Kochani!
Dzisiaj
ostatni dzień roku, a wraz z nim czas na podsumowanie przeczytanych przeze mnie
książek i trochę statystyki. Dla mnie był to bardzo pracowity rok i chociaż
prowadzę już tę stronę trochę dłużej to tak naprawdę dopiero teraz mogę
napisać, że wkręciłam się w blogowanie. Uwierzycie, że na samym początku
chciałam nawet zamknąć tę witrynę? W tym momencie nie wyobrażam sobie już dnia
od czytania, czy pisania opinii. Mogę śmiało dodać, że uzależniłam się od
stukania w klawiaturę, bo od przewracania kartek w tomiszczach byłam
uzależniona już dawno.
Przez
cały ten rok udało mi się napisać równo osiemdziesiąt opinii. Teraz, gdy widzę
ile ich jest to zastanawiam się jak ja to zrobiłam. Spodziewałam się o wiele
mniejszej liczby, ale cieszę się, że znalazłam sposób na pogodzenie obowiązków
i swojej pasji. Opłacało się czasem zarywać noce (ciii… nie czytaliście tego
zdania). Starałam się dodawać dwa posty w tygodniu i chociaż nie zawsze mi to
wychodziło, co zrzucam na karb nieprzewidzianych zbiegów okoliczności, to wynik
absolutnie mnie zadowala.
Które
posty cieszyły się największą popularnością?
5.
Cień i kość
Które
książki oceniam najlepiej?
Tutaj
miałam ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ podobało mi się wiele z nich,
jednak po dłuższym namyśle:
-
Cykl „Szklany tron” – według mnie autorka po prostu wymiata i jest to jej
najlepsza historia z całego dorobku.
-
„Heksalogia o Dorze Wilk” – to miejsce jest trochę naciągane, bo bohaterka
często mnie irytowała, ale jeżeli wziąć pod uwagę całą historię, wątki
poboczne, mnogość postaci i nawiązanie do mojej kochanej urban fantastyki to ta
seria jak najbardziej tutaj pasuje.
-
„Odległe brzegi” – moja pierwsza książka Kristin Hannah, po której pokochałam
jej twórczość i mimo, że obyczajówek czytam mniej to autorka skutecznie
zachęciła mnie do sięgania po więcej.
-
„Prawdziwe kolory” – znów książka Kristin Hannah, znów wielka miłość z mojej
strony.
-
Cykl „Diabelskie maszyny” – wprawdzie czytałam te książki już wcześniej, ale w
tym roku umieściłam recenzję, dlatego niech grzecznie sobie tutaj siedzą. Jedna
z najlepiej ocenianych serii Cassandry Clare przez większość jej czytelników i
ja też przychylam się do tej opinii.
-
Cykl „Mroczne Intrygi” – jedni kochają, inni zaś nienawidzą, a według mnie te
książki są po prostu świetne i już planuję znów je przeczytać w niedługim
czasie.
-
Cykl „Wodospady Cienia” – trochę mniej znana seria, zaliczająca się do dość
lekkich młodzieżówek. Do tej pory pamiętam jak bardzo wciągnęłam się w historię
Kylie.
-
Cykl „Tir Alainn” – moje pierwsze książki Anne Bishop i na pewno nie ostatnie.
Pokochałam jej styl, jak i kreację świata przedstawionego oraz bohaterów.
-
„Krawcowa z Paryża” – moja pierwsza książka otrzymana od wydawnictwa i to jaka perełka!
Już dawno nie czytałam powieści obyczajowej tak przejmującej, tak tragicznej i
tak zmuszającej do refleksji.
Które
książki wypadły według mnie najsłabiej?
Nie
lubię robić takiej listy, ale nie wypada pominąć także tych powieści, którymi
się rozczarowałam:
-
„Prawdodziejka” – według mnie została napisana dość słabo, zaś bohaterowie
wydają mi się dość infantylni, ponadto wszystko przychodzi im z taką łatwością.
Jednak kolejne tomy są już o wiele lepsze.
-
„Port nad zatoką” – lubię, gdy obyczajówki czegoś uczą, wzruszają, wywołują
jakiekolwiek emocje. Ta książka mnie wymęczyła i zanudziła.
-
„Kochaj mnie czule” – pomimo dość ciekawej fabuły, zachowanie bohaterki
wydawało mi się irracjonalne do tego stopnia, że książka wylądowała właśnie w
tym miejscu.
-
„W rytmie passady” – książka pięknie napisana i co z tego, skoro autorka w
połowie zmienia koncepcję i tworzy coś całkiem innego.
-
„Lato koloru wiśni” – bohaterowie wykańczali mnie nerwowo.
-
„Zima koloru turkusu” – bohaterowie wykańczali mnie jeszcze bardziej niż
wcześniej, jeśli to w ogóle możliwe.
-
„Psiego najlepszego” – tak, ta książka też ląduje tutaj jako przykład dla
autorów, co dzieje się, gdy pomija się opisy zachowań bohaterów.
Które
książki zasługują na moje wyróżnienie w 2021 roku?
Czyli
są to książki, które nie załapały się na listę najlepszych, ale i tak warto do
nich zajrzeć:
-
„Cień i kość” – nie ukrywam, że powieść ma pewne wady, lecz akcja jest tak
porywająca!
-
„Oblężenie i nawałnica” – cóż, ten tom oceniam trochę gorzej z uwagi na główną
bohaterkę, ale i tak warto po niego sięgnąć. Dlaczego? Powód, jak wyżej.
-
„Dwór Srebrnych Płomieni” – trochę się wahałam przed zamieszczeniem tutaj tego
tytułu, bo jednak oczekiwałam znacznie więcej od autorki. Jednak to wciąż jest
Maas, która umie zaciekawić czytelnika na tyle, by przeczytać książkę do deski
do deski.
-
Książki Patrici Briggs – seria o Mercedes Thompson podbiła całkowicie moje
serducho i chociaż nie udało mi się przeczytać jej do końca w tym roku, to
bardzo chciałabym to zrobić w przyszłym.
-
„Niewidzialne życie Addie LaRue” – pomimo wad i dość ciągnącej się akcji,
autorka zachwyca stylem i zmusza do refleksji oraz ma ciekawe pomysły, co
ostatnio na rynku czytelniczym uważam za rzadkość.
-
„Tam, gdzie milczą róże” – bardzo poruszająca powieść obyczajowa o życiu kobiet
będących w toksycznych relacjach wypełnionych różnymi formami przemocy. Ta
książka zasługuje na znacznie większy rozgłos.
-
„Pracownia dobrych myśli”, „Ósmy cud świata”, „Awaria małżeńska”, „Uwierz wMikołaja” – pokochałam książki Magdaleny Witkiewicz i na pewno przeczytam ich
więcej w przyszłości.
-
„Łańcuch ze złota” – chociaż autorka powtarza się w schematach i tworzy
podobnych do siebie bohaterów to jest to obowiązkowa lektura dla fanów Nocnych
Łowców.
-
„Primabalerina” – kolejna powieść obyczajowa, która zasługuje na więcej uwagi.
Bogaty styl i słownictwo autorki oraz wzruszająca historia młodej kobiety
poszukującej własnego miejsca w życiu potrafią poruszyć niejednego czytelnika.
-
Cykl „Gorszy syn” – Katarzyna Grabowska napisała dość ciekawy romans mafijny i
chociaż nie przepadam za erotykami, to ta seria wywołała we mnie całą gamę
emocji. Powieści wyróżniają się zgrabnym językiem i zapadającymi w pamięć
bohaterami.
-
„O psie, który wrócił do domu” – moja pierwsza powieść W. Bruce Camerona, która
od razu mnie porwała. Książka nadaje się w sam raz dla tych, którzy kochają
powieści z psimi bohaterami.
-
Seria „Era Pięciorga” – uwielbiam ten cykl i chociaż Trudi Canavan czasem
przynudza to tworzy teksty zmuszające do myślenia, analizy i drobnych
refleksji, zaś cała historia zaskakuje i poucza.
-
Cykl „Gdzie diabeł mówi dobranoc” – bardzo niedoceniona według mnie
młodzieżówka polskiej autorki, która zasługuje na większą uwagę.
Ile
książek przeczytałam w tym roku?
Według
mojej rachuby… sto jeden, jeśli
wziąć pod uwagę tomy „Królestwo Popiołów” i „Dwór Srebrnych Płomieni” rozbitych
na dwie części i książkę, której recenzji jeszcze na blogu nie zamieściłam. I
teraz uwaga… jeśli doliczyć do tej liczby powieści, które nie zostały przeze
mnie zrecenzowane lub przeczytałam je po raz kolejny już po umieszczeniu opinii
na stronie to suma wyniesie sto dwanaście
i zaliczam do nich serię „Diabelskie maszyny”, trzy pierwsze tomy „Darów
Anioła”, cztery części z serii „Dworów” oraz drugi tom „Zwiadowców”.
Na
samym końcu chcę serdecznie Wam podziękować za obecność, komentarze i
obserwacje, zarówno te na blogu, jak i na instagramie. Ta strona istnieje tylko
dzięki Wam, drodzy Czytelnicy i cieszę się z Waszego zainteresowania. Każdego
dnia sprawiacie, że moje zaangażowanie w prowadzenie bloga, jak i konta na ig
rośnie i jestem Wam wdzięczna za każdy pozytywny gest i słowo, które motywują
mnie do rozwijania tej strony.
Niech
ten zbliżający się Nowy Rok będzie dla Was spokojny i pełen radości, niech
będzie okazją do sięgnięcia po spełnienie swoich marzeń i planów, zwłaszcza
tych czytelniczych.
Do
siego roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz