterowie tylko podkręciły moje emocje.

Ostatecznie jestem zadowolona z przeczytania tej serii i na pewno sięgnę po dalsze książki Leigh Bardugo. Wam też polecam trylogię „Cień i kość”, jeśli jeszcze jej nie czytaliście, a już na pewno polecam ją tym, którzy uwielbiają młodzieżówki pełne wartkiej akcji z nastoletnimi bohaterkami w roli głównej.

Okładka twarda, z wygrawerowanymi czerwonymi i pozłacanymi literami. Ciemne tło, błyszczący grzbiet i rysunek płonącego ptaka prezentują się wspaniale. W środku zamieszczono mapkę i objaśnienia odnośnie mocy griszów. Na końcu publikacji znajduje się dodatkowe opowiadanie oraz wywiad z autorką. Rozdziały poprzedzone są ozdobnymi obrazkami. Czcionka duża i czytelna (jedna z moich ulubionych).

 

Podsumowanie:

+ wartka akcja

+ interesujące przedstawienie świata griszów

+ ukazanie przez autorkę trudnych dylematów bohaterów

+ okładka książki

+ ciekawe dodatki do publikacji

- słabo rozwinięty wątek bohaterów drugoplanowych

 

Ilość stron: 368

Wydawnictwo: MAG

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2019 (z 2014)

Dla kogo: dla młodzieży, dla tych, którzy lubią historie z pędzącą akcją i młodymi bohaterami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj