Od
czasu wydania „Dworu szronu i blasku gwiazd” Sarah J. Maas minęło już kilka
lat, dlatego ucieszyła mnie wieść o ukazaniu się najnowszego tomu dotyczącego
losów siostry Feyry, Nesty Archeron. „Dwór srebrnych płomieni” przenosi nas
kilkanaście miesięcy później po zakończeniu wojny z Hybernią i najbardziej
skupia się na dwóch bohaterach: wspomnianej przeze mnie Neście oraz Kasjanie.
Autorka rzuca nas do świata potężnych fae wysokiego roku, posiadających
niezwykłe umiejętności i przedstawia nam magiczną krainę Prythianu, o której
ludzie wspominają z drżeniem i nienawiścią. To właśnie tutaj, Nesta po
utraceniu człowieczeństwa, zostaje zmuszona się udać. Jej całe życie zostało
bezpowrotnie utracone, dlatego bohaterce nie pozostaje nic innego, jak dołączyć
do swoich sióstr na Dworze Nocy.
„Nesta Archeron zawsze była arogancka, łatwo
wpadała w złość i nigdy nie wybaczała. A odkąd została wepchnięta do Kotła i
wbrew woli stała się jedną z fae, nie potrafi odnaleźć się w tym nowym,
zabójczym świecie. Co gorsza, nie umie sobie poradzić z traumą po wojnie z
Hybernią i dojmującą stratą. Do szaleństwa bardziej niż inni doprowadza ją
Kasjan, zahartowany w bojach wojownik, który przez piastowaną na dworze Rhysanda
i Feyry pozycję cały czas krąży po orbicie Nesty. I doprowadza ją nie tylko do
szału – ogień między nimi płonie tym gorętszy, im bliżej muszą ze sobą
współpracować. W międzyczasie zdradzieckie ludzkie królowe, które powróciły na
kontynent podczas ostatniej wojny, uformowały niebezpieczny nowy sojusz,
zagrażający kruchemu pokojowi na świecie. A ich powstrzymanie może zależeć od
tego, czy Kasjan i Nesta będą w stanie mierzyć się z własnymi lękami.” Nesta
przeszła sporo, gdy przymuszono ją do przemiany w fae, jednak dzięki swojej
stalowej woli i walecznej naturze, udało jej się zdobyć moc, której lękają się
nawet najpotężniejsze istoty magiczne. Wojna z Hybernią odcisnęła na niej swoje
piętno, dlatego po przeżytej traumie oddaje się temu, co może ukoić ból
związany z przeszłością. Gdy stacza się na samo dno, siostra stawia jej
ultimatum: albo postara się bardziej zaangażować w sprawy Dworu i odda się
treningom albo zostanie wygnana do świata ludzi. Nesta nie może liczyć na
wstawiennictwo bliskich, ponieważ brutalnie odepchnęła od siebie każdego, kto
próbował jej pomóc, dlatego wiedząc, że nie ma innego wyjścia, zaczyna ćwiczyć
z Kasjanem, którego skrycie darzy uczuciem. Wieści, jakie zdobywa Kasjan od
swoich przyjaciół, nie napawają optymizmem. Wygląda na to, że Nesta musi szybko
nauczyć się panowania nad swoją mocą, jak i sztuki walki. Zbliża się bowiem
kolejna potyczka, mogąca przyczynić się do klęski całego Prythianiu. Królowe
pałają żądzą zemsty, a zwłaszcza jedna z nich ma szczególne rachunki do wyrównania
z rodziną Archeron. I tylko Nesta może się jej przeciwstawić.
Czekałam
na kolejny tom „Dworów” z utęsknieniem, dlatego pierwsze strony książki
pochłonęłam z ogniem w oczach. Im bardziej jednak brnęłam w tekst, tym bardziej
czułam, że cała historia zaczyna podobać mi się coraz mniej, a po przeczytaniu
obu części tego tytułu czuję, iż trochę się zawiodłam. Miałam o wiele większe
oczekiwania i co tu dużo mówić, spodziewałam się efektu wow, a otrzymałam dość słabą jak na możliwości autorki powieść. Nie
wspominając o tym, że sporo fragmentów zwyczajnie bym wywaliła. Ci, co czytali
na pewno wiedzą jakie fragmenty mogę mieć na myśli.
Pierwsze,
co mi się nie spodobało, to rozwleczenie akcji książki. Mnóstwo uwagi skupia
się na samej Neście, jej przemyśleniach, odczuciach, czynnościach. Takie opisy
są bardzo potrzebne, ale czasem odnosiłam wrażenie, że autorka niepotrzebnie
wszystko przedłuża. Więcej mogłam dowiedzieć się z tekstów dotyczących Kasjana,
ale pojawiało się ich dość mało. Kolejna sprawa to sceny erotyczne. Nigdy nie
przepadałam za nimi w jakichkolwiek powieściach, ale jakoś potrafiłam się
przemęczyć. Tutaj miałam zwyczajnie dość. Co chwila główni bohaterowie albo się
masturbują albo tarzają w namiętnych pościelowych uściskach. I tak przez
kilkaset stron. Czasem co za dużo, to nie zdrowo i Sarah J. Maas wyraźnie o tym
zapomniała. Zdarzały się jednak momenty, które potrafiły mnie zaciekawić,
zwłaszcza wzmianka o Skarbach Grozy, losach ludzkich królowych, czy też
budzącym postrach Kościeju, jak i samej nieokiełznanej mocy Nesty. Także wątki
poboczne związane z losami Rhysanda i Feyry oraz innych bohaterów, wydawały mi
się interesujące. Żałuję, że pisarka tak bardzo rozbudowała fragmenty związane
z Nestą, lepiej by było, gdyby skupiła się na innych postaciach (i przy okazji
mniej umieszczała erotyki).
Słabo
rozwiniętą akcję Sarah J. Maas nadrabia umiejętnością budzenia ciekawości i
grozy. Zdarzały się sytuacje, przy których autorka poważnie grała na moich
emocjach, co jest standardem w jej powieściach. Myślę, że każdy, kto zetknął
się z jej książkami i się nimi zachwycił, wie o czym teraz piszę. Osobiście,
bardzo polubiłam „Dwory” i chociaż wcześniej nie podobała mi się ta seria, to
jednak zdążyłam się z nią oswoić. Nie ukrywam jednak, że „Dwór srebrnych
płomieni” jest najsłabszy z całego cyklu.
Przejdę
teraz do zamieszczenia opisu kolejnej części tego tomu, ponieważ nie chcę
rozbijać tych książek na osobne posty.
„Nesta Archeron i Kasjan, mimo dzielących ich
różnic i wzajemnych animozji, w wyniku działań wrogich dworowi Feyry i Rhysanda
sił, znajdują się po jednej stronie barykady. Zdradzieckie ludzie królowe,
które powróciły na kontynent podczas ostatniej wojny, uformowały niebezpieczny
nowy sojusz, zagrażający pokojowi na świecie. To, czy uda się powstrzymać
wroga, zależy od tego, czy Kasjan i Nesta odsuną na bok nierozwiązane spory i
ramię w ramię staną do walki. W świecie wyniszczonym wojną i dręczonym
niepewnością Nesta i Kasjan staną do walki nie tylko z wewnętrznymi demonami,
ale też potworami z zewnątrz, starając się jednocześnie znaleźć zrozumienie i
uzdrowienie w swoich ramionach.” Nesta i Kasjan muszą zmierzyć się ze
spiskiem królowych, który może spowodować poważny rozłam w świecie fae. Teraz,
gdy odnalazły się potężne i starożytne artefakty, Nesta musi wykorzystać swoją
moc, by powstrzymać działanie zdradzieckich sił swoich wrogów. Niestety, staje
przed wyzwaniem, które może skończyć się tragicznie dla niej samej, jak i
najbliższych jej osób. Stawka jest jednak zbyt wysoka, by mogła się poddać.
Kiedy jej przyjaciele znajdą się w niebezpieczeństwie, Nesta zrobi wszystko,
aby ich uratować. Za wszelką cenę.
Wybaczcie,
ale o tej części nie napiszę zbyt wiele, ponieważ jest to zakończenie całego
tomu i nie chcę Wam zdradzać za dużo szczegółów. Podobnie jak w pierwszej
części, tak i tutaj miałam nadzieję na znacznie więcej akcji. I chociaż
zbliżałam się do finału to wciąż czegoś mi brakowało, wciąż liczyłam na lepsze
rozwinięcie tej historii, ale się nie doczekałam. Autorka poszła po równi ze
schematami, przez co trochę się rozczarowałam. I nie zrozumcie mnie źle – tę
historię czyta się naprawdę dobrze, przynajmniej jeśli lubicie lekkie lektury,
ale jak na możliwości Sarah J. Maas cała opowieść jest po prostu słaba, jeśli
nie najsłabsza z całego jej dorobku. Szkoda, ponieważ postać Nesty miała
olbrzymi potencjał, jak i fabuła związana z innymi bohaterami.
„Dwór
srebrnych płomieni” został rozdzielony na dwie części, co spotkało się z
olbrzymią krytyką ze strony czytelników, i słusznie. Nie dość, że było to
kompletnie niepotrzebne to jeszcze rozdzielono ten tom tak, że jedna część jest
bardzo gruba, natomiast kolejna żałośnie cienka. Uważam, że skoro planowano
rozłączenie tej książki to lepiej wyglądałaby przedzielona na połowy. A już
lepiej wcale byłoby jej nie dzielić.
Okładki
są dość cienkie i słabej jakości, co mnie już nie dziwi. Jakoś z trudem, ale
przywykłam. Obrazki na oprawie zgadzają się z wersją zagraniczną i
przedstawiają rysunki masek na szarym tle. Trochę jestem z nich niezadowolona, ponieważ
odbiegają od pozostałych okładek z serii, ale skoro autorka tak chciała to
trzeba uszanować jej życzenie. Rozdziały są udekorowane delikatnymi
ilustracjami srebrnych płomieni. W środku książki znajduje się mapka Prythianu.
Podsumowanie:
+
wykreowany przez autorkę świat przedstawiony
+
dokładne opisy bohaterów i rozwoju wydarzeń
+
mapka w środku książki
+
lekki styl autorki
-
akcja momentami staje się nudna
-
za dużo scen erotycznych
-
słaba jakość oprawy
Ilość
stron: część pierwsza – 640; część druga – 304
Wydawnictwo:
Uroboros
Gatunek:
fantasy, paranormal romance
Rok
wydania: 2021
Dla
kogo: dla osób lubiących historie o wróżkach i elfach, dla fanów twórczości
Sarah J. Maas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz