Nareszcie
udało mi się przeczytać całą trylogię „Cień i kość”. Ostatni tom – „Zniszczenie
i odnowa” opowiada o dalszych losach Aliny po ataku Zmrocza i przywłaszczeniu
przez niego władzy. Główna bohaterka wraz ze swoimi sojusznikami zostają
zmuszeni do ukrywania się. Wszystko wskazuje na to, że Alina ma małe szanse na
pokonanie Zmrocza, z jej armii zostały jedynie resztki, a Nikołaj gdzieś
zniknął. Z uwielbianej świętej stała się wygnańcem, zaś na swoich rękach niesie
krew zabitych sprzymierzeńców. Muszę Wam oznajmić, że znów przekonałam się do
tej historii. Trzecia część przygód Aliny bardzo mnie zaskoczyła i co tu dużo
mówić – dała radę powalić mnie na kolana.
„Losy kraju spoczywają w rękach Przywoływaczki
Słońca, która utraciła moc, tropiciela, który skalał swój honor, i żałosnych
niedobitków wspaniałej niegdyś magicznej armii. Zmrocz zasiadł na tronie cienia
i włada krajem, a osłabiona Alina Starkov wraca do zdrowia po bitwie pod
wątpliwą opieką fanatyków religijnych, którzy czczą ją jako świętą. Teraz
wszystkie swoje nadzieje pokłada w magicznym, dawno zaginionym stworzeniu oraz
nadziei na to, że wyjęty spod prawa książę przeżył. Kiedy jej sojusznicy i
wrogowie zmierzają do wojny, Alina staje pomiędzy swoim krajem, a napływającą
falą ciemności, która może zniszczyć świat. Jeśli ma wygrać, będzie musiała
zawładnąć legendarną mocą, lecz zdobycie żarptaka może okazać się jej zgubą.”
Alina stoi na przegranej pozycji. Ukryta przez fanatycznych wyznawców, pozbawiona
mocy, zniewolona przez kapłana, stara się odzyskać utraconą pozycję i
przywileje. Jak zwykle może liczyć na pomoc Mala, ale czy na pewno chłopak stoi
po jej stronie? Pomimo utraconej potęgi amplifikatorów, Alina wciąż jest silnym
graczem na arenie politycznego konfliktu. Mal wie, że nie jest wart jej
miłości, więc postanawia zrobić jedyną pożyteczną rzecz w całym swoim życiu –
odnaleźć żarptaka, którego spotęgowana moc może pokonać Zmrocza, ale też
nieodwracalnie zapanować nad Aliną. Czy oboje są gotowi na takie poświęcenie?
Wkrótce bohaterowie będą musieli dokonać swoich wyborów, które przyczynią się
do ich upadku lub klęski. A może wszystkie drogi prowadzą na manowce, a
zwycięstwo nigdy nie będzie im dane?
Zdarzyło
mi się sporo ponarzekać w „Oblężeniu i nawałnicy”, ponieważ bohaterka była tam
przedstawiona jako zbyt wyidealizowany charakter, psując tym samym całą treść
książki. Zauważyłam, że autorka w tym tomie odeszła od ukazania Aliny jako żywy
przykład świętej, co wydaje mi się, wyszło jej na dobre. Tutaj Alina podobała
mi się znacznie bardziej i przypominała swoją wersję z pierwszej części, a
jednak nabrała też pewnego doświadczenia, podejmując dość istotne kwestie w
sprawach, które mogły zakończyć się życiem lub śmiercią zarówno jej, jak i jej przyjaciół.
I chociaż historia czasem wydawała mi się nieco naciągana (jak to bywa w
przypadku nastolatków ratujących świat przed mrokiem, zagładą, czy inną
apokalipsą) to potrafiłam kibicować każdej postaci, a zwłaszcza wspomnianej już
Alinie.
Trochę
mam żal do autorki o zbyt pobieżne przedstawienie pobocznych bohaterów. Bliźniacy,
Genya, Baghra to według mnie bardzo intrygujące osoby, dlatego boli mnie, że
zbyt mało było wątków właśnie z nimi. Ich historie są dość krótkie i stanowią
zaledwie wzmiankę na tle przemyśleń Aliny, czy też jej działań. Uważam, że
lepiej by było, gdyby Leigh Bardugo zdecydowała się na szersze ukazanie zdarzeń
z nimi w tle, zaś Alinę odsunęła trochę na bok lub przerzuciła się na inny typ
narracji. Najdziwniejszy był dla mnie Mal – niby jeden z głównych bohaterów, a
wydawał się takim nudziarzem tylko dlatego, że Bardugo nie chciało się bardziej
przyłożyć do jego wizerunku. Szkoda, ponieważ wątki ze Zmroczem, antagonistą,
zostały znacznie szczegółowiej wyjaśnione, aż było mi szkoda, że stoi po
przeciwnej stronie barykady. Rzadko mi się zdarza polubić czarne charaktery, a
jednak najbardziej polubiłam właśnie Zmrocza.
Autorka
postarała się w tej części i to widać. Fabuła książki podobała mi się bardziej,
bohaterowie mieli więcej dylematów, zaś akcja pędziła jak szalona do tego
stopnia, że co chwila przecierałam oczy. Niektóre sceny powodowały, że nie
wiedziałam, co myśleć o pewnych wydarzeniach i nie mogłam oderwać się od
czytania. Zwłaszcza pewien fragment z Nikołajem mocno mnie zaskoczył, a także z
Malem, nawet samo zakończenie powieści wprawiło mnie w niemałą konsternację i
smutek. Wydaje mi się, że w tym tomie dzieje się właśnie najwięcej, zaś
bolączki związane trudnymi decyzjami, które musieli podjąć bohaterowie tylko
podkręciły moje emocje.
Ostatecznie
jestem zadowolona z przeczytania tej serii i na pewno sięgnę po dalsze książki
Leigh Bardugo. Wam też polecam trylogię „Cień i kość”, jeśli jeszcze jej nie
czytaliście, a już na pewno polecam ją tym, którzy uwielbiają młodzieżówki
pełne wartkiej akcji z nastoletnimi bohaterkami w roli głównej.
Okładka
twarda, z wygrawerowanymi czerwonymi i pozłacanymi literami. Ciemne tło,
błyszczący grzbiet i rysunek płonącego ptaka prezentują się wspaniale. W środku
zamieszczono mapkę i objaśnienia odnośnie mocy griszów. Na końcu publikacji
znajduje się dodatkowe opowiadanie oraz wywiad z autorką. Rozdziały poprzedzone
są ozdobnymi obrazkami. Czcionka duża i czytelna (jedna z moich ulubionych).
Podsumowanie:
+
wartka akcja
+
interesujące przedstawienie świata griszów
+
ukazanie przez autorkę trudnych dylematów bohaterów
+
okładka książki
+
ciekawe dodatki do publikacji
-
słabo rozwinięty wątek bohaterów drugoplanowych
Ilość
stron: 368
Wydawnictwo:
MAG
Gatunek:
fantasy
Rok
wydania: 2019 (z 2014)
Dla
kogo: dla młodzieży, dla tych, którzy lubią historie z pędzącą akcją i młodymi
bohaterami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz