Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kristin Hannah. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kristin Hannah. Pokaż wszystkie posty

22.12.2022

"Wyśnione szczęście" Kristin Hannah

Brak komentarzy:

 

Ponieważ sezon już jest typowo świąteczny, postanowiłam zabrać się za jakąś książkę związaną z tą tematyką. Mój wybór padł na jedną z moich ulubionych autorek – Kristin Hannah. „Wyśnione szczęście” opowiada o Joy, bibliotekarce, która jest świeżo po rozwodzie. Zdradzona przez męża z własną siostrą, próbuje na nowo poukładać sobie życie. Tuż przed świętami spontanicznie wykupuje bilet na samolot w podróż w nieznane. Kiedy sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, na jej drodze pojawia się wyjątkowy chłopiec imieniem Bobby. Pomiędzy nimi nawiązuje się niezwykła więź, która zbliża Joy także do jego ojca, Daniela. Niestety, czas rozstania poważnie wstrząśnie światem głównej bohaterki. Czy Joy otrząśnie się po tragedii, która pojawi się w jej życiu?



(Opis wydawcy): „Pełna ciepła opowieść, która podnosi na duchu i pozwala uwierzyć, że warto marzyć i szukać miłości. Joy, zdradzona przez męża bibliotekarka z małego miasteczka, ma w perspektywie pierwsze od lat samotne Święta. W odruchu desperacji jedzie na lotnisko i wybiera daleki lot do nieznanej sobie miejscowości o nazwie Hope, ponieważ jak nigdy potrzebuje nadziei. Nieoczekiwany bieg wypadków sprawi, że jej życie znajdzie się w niebezpieczeństwie, lecz i nabierze nowych barw i sensu… .

Jak już wspomniałam, jestem wielką fanką książek Kristin Hannah, odkąd przeczytałam jej pierwszą powieść. Absolutnie przepadam za stylem jakim posługuje się autorka, po kreację postaci, czy też ukazywanie wydarzeń i dramatycznych przeżyć z udziałem bohaterów. K. Hannah jak nikt potrafi trzymać czytelnika w napięciu, a kiedy wydaje się, że już niczym człowieka nie zaskoczy, dodaje świetne zwroty akcji, by już do samiutkiego końca utrzymać wysoki poziom emocji.

I to by było na tyle, jeżeli chodzi o zalety książki.

Cóż, dalej należę do fanów autorki, ale po raz pierwszy jestem zawiedziona lekturą. Spodziewałam się naprawdę fajnej historii świątecznej, może nie tyle rewelacyjnej, ale po prostu przyjemnej do czytania. Hannah naprawdę się starała, lecz jak to w życiu bywa – nie udało się. Dlaczego?

Według mnie K. Hannah za bardzo skupiła się na otoczce związanej z atmosferą świąt. Mam tutaj na myśli wierze w wychodzenie z ciała i tego typu historie. Autorka postanowiła przemycić elementy realizmu magicznego, co kompletnie mi nie pasuje do charakteru jej twórczości, ani tym bardziej do opisu romantycznej relacji. Czasem zdarza się, że twórcy umieszczają takie dodatki do świątecznych opowieści, ale ja akurat za takimi zabiegami nie przepadam. Możliwe, że właśnie dlatego „Wyśnione szczęście” nie przypadło mi do gustu. Pewnie z tego powodu też cała fabuła wydawała mi się mocno naciągana od samego początku.

Czasami delikatnie irytowała mnie główna bohaterka. O ile rys psychologiczny, jak i konstrukcja postaci były dla mnie bez zarzutu, o tyle czasem nie mogłam zrozumieć zachowania Joy. Myślę jednak, że ma to spory związek z zastosowaniem przez Kristin Hannah realizmu magicznego i to, co wydawało mi się nieco dziwne do rozwoju akcji akurat pasowało. Nie będę tutaj podawać przykładów, ponieważ to zbyt wiele spojlerów, ale niektóre z działań Joy wydawały mi się po prostu nielogiczne.

Samo zakończenie, jak to w typowo luźnych świątecznych książkach bywa, jest ciepłe i pogodne. Potrafi poprawić czytelnikowi nastrój, uwierzyć w siłę miłości i wybaczenia oraz świetnie oddaje ducha świąt. I chociaż sama powieść wydaje mi się ciut zbyt słodka oraz zbyt niewiarygodna to jej zaletę stanowi właśnie przesłanie płynące z treści, jak i zgrabny finał podnoszący na duchu.

Czy polecam? Mnie się ta książka nie podobała, ale wiem, że jest dużo osób przepadających za powieściami w świątecznej atmosferze, lubiących także wtrącenia realizmu magicznego Jeśli lubicie twórczość Kristin Hannah, jak i tego typu historie to „Wyśnione szczęście” nie powinno Was rozczarować.

Okładka jest prześliczna i przedstawia pozłacane roślinne dekoracje. Na klapach umieszczono fragment książki i notę biograficzną autorki. Wewnątrz oprawy znajdują się rekomendacje czytelnicze oraz reklamy powieści Kristin Hannah. Czcionka normalnej wielkości, czytelna. Tekst został podzielony na dwie części, z których każda jest poprzedzona cytatem.

 

Podsumowanie:

+ bogaty styl autorki

+ kreacja bohaterów

+ ukazanie dramatów z życia postaci

+ okładka książki

- historia opisana przez autorkę wydaje się zbyt niewiarygodna

 

Ilość stron: 256

Wydawnictwo: Świat Książki

Gatunek: obyczajowy, romans

Rok wydania: 2022 (z 2005)

Dla kogo: dla fanów twórczości Kristin Hannah i miłośników powieści świątecznych

 

10.01.2022

"Nocna Droga" Kristin Hannah

Brak komentarzy:

 

W swojej całej karierze czytelniczej przeczytałam zaledwie dwie książki Kristin Hannah, dlatego przyszła kolej na trzecią. „Nocna Droga” to powieść opisująca losy nastolatków, których łączy wyjątkowa przyjaźń. Niestety, jedna noc, jedna błędna decyzja i w ich życiu pojawia się tragedia, która już na zawsze odmienia ich życie. Skutki tego wieczoru będą ciągnąć się dla bohaterów przez lata, lecz to nic wobec targających nimi poczucia winy, gniewu, żalu, czy niesprawiedliwości. Najtrudniejszym jednak wyzwaniem okaże się dla nich przebaczenie, ale może jest ono potrzebne, by uwolnić się od cieni przeszłości?



Przez osiemnaście lat Jude Farraday stawiała potrzeby dzieci ponad własne i było warto: bliźniaki Mia i Zach wyrosły na parę bystrych szczęśliwych nastolatków. Kiedy do niewielkiej zżytej społeczności dołącza Lexi Baill – dziewczyna, która ma za sobą trudne dzieciństwo i bolesną przeszłość – Jude nie kryje radości. Lexi szybko zaprzyjaźnia się z Mią, a kiedy Zach zakochuje się w Lexi, cała trójka staje się nierozłączna. Jude zawsze robiła wszystko, by uchronić dzieci przed niebezpieczeństwem. Pewnej letniej nocy jej najgorsze lęki się urzeczywistniają. Jedna feralna decyzja raz na zawsze odmienia losy nastolatków. Rodzina Farradayów staje przed najcięższą próbą, a Lexi traci wszystko, na co długo pracowała. Bohaterowie będą musieli stawić czoła konsekwencjom albo znaleźć siłę, by… przebaczyć.” Gdy Lexi dostaje wiadomość o istnieniu jedynej żyjącej krewnej, która mogłaby zaopiekować się nią, wyrywając jednocześnie z sierocińca, dziewczyna nie kryje radości, ale też obaw. Wkrótce przybywa do małej miejscowości, gdzie ma szansę na nowe życie i nowe znajomości. Rozpoczynając naukę w liceum, poznaje Mię i Zacha Farradayów, z którymi szybko się zaprzyjaźnia. Jude Farraday zaczyna traktować Lexi jak własną córkę i cieszy się, że bliźniaki spotkały tak wspaniałą osobę. Kilka lat później, gdy nastolatki kończą szkołę i zbliża się czas wyboru studiów, Zach i Lexi wyznają sobie miłość. Ich sielanka nie trwa jednak długo. Tuż przed zakończeniem roku, dochodzi do poważnej tragedii, z której postacie otrząsać się będą jeszcze przez długie lata. Lexi poniesie konsekwencje wspólnej decyzji, które wkrótce zamienią jej życie w prawdziwe piekło. Jude zaś, zostanie zmuszona do stawienia czoła własnym lękom, ale i tak najtrudniejsze okaże się przebaczenie nie tylko innym, ale też sobie. Jak bohaterowie poradzą sobie wobec przeciwności losu? Czy po traumie istnieje jeszcze jakakolwiek nadzieja na przyszłość?

Po lekturze „Odległych brzegów” oraz „Prawdziwych kolorów” zdążyłam polubić styl opowiadania historii przez Kristin Hannah na tyle, że urosła do rangi moich ulubionych autorek. Sporo jednak minęło odkąd zapoznałam się z jej książkami i stąd decyzja, by nadrobić trochę zaległości ze świata obyczajówek. Przywykłam do ciekawego przedstawienia postaci, bogatego języka oraz głębi ukazania uczuć bohaterów, dlatego mocno zdziwiłam się, gdy zaczęłam czytać „Nocną Drogę”. Książka nieco różni się od podanych wcześniej przeze mnie tytułów, ale tym razem wypadła dość słabo na ich tle. I chociaż nie brakuje jej wymienionych przeze mnie elementów to uważam, że K. Hannah trochę przesadziła z rozwinięciem akcji. Nim dotarłam do interesującego mnie fragmentu i konfliktu fabularnego zdążyłam przeczytać jakieś sto siedemdziesiąt stron. Jest to prawie połowa książki! Jak dla mnie to zdecydowanie za długo. Historia znajomości Lexi, Mii i Zacha, choć ciekawa, została zbyt przedłużona i wiele scen było dla mnie zupełnie niepotrzebnych. Podobnie sprawa ma się z kolejnymi etapami fabuły – przeżycia Jude, choć interesujące i wywołujące silne emocje, także są za bardzo rozciągnięte, a przez to książka staje się momentami męcząca. Z kolei wydarzenia, które rzeczywiście mnie zaintrygowały, zostały przez autorkę pominięte lub opowiedziane w tempie ekspresowym.

Kolejna sprawa to kreacja postaci. Nie wiem jakim cudem, ale nastoletni bohaterowie strasznie mnie wkurzali. Pomimo przestawienia przez autorkę wyjątkowości Mii i Zacha, ja w nich tej wyjątkowości nie widziałam. Lexi jeszcze udało się zdobyć moją sympatię, ale to chyba jedyna tak barwną osobowość, prócz Grace. Także Jude stała się dla mnie istnym czarnym charakterem, ale jej sytuacja i przeżycia w pewien sposób ją usprawiedliwiają… lecz i tak jej nie polubiłam. Później, gdy akcja już nabiera tempa i wyjaśnia się znacznie więcej, autorka ujawnia przemianę postaci, głębię ich przeżyć, także wady i zalety, walkę z traumatycznymi przeżyciami, akceptację rzeczywistości oraz bolesną przeszłość, więc wreszcie zaczyna robić się ciekawiej. Jude oraz inni pokazują swoje bardziej ludzkie oblicze, a także własne zmagania z poczuciem winy. Jednak dopiero koniec powieści objawia czytelnikowi tą umiejętność drążenia emocji u K. Hannah, którą tak uwielbiam, a także pewne przesłanie dla czytelnika, dlatego chociaż początek książki jest w mojej ocenie dość nudny, to warto być cierpliwym, by poznać tę historię do ostatniej strony.

Myślę, że jeśli jesteście fanami Kristin Hannah to ta książka mimo wszystko powinna przypaść Wam do gustu. Jeśli jednak jeszcze nie czytaliście żadnej jej powieści to odradzałabym zaczynanie od „Nocnej Drogi” ponieważ możecie się dość szybko zniechęcić, chyba że wolno rozwijająca się akcja Wam niestraszna. Polecam ją raczej dla bardziej zaawansowanych czytelników, zwłaszcza interesujących się tematyką poczucia winy, przeżywania żałoby i przebaczenia u bohaterów. I żeby nie było niejasności – nie oceniam tej historii źle, bo jest to wciąż dobra powieść, ale skróciłabym ją o jakieś sto stron, bo przedstawione wydarzenia były po prostu za długie.

Okładka przedstawia zdjęcie drogi na ciemnym tle i idącej postaci w stronę światła. Jak dla mnie, jest to bardzo symboliczne nawiązanie do całości historii i chociaż wydaje się dość ponure to dobrze oddaje klimat książki. Treść została podzielona na dwie części, z której każda poprzedzona jest cytatem. Czcionka duża i czytelna.

 

Podsumowanie:

+ dokładne oddanie uczuć bohaterów

+ przedstawiona przez autorkę historia wzrusza i wywołuje emocje u czytelnika

+ ukazanie przemiany postaci

+ okładka dokładnie nawiązująca do fabuły książki

- akcja na początku rozwija się dość wolno

- bohaterowie czasem denerwują

 

Ilość stron: 456

Wydawnictwo: Świat Książki

Gatunek: obyczajowy

Rok wydania: 2021 (z 2020)

Dla kogo: dla osób lubiących wzruszające historie o przebaczeniu, poczuciu winy, żałobie

30.08.2021

"Prawdziwe kolory" Kristin Hannah

Brak komentarzy:

 

„Prawdziwe kolory” to druga powieść amerykańskiej pisarki, z którą miałam do czynienia. Muszę przyznać, że Kristin Hannah potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika. Jej książki nacechowane są elementami tragizmu i dramatyzmu, dlatego z każdym rozdziałem coraz mocniej przeżywamy odczucia bohaterów oraz rozgrywające się wydarzenia. Czytając „Prawdziwe kolory” poznajemy losy trzech sióstr Grey – Vivi Ann, Winony i Aurory na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Dowiadujemy się o ich dzieciństwie, dorastaniu, wielkich miłościach oraz dojrzałym życiu. Obserwujemy jak wychowanie może mieć wpływ na kształtowanie się siostrzanych relacji wobec takich uczuć jak zazdrość i poczucie winy.


 

Siostry Grey zawsze trzymały się razem, nawet wobec chłodnego, zdystansowanego ojca. Winona, najstarsza z nich, nigdy nie czuła się dobrze na ranczo, które należało do jej rodziny od trzech pokoleń. Prawniczka, postrzega samą siebie jako mola książkowego z nadwagą, pozbawionego cech cenionych przez jej ojca, lecz mimo to zamierza udowodnić mu swoją wartość. Aurora, średnia z sióstr, jest rodzinnym rozjemcą. Mediuje w sporach i chce sprawić, aby wszyscy byli szczęśliwi, choć sama skrywa bolesny sekret. Vivi Ann to niekwestionowana gwiazda rodziny. Olśniewająco piękna marzycielka o wielkim sercu. Każdy mężczyzna ją uwielbia. Vivi Ann wszystko przychodzi łatwo, a szczególnie miłość. Kiedy straszna, wstrząsająca zbrodnia rujnuje ich ukochane miasteczko, po raz pierwszy siostry rozdzieli konflikt. Oskarżony o jej popełnienie zostaje lokalny outsider – mąż Vivi Ann. Lojalność zostanie wystawiona na próbę, a głęboko ukryte tajemnice ujrzą światło dzienne.” Winona od zawsze czuje się niedoceniona nie tylko przez ojca, ale również przez innych. Od bardzo dawna zazdrości Vivi Ann wyglądu, sukcesów, a także powodzenia u płci przeciwnej. Gdy do miasteczka powraca jej przyjaciel, w którym podkochuje się od dziecięcych lat, dostrzega swoją szansę. Niestety, mężczyzna wydaje się nie zauważać Winony, będąc całkowicie zauroczony jej najmłodszą siostrą. Vivi Ann interesuje się również nowy pracownik rancza, Dallas Reintree, Indianin z kryminalną przeszłością. Vivi będzie musiała podjąć trudną decyzję pomiędzy oczekiwaniami ojca, a pragnieniami swojego serca. Kiedy już dokona wyboru, wszystko  nieodwracalnie się zmieni, zaś nieoczekiwana tragedia wstrząśnie podwalinami jej poukładanego świata.

Po wielu latach Winona zdaje sobie sprawę ze swojego błędu i próbuje naprawić zniszczone relacje pomiędzy siostrami. Niestety, okazuje się, że przeszłość lepiej pozostawić za sobą. Wie to dobrze Vivi Ann, która z żalu za utraconym mężczyzną omal nie straciła życia. Od tamtej pory Vivi funkcjonuje jak w zawieszeniu, samotnie wychowując nastoletniego syna, Noaha. Chłopak nie potrafi pogodzić się z dorastaniem bez ojca, dlatego stara się dowiedzieć czegoś więcej na temat jego przeszłości, lecz matka milczy jak grób. Wszystko się zmienia, gdy poznaje nową sąsiadkę Winony, Cissy. Oboje zaczynają interesować się tym, co wydarzyło się kilkanaście lat wcześniej, nie wiedząc do jakiego odkrycia może doprowadzić ich nadmierna ciekawość.

„Prawdziwe kolory” to cudowna opowieść o przebaczeniu, odkupieniu, pogodzeniu się wobec przeciwności losu. Dramatyczne przejścia bohaterów śledziłam z zapartym tchem i z żalem rozstawałam się z ostatnią stroną książki. Kristin Hannah w niepojęty sposób zgłębia psychikę postaci, grając tym samym na uczuciach czytelnika. Każde zdarzenie wzbudza emocje, zaś wybory dokonywane przez siostry Grey nieustannie dostarczają na zmianę rozrywki lub cierpienia. Nie da się przejść wobec tej powieści obojętnie.

Na okładce widnieje zdjęcie pędzącego rumaka na tle zachodzącego nieba. Litery tytułowe pasują do ogniście przedstawionego horyzontu. Po drugiej stronie prezentuje się nota biograficzna autorki wraz z krótkim fragmentem książki. Jedynym mankamentem jest dla mnie zbyt miękkie wykończenie okładki, które szybko się brudzi i uszkadza. Czcionka czytelna i sprzyjająca szybkiemu czytaniu.

 

Podsumowanie:

+ dramatyczna fabuła

+ bogaty rys psychologiczny postaci

+ książka wzbudza emocje u czytelnika

+ zdjęcie okładki

- słabe wykończenie okładki

 

Ilość stron: 480

Wydawnictwo: Świat Książki

Rok wydania: 2020 (z 2009)

Gatunek: obyczajowy

Dla kogo: dla fanów pisarki Kristin Hannah, dla osób lubiących romantyczne lecz trudne historie pełne emocji

19.04.2021

"Odległe brzegi" Kristin Hannah

Brak komentarzy:

Jedną z ciekawszych propozycji czytelniczych jest napisana przez amerykańską pisarkę Kristin Hannah powieść o tytule „Odległe brzegi”. Historia opisana w książce przedstawia losy pewnego długoletniego małżeństwa.  Ona, zmęczona rolą posłusznej żony i kochanki, postanawia zawalczyć o swoje marzenia. On, po długim czasie bezowocnych poszukiwań satysfakcjonującej pracy, dostaje szansę na lepsze i wymarzone życie. Idylla szczęśliwego pożycia kończy się, gdy oboje zdają sobie sprawę z odmienności swoich decyzji i pragnień.


 

„Rodzinna tragedia nagle wstrząsnęła całym światem Elisabeth i spowodowała, że kobieta zaczęła się zastanawiać nad swoim życiem: podjętymi dawno temu decyzjami, własnym małżeństwem i marzeniami, o których dawno temu zdążyła zapomnieć. Instynktownie wykonała śmiały krok, którym zaszokowała męża, przyjaciół i córki. W jednej chwili przestała być kobietą, którą dotychczas była, i zamieniła się w osobę, którą zawsze pragnęła być. Dramatyczna, a jednocześnie liryczna powieść <Odległe brzegi> opisuje wyzwania, które stoją przed współczesnymi małżeństwami; ukazuje śmiech i łzy, nadzieje i niepowodzenia, porażki i triumfy, a przede wszystkim niezmienną potęgę miłości. Przypomina o tym, że warto realizować marzenia, wybaczać i otwierać się na siły, które umożliwiają dokonanie zmian.” Elisabeth i Jack prowadzą skromne, ale z pozoru szczęśliwe życie. Jack jako były futbolista stara się zdobyć dawną sławę, lecz jego wysiłki podjęte w tym kierunku kończą się fiaskiem. Wydaje się, że nic nie jest w stanie uratować jego kariery po żenującym upadku, ale nie poddaje się. Po nakręceniu wstrząsającego reportażu, Jack znów wraca do gry i staje się człowiekiem sukcesu. Jego żona Elisabeth ma jednak dość uczestniczenia w zbieraniu pochwał przeznaczonych dla niego. Zdaje sobie sprawę, że od wielu lat żyła w cieniu własnego męża i stopniowo zaczęła tracić swoją tożsamość. Pragnąc odzyskać własne ambicje i marzenia, postanawia wrócić do pasji, którą zarzuciła jeszcze jako młoda kobieta. Nie jest jednak łatwo pokonać lęk, zwłaszcza gdy dawno szlifowany talent zaniknął. Wszystko zmienia się, gdy Elisabeth dotyka żałoba. W jednej chwili odrzuca swoje obawy i postanawia sięgnąć po ostateczne środki, by odnaleźć dawno zagubioną ścieżkę, nawet kosztem własnego małżeństwa.

Rzadko spotyka się książki, które poruszają czytelnika do głębi, ale według mnie „Odległe brzegi” to historia wyjątkowa sama w sobie, opowiadająca o tym, co dzieje się z ludźmi odrzucającymi swoją pasję, pragnienia i cele. To także opowieść o miłości, która chociaż uległa zatarciu, pozostawiła trwały ślad w życiu bohaterów; poszukiwaniu szczęścia i odnajdywaniu własnej ścieżki oraz przebaczeniu, będącym kluczem do akceptacji życiowych zmian. Kilka momentów w powieści zostało opisanych w taki sposób, że nie umiałam powstrzymać wzruszenia, zwłaszcza podczas rozstań, śmierci, czy ujawnianiu przez bohaterów bolesnych wspomnień. Autorka genialnie wykreowała swoje postacie zwłaszcza pod kątem psychologicznym, a także dołożyła wszelkich starań, by odbierana przez nią fabuła została zapamiętana. Na palcach jednej ręki mogę policzyć książki, które wywołały we mnie ogromne emocje, wzruszyły i nauczyły życiowych prawd, „Odległe brzegi” zalicza się do nich w zupełności.

Klasycznie na koniec omawiam estetykę książki: okładka przedstawia nam romantyczną scenerię morza na tle zachodzącego słońca oraz zadumaną kobietę wpatrującą się daleko w horyzont. Według mnie jest to doskonałe nawiązanie do fabuły powieści. Wnętrze skrywa biografia autorki i krótka próbka tekstu. W środku książkę podzielono na cztery części nawiązując do pór roku, każda z nich zapowiedziana jest cytatami różnych autorów. Jedyne moje zastrzeżenia budzi jakość okładki, moim zdaniem jest zdecydowanie za cienka, a przez to bardziej podatna na wygięcia i drobne uszkodzenia.

 

Podsumowanie:

+ wzruszające wątki fabularne

+ rys psychologiczny postaci

+ ciekawie przedstawione z pozoru proste wydarzenia

+ romantyczna okładka książki

- jakość okładki

 

Ilość stron: 408

Wydawnictwo: Świat Książki

Gatunek: obyczajowy

Rok wydania: 2020 (z 2002)

Dla kogo: dla kobiet, dla miłośników wzruszających powieści

Archiwum

Szukaj