31.12.2021

Podsumowanie roku 2021

 

Kochani!

Dzisiaj ostatni dzień roku, a wraz z nim czas na podsumowanie przeczytanych przeze mnie książek i trochę statystyki. Dla mnie był to bardzo pracowity rok i chociaż prowadzę już tę stronę trochę dłużej to tak naprawdę dopiero teraz mogę napisać, że wkręciłam się w blogowanie. Uwierzycie, że na samym początku chciałam nawet zamknąć tę witrynę? W tym momencie nie wyobrażam sobie już dnia od czytania, czy pisania opinii. Mogę śmiało dodać, że uzależniłam się od stukania w klawiaturę, bo od przewracania kartek w tomiszczach byłam uzależniona już dawno.

Przez cały ten rok udało mi się napisać równo osiemdziesiąt opinii. Teraz, gdy widzę ile ich jest to zastanawiam się jak ja to zrobiłam. Spodziewałam się o wiele mniejszej liczby, ale cieszę się, że znalazłam sposób na pogodzenie obowiązków i swojej pasji. Opłacało się czasem zarywać noce (ciii… nie czytaliście tego zdania). Starałam się dodawać dwa posty w tygodniu i chociaż nie zawsze mi to wychodziło, co zrzucam na karb nieprzewidzianych zbiegów okoliczności, to wynik absolutnie mnie zadowala.




 

Które posty cieszyły się największą popularnością?

 

1. W imię zemsty

2. Bez przeszłości

3. Prawdodziejka

4. Kochaj mnie czule

5. Cień i kość

6. Cienie Nocnego Targu

7. Zrodzony ze Srebra

8. Łańcuch ze złota

9. Seria Dary Anioła

 

Które książki oceniam najlepiej?

 

Tutaj miałam ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ podobało mi się wiele z nich, jednak po dłuższym namyśle:

 

- Cykl „Szklany tron” – według mnie autorka po prostu wymiata i jest to jej najlepsza historia z całego dorobku.

- „Heksalogia o Dorze Wilk” – to miejsce jest trochę naciągane, bo bohaterka często mnie irytowała, ale jeżeli wziąć pod uwagę całą historię, wątki poboczne, mnogość postaci i nawiązanie do mojej kochanej urban fantastyki to ta seria jak najbardziej tutaj pasuje.

- „Odległe brzegi” – moja pierwsza książka Kristin Hannah, po której pokochałam jej twórczość i mimo, że obyczajówek czytam mniej to autorka skutecznie zachęciła mnie do sięgania po więcej.

- „Prawdziwe kolory” – znów książka Kristin Hannah, znów wielka miłość z mojej strony.

- Cykl „Diabelskie maszyny” – wprawdzie czytałam te książki już wcześniej, ale w tym roku umieściłam recenzję, dlatego niech grzecznie sobie tutaj siedzą. Jedna z najlepiej ocenianych serii Cassandry Clare przez większość jej czytelników i ja też przychylam się do tej opinii.

- Cykl „Mroczne Intrygi” – jedni kochają, inni zaś nienawidzą, a według mnie te książki są po prostu świetne i już planuję znów je przeczytać w niedługim czasie.

- Cykl „Wodospady Cienia” – trochę mniej znana seria, zaliczająca się do dość lekkich młodzieżówek. Do tej pory pamiętam jak bardzo wciągnęłam się w historię Kylie.

- Cykl „Tir Alainn” – moje pierwsze książki Anne Bishop i na pewno nie ostatnie. Pokochałam jej styl, jak i kreację świata przedstawionego oraz bohaterów.

- „Krawcowa z Paryża” – moja pierwsza książka otrzymana od wydawnictwa i to jaka perełka! Już dawno nie czytałam powieści obyczajowej tak przejmującej, tak tragicznej i tak zmuszającej do refleksji.

 

Które książki wypadły według mnie najsłabiej?

 

Nie lubię robić takiej listy, ale nie wypada pominąć także tych powieści, którymi się rozczarowałam:

 

- „Prawdodziejka” – według mnie została napisana dość słabo, zaś bohaterowie wydają mi się dość infantylni, ponadto wszystko przychodzi im z taką łatwością. Jednak kolejne tomy są już o wiele lepsze.

- „Port nad zatoką” – lubię, gdy obyczajówki czegoś uczą, wzruszają, wywołują jakiekolwiek emocje. Ta książka mnie wymęczyła i zanudziła.

- „Kochaj mnie czule” – pomimo dość ciekawej fabuły, zachowanie bohaterki wydawało mi się irracjonalne do tego stopnia, że książka wylądowała właśnie w tym miejscu.

- „W rytmie passady” – książka pięknie napisana i co z tego, skoro autorka w połowie zmienia koncepcję i tworzy coś całkiem innego.

- „Lato koloru wiśni” – bohaterowie wykańczali mnie nerwowo.

- „Zima koloru turkusu” – bohaterowie wykańczali mnie jeszcze bardziej niż wcześniej, jeśli to w ogóle możliwe.

- „Psiego najlepszego” – tak, ta książka też ląduje tutaj jako przykład dla autorów, co dzieje się, gdy pomija się opisy zachowań bohaterów.

 

Które książki zasługują na moje wyróżnienie w 2021 roku?

 

Czyli są to książki, które nie załapały się na listę najlepszych, ale i tak warto do nich zajrzeć:

 

- „Cień i kość” – nie ukrywam, że powieść ma pewne wady, lecz akcja jest tak porywająca!

- „Oblężenie i nawałnica” – cóż, ten tom oceniam trochę gorzej z uwagi na główną bohaterkę, ale i tak warto po niego sięgnąć. Dlaczego? Powód, jak wyżej.

- „Dwór Srebrnych Płomieni” – trochę się wahałam przed zamieszczeniem tutaj tego tytułu, bo jednak oczekiwałam znacznie więcej od autorki. Jednak to wciąż jest Maas, która umie zaciekawić czytelnika na tyle, by przeczytać książkę do deski do deski.

- Książki Patrici Briggs – seria o Mercedes Thompson podbiła całkowicie moje serducho i chociaż nie udało mi się przeczytać jej do końca w tym roku, to bardzo chciałabym to zrobić w przyszłym.

- „Niewidzialne życie Addie LaRue” – pomimo wad i dość ciągnącej się akcji, autorka zachwyca stylem i zmusza do refleksji oraz ma ciekawe pomysły, co ostatnio na rynku czytelniczym uważam za rzadkość.

- „Tam, gdzie milczą róże” – bardzo poruszająca powieść obyczajowa o życiu kobiet będących w toksycznych relacjach wypełnionych różnymi formami przemocy. Ta książka zasługuje na znacznie większy rozgłos.

- „Pracownia dobrych myśli”, „Ósmy cud świata”, „Awaria małżeńska”, „Uwierz wMikołaja” – pokochałam książki Magdaleny Witkiewicz i na pewno przeczytam ich więcej w przyszłości.

- „Łańcuch ze złota” – chociaż autorka powtarza się w schematach i tworzy podobnych do siebie bohaterów to jest to obowiązkowa lektura dla fanów Nocnych Łowców.

- „Primabalerina” – kolejna powieść obyczajowa, która zasługuje na więcej uwagi. Bogaty styl i słownictwo autorki oraz wzruszająca historia młodej kobiety poszukującej własnego miejsca w życiu potrafią poruszyć niejednego czytelnika.

- Cykl „Gorszy syn” – Katarzyna Grabowska napisała dość ciekawy romans mafijny i chociaż nie przepadam za erotykami, to ta seria wywołała we mnie całą gamę emocji. Powieści wyróżniają się zgrabnym językiem i zapadającymi w pamięć bohaterami.

- „O psie, który wrócił do domu” – moja pierwsza powieść W. Bruce Camerona, która od razu mnie porwała. Książka nadaje się w sam raz dla tych, którzy kochają powieści z psimi bohaterami.

- Seria „Era Pięciorga” – uwielbiam ten cykl i chociaż Trudi Canavan czasem przynudza to tworzy teksty zmuszające do myślenia, analizy i drobnych refleksji, zaś cała historia zaskakuje i poucza.

- Cykl „Gdzie diabeł mówi dobranoc” – bardzo niedoceniona według mnie młodzieżówka polskiej autorki, która zasługuje na większą uwagę.

 

 

 

Ile książek przeczytałam w tym roku?

 

Według mojej rachuby… sto jeden, jeśli wziąć pod uwagę tomy „Królestwo Popiołów” i „Dwór Srebrnych Płomieni” rozbitych na dwie części i książkę, której recenzji jeszcze na blogu nie zamieściłam. I teraz uwaga… jeśli doliczyć do tej liczby powieści, które nie zostały przeze mnie zrecenzowane lub przeczytałam je po raz kolejny już po umieszczeniu opinii na stronie to suma wyniesie sto dwanaście i zaliczam do nich serię „Diabelskie maszyny”, trzy pierwsze tomy „Darów Anioła”, cztery części z serii „Dworów” oraz drugi tom „Zwiadowców”.

 

Na samym końcu chcę serdecznie Wam podziękować za obecność, komentarze i obserwacje, zarówno te na blogu, jak i na instagramie. Ta strona istnieje tylko dzięki Wam, drodzy Czytelnicy i cieszę się z Waszego zainteresowania. Każdego dnia sprawiacie, że moje zaangażowanie w prowadzenie bloga, jak i konta na ig rośnie i jestem Wam wdzięczna za każdy pozytywny gest i słowo, które motywują mnie do rozwijania tej strony.

 

Niech ten zbliżający się Nowy Rok będzie dla Was spokojny i pełen radości, niech będzie okazją do sięgnięcia po spełnienie swoich marzeń i planów, zwłaszcza tych czytelniczych.

 

Do siego roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj