Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Otwarte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Otwarte. Pokaż wszystkie posty

11.08.2023

"It starts with us" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 


„It ends with us” było drugą książką od autorki, książką, dzięki której twórczość Colleen Hoover na stałe zagościła w moim serduchu. Od tamtej pory systematycznie czytam wszelkie tytuły pod jej nazwiskiem i odkrywam coraz ciekawsze pozycje. Romans „It ends with us” mocno mną poruszył, ciężko przychodziło mi oderwanie się od przygód bohaterów, zaś trudne wątki związane z przemocą dość intensywnie oddziaływały na moje uczucia wobec rozgrywających się wydarzeń. Dlatego też kwestią czasu stanowiło dla mnie sięgnięcie po kontynuację losów Atlasa i Lily, których skomplikowana relacja jest tutaj wątkiem głównym.

9.07.2023

"Nagie serca" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 


Znacie twórczość Colleen Hoover? Ja jeszcze do niedawna nie miałam zupełnie styczności z tą autorką, a jednak po rekomendacjach ze strony innych czytelników i reklamach na mediach społecznościowych postanowiłam zainteresować się jej fenomenem. W ten sposób mam już za sobą sporo przeczytanych tytułów od CoHo i nadszedł moment na kolejną recenzję jej książki. Tym razem jest to powieść „Nagie serca”, która również okazała się ciekawą lekturą.

7.06.2023

"Confess" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 



„Dawno” nie było książek od Colleen Hoover, więc dodaję kolejną recenzję dla urozmaicenia :-) . „Confess” to następny romans od autorki, tym razem opowiadający o utraconej miłości oraz o poświęceniu dla ukochanej osoby. Auburn kilka lat temu przeżyła traumę z powodu śmierci chłopaka. Traumę, z której do tej pory nie potrafi się otrząsnąć. W dodatku pilnie potrzebuje pieniędzy na opłacenie prawnika, jednak trudno jest jej wyżyć z posady fryzjerki. Kiedy widzi ogłoszenie o pilnie poszukiwanym pracowniku w studiu malarskim, nie waha się ani chwili. Zgadza się asystować przy sprzedaży obrazów Owena Gentry’ego, który zatrudnia ją tego samego dnia do pomocy.

27.05.2023

"Too late" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 



Do tej pory przeczytałam sporo książek Colleen Hoover i zdążyłam już wyrobić sobie opinię o jej twórczości, ale tym razem przychodzę do Was z recenzją tytułu innego niż wszystkie. „Too late” to bardzo pikantna powieść skierowana wyłącznie dla dorosłych czytelników. Muszę też dodać, że wyjątkowo odpornych na mocno erotyczne sceny. O czym opowiada „Too late”?

28.03.2023

"The Spanish love deception" Elena Armas

Brak komentarzy:

 

Ponieważ tytuł ten zbiera bardzo pozytywne recenzje i ostatnio jest o nim dość głośno, postanowiłam sama zapoznać się z jego fenomenem i też ocenić, czy warto go polecić. Historia, którą przedstawia czytelnikom Elena Armas opowiada o Catalinie, która by wykręcić się od rodzinnych kpin pozostawania singielką, okłamuje bliskich, że ma chłopaka. Problem pojawia się, gdy rodzina zaprasza ją na ślub i chce poznać drugą połówkę. Gdy sytuacja zdaje się wymykać spod kontroli Cataliny, na pomoc przychodzi jej kolega z pracy, Aaron. Zgłasza się, że pojedzie z nią do Hiszpanii na ślub siostry i będzie jej osobą towarzyszącą. Aaron od bardzo dawna jest wrogiem Cataliny, dlatego jego nagła propozycja wyprowadza ją z równowagi. W końcu przystaje na propozycję Aarona, ale zdaje sobie sprawę jak niedorzecznie wypadnie w oczach własnych rodziców. Czy Catalinie i Aaronowi uda się przekonać rodzinę? Czy zakopią topór wojenny? A może pomiędzy nimi narodzi się coś więcej?



(Opis wydawcy): „Aaron Blackford zaproponował Catalinie Martin, że pojedzie z nią do Hiszpanii na ślub jej siostry i będzie udawał jej chłopaka. Chociaż Catalina rozpaczliwie potrzebuje partnera (żeby nie wydało się jej kłamstwo), nie waha się nawet przez sekundę i odrzuca jego ofertę. Nigdy nie spotkała bardziej aroganckiego, irytującego i nieznośnego mężczyzny, do tego z takim uporem utrudniającego jej życie. Ale czas, który dzieli ją od ślubu siostry, topnieje w błyskawicznym tempie i determinacja Cataliny zmienia się w desperację. Im bliżej do ślubu, tym obecność Aarona Blackforda staje się bardziej pożądana. Będą mieli trzy dni, by przekonać rodzinę Cataliny, że są w sobie zakochani. W przeciwnym razie dziewczyna zostanie zdemaskowana jako kłamczucha, a pełne współczucia spojrzenia gości weselnych zawstydzą ją mocniej niż jego lodowate, niebieskie oczy… .

Chyba jeszcze nigdy nie zawiodłam się tak na książce. Zachęcona rewelacyjnymi recenzjami oraz popularnością, liczyłam na dawkę ciekawej rozrywki, może nie najlepszej, ale jednak trzymającej co najmniej średni poziom. Nawet tego stanu nie udało się jej osiągnąć i dziwi mnie tak szerokie zainteresowanie tym tytułem. Jakoś zmęczyłam go do końca, ale zdarzało się, że pomijałam strony, co raczej u mnie się nie pojawia. Nie dość, że zmuszałam się do czytania to jeszcze nudziłam się do samiutkiego końca.

Co mi się nie podobało? Wyjaśnić, że wszystko to trochę za mało, ale postaram się to zrobić w skrócie, bo nie chce mi się nawet pisać jak słaba jest ta powieść. Przede wszystkim najbardziej zaważyła bohaterka – ukazanie jej charakteru jest tak płytkie, że aż boli. Kobieta pracująca w korporacji na wysokim stanowisku w moim odczuciu powinna wykazywać się inteligencją, sprytem, zaradnością życiową, a jedyne co tutaj widziałam to niezdecydowaną dziewczynkę, która nie ma pojęcia jak ma się zachować. Wyjaśnienie jej problemów to jakieś nieporozumienie, a mężczyzna mający być jej partnerem – ideał, który ratuje ją w trudnej sytuacji, całkowicie bazuje na schemacie Pana Idealnego. Te wszystkie emocje, którymi autorka bombarduje czytelnika wydawały mi się tak dziecinne i nierealne, że ciężko przychodziło mi się wczuć w sytuację postaci, dlatego tak bardzo miałam dość tej historii.

Autorka przedstawia narrację w pierwszej osobie, a więc czytelnik ma cały czas do czynienia z Cataliną, która denerwuje swoim zachowaniem, co już zniechęca do czytania. Kolejna sprawa to styl autorki, który nie wyróżnia się niczym szczególnym, w dodatku skupia się tylko i wyłącznie na rozterkach głównej bohaterki, które praktycznie się nie zmieniają. Fatalnie jest przez to przebrnąć, a jeśli dodać do tego powolną akcję… przepis na to jak zepsuć książkę z potencjałem uważam za udany.

Fabuła powieści rozkręca się dość powoli, dopiero w połowie delikatnie coś zaczyna się zmieniać, ale wciąż nie ma impetu i tak już zostaje do końca. Według mnie stanowczo brakuje tutaj jakiegoś dramatu, konfliktu, trudnych przeżyć – cokolwiek z tych elementów na pewno ożywiłoby historię Aarona i Cataliny, a tak są tylko opisy przeżyć głównej bohaterki oraz ukazanie stopniowej relacji pomiędzy nią, a znienawidzonym mężczyzną. To trochę za mało, by zaciekawić czytelnika, a jeśli dodać do tego pozostałe wymienione przeze mnie wady, jest źle, bardzo źle.

Czy polecam? Nie. Nie. Nie. Podczas czytania wynudziłam się strasznie i chociaż pomysł na książkę był i to dość ciekawy (w końcu wproszenie się na ślub i udawanie chłopaka, będąc przy okazji czyimś wrogiem to oryginalny pomysł na fabułę) to jednak zabrakło dobrego wykonania. Radzę omijać książkę szerokim łukiem.

Okładka jest ciekawa kolorystycznie i przedstawia graficzny rysunek pary oraz ładnie wyeksponowane litery tytułowe. Na klapach umieszczono rekomendacje czytelnicze oraz notę biograficzną. Czcionka wyraźna, sprzyjająca szybkiemu czytaniu.

 

Podsumowanie:

+ oryginalny pomysł na fabułę

+ okładka książki

- nudna akcja

- styl autorki

- dziecinna bohaterka

- brak ciekawych wątków

 

Liczba stron: 520

Wydawnictwo: Otwarte

Gatunek: romans obyczajowy

Rok wydania: 2022 (z 2021)

Dla kogo: dla fanów lekkich książek z motywem udawanych związków.

20.02.2023

"Ugly love" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 

Przychodzę do Was z recenzją kolejnego romansu od Colleen Hoover. Tym razem autorka przybliża historię Tate i Milesa, młodych dorosłych ludzi, którzy będą musieli zmierzyć się zarówno z bolesną przeszłością, jak i toksyczną relacją. Kiedy Tate przeprowadza się do mieszkania brata, nie sądzi, że pierwszego dnia będzie musiała męczyć się z jego pijanym kolegą. Ponieważ Miles jest w trudnej sytuacji, brat prosi Tate, by uszanowała obecność nieproszonego gościa. Tate z początku wściekła, zaczyna fascynować się Milesem, mieszkającym po sąsiedzku. Wkrótce zarówno Tate, jak i Miles zbliżają się do siebie coraz bardziej i decydują na niezobowiązujący romans. Tate obdarza Milesa coraz większym uczuciem, lecz wygląda na to, że Miles skrywa mroczną historię z przeszłości, wyjątkowo bolesną i trudną, która nie pozwala mu na okazanie bliskości. Czy Tate uda się przybliżyć do Milesa na tyle, by się przed nią otworzył? A może Miles już na zawsze jest skazany na to, by żyć samemu?



(Opis wydawcy): „Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego pilota Milesa Archera. Miles ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia. Serca zaczynają szybciej bić, obietnice zostają złamane, reguły przestają obowiązywać. Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa – całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie samo.

Uwielbiam powieści Colleen Hoover, dlatego z przyjemnością zabrałam się za czytanie tego tytułu. Styl autorki jest tak przyjemny, lekki i wciągający, że każdą historię opowiadaną przez nią pochłaniam jednym tchem. W przypadku „Ugly love” nie zapałałam jednak większą miłością i z bólem muszę przyznać, że jest to pierwsza książka od Hoover, która nie do końca mi się spodobała.

Colleen Hoover jak zwykle dzieli powieść na tą opowiadaną z punktu widzenia żeńskiej i męskiej postaci, czytelnik ma więc do czynienia z narracją Tate i Milesa, przy czym sporo wydarzeń ze strony Tate jest opowiadanych na bieżąco, zaś od strony Milesa najwięcej pojawia się przeszłości. I tak odbiorca poznaje emocje towarzyszące rozwijającemu się związkowi Tate i Milesa oraz te z dawnej relacji chłopaka. Niestety, zarówno Tate jak i Miles okropnie mnie denerwowali podczas czytania, przy czym ciężko stwierdzić dlaczego tak się działo. Wydaje mi się, że jest to skutek niezdecydowania obu stron oraz brak dojrzałości, jeżeli chodzi o komunikację. Kolejna sprawa to prowadzenie akcji przez autorkę – oprócz ciągłego miziania się postaci nic sensownego nie działo się praktycznie przez całą książkę. Najciekawsza wydawała mi się przeszłość Milesa, ale wyśrodkowana czcionka okropnie mi przeszkadzała podczas czytania, dlatego tutaj również się męczyłam.

Hoover udowodniła, że w mistrzowski sposób potrafi poprowadzić zakończenie, dlatego chociaż akcję powieści uważam za mierną, o tyle finał pozostawił mnie w niemałym szoku i totalnie mnie rozłożył. Kurczę, byłam bliska łez podczas czytania końcówki, zaś poznanie całej historii Milesa sprawiło, że zmieniłam zdanie co do całej opowieści. Śmiem twierdzić, że zakończenie uratowało nudną lekturę całości.

Czy polecam? Fanom Colleen Hoover pozostawiam obowiązkowo do czytania, ale jeśli nie czytaliście jeszcze nic tej autorki, proponuję zacząć od takich książek jak „It ends with us” lub „November 9”. „Ugly love” na samym początku może rozczarować i zniechęcić do poznania pozostałych powieści autorki.

Okładka na pierwszym planie eksponuje litery tytułowe na tle nieba i chmur. Czcionka dość małej wielkości, ale sprzyjająca szybkiemu czytaniu. Na klapach umieszczono reklamę pozostałych powieści autorki i jej notę biograficzną.

 

Podsumowanie:

+ narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia Tate i Milesa

+ lekki i wciągający styl autorki

+ wzruszające i gwałtowne zakończenie powieści

- denerwujący bohaterowie

- wolna akcja

 

Liczba stron: 344

Wydawnictwo: Otwarte

Gatunek: romans, obyczajowy, literatura kobieca

Rok wydania: 2016 (z 2014)

Dla kogo: dla fanów twórczości Colleen Hoover i wzruszających powieści.

9.02.2023

"Maybe now. Maybe not." Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 

Niedawno pojawiła się recenzja „Maybe someday”, teraz przychodzę do Was z opinią o kontynuacji tej książki. Colleen Hoover wraca do bohaterów poznanych wcześniej, jak i wprowadza nowe, ciekawe postacie rozwijając wątki Warrena, Maggie i Jake’a. Sydney i Ridge odnajdują się w nowym związku, zaś Maggie próbuje korzystać z życia póki tylko może. Podczas skoku na spadochronie poznaje całkiem przystojnego instruktora – Jake’a, który jest także kardiochirurgiem. Maggie wie, że ze względu na swoją chorobę nie może pozwolić sobie na długotrwały związek, dlatego umawia się na przygodę na jedną noc. Wkrótce sprawy pomiędzy nimi zaczynają się komplikować. Maggie w czasie kryzysu może liczyć jedynie na Ridge’a i dawnych przyjaciół, więc kiedy robi się naprawdę źle, ponownie prosi o pomoc byłego chłopaka, utrudniając i tak już ciężkie relacje pomiędzy Sydney, a Ridgem. Jak paczka dawnych przyjaciół poradzi sobie z tym kryzysem? Czy uda im się na nowo odnaleźć porozumienie? A może czasem trzeba coś stracić, żeby zyskać coś wartościowego?



(Opis wydawcy): „Maybe now. Ridge najchętniej nie rozstawałby się z Sydney, jednak musi pomóc swojej byłej, z którą się przyjaźni. Po rozstaniu z nim Maggie postanowiła żyć pełnią życia i zrobić to wszystko, na co wcześniej nie miała odwagi. Kiedy skacze ze spadochronem, poznaje niezwykle inteligentnego i przystojnego Jake’a. Jednak obiecała sobie, że już z nikim się nie zwiąże, bo dzięki temu uniknie rozczarowań. Może jednak warto czasem zaryzykować? Może właśnie teraz? Maybe not. Co się stanie, kiedy charyzmatyczny i zabawny Warren zamieszka z zimną i wredną Bridgette? Może uda mu się ją przekonać, że warto czasem zdjąć pancerz i otworzyć się na miłość? A może nie… .

Autorka podzieliła książkę na dwie części. Jedna z nich zaczyna się od wątku z Warrenem i zatytułowana została „Maybe not”. W niej czytelnik poznaje losy postaci sprzed akcji z „Maybe someday”, jak i wydarzenia zazębiające się z niektórymi wątkami z Sydney, wszystko zaś jest pisane z perspektywy Warrena. Hoover tworzy relację pomiędzy Bridgette, a Warrenem i skupia się na uczuciach chłopaka. Fragmenty dotyczące tych dwojga są znacznie krótsze od dalszej treści powieści skupiającej się na kontynuacji losów Sydney i Ridge’a. Opowiadanie z punktu widzenia Warrena nie przypadło mi do gustu. Według mnie autorka potraktowała te wątki trochę po macoszemu i chociaż wnikliwie przedstawiła problemy Bridgette to jednak ta para mnie nie zachwyciła. Zabrakło mi pewnej głębi w tej relacji i mimo iż ich historia stanowi ciekawe rozszerzenie to jednak nie polubiłam ani Warrena, ani Bridgette.

Dalej jednak robi się bardziej interesująco. Właściwa opowieść „Maybe now” dotyczy Maggie, Jake’a, Sydney i Ridge’a. Autorka szerzej przedstawia postacie, które w pierwszym tomie grały drugie skrzypce. Czytelnik ma więc okazję do zapoznania się z narracją Maggie, która zmaga się z nieuleczalną chorobą, a także z Jake’iem, przeżywającym osobiste dramaty. Hoover tworzy także niezręczny trójkąt pomiędzy Sydney, Maggie i Ridgem, ubarwiając rozrywkę i utrudniając wzajemne relacje bohaterów. W ten sposób porusza ważne tematy związane z trudną przyjaźnią, wzajemnym wybaczeniem, zmaganiem się z problemami i ciężką chorobą.

Niestety, akcja drugiego tomu nie podobała mi się tak jak w pierwszej części. Fajnie, że autorka postanowiła dokończyć pewne wątki i ładnie zamknąć całość (takiego obrotu spraw w zakończeniu się nie spodziewałam), lecz zabrakło mi nagłych zwrotów wydarzeń (aż tak do końca nudno nie było, kilka elementów naprawdę mnie zaskoczyło, ale jednak czegoś było za mało), większych dramatów i zaskoczeń. Wiele fragmentów wydawało mi się przydługich, pomiędzy Sydney i Ridgem nie czułam tej chemii, co wcześniej i zrobiło się mdło. Z drugiej strony, Hoover ciekawie nawiązała do motywu przyjaźni, wybaczenia, poświęcenia, pozwoliła przepracować pewne emocje bohaterom i zgrabnie rozwiązała konflikty.

Czy polecam? Tak, to wciąż dobra książka, z którą można miło spędzić wolny czas. Hoover posiada wciągający styl, dzięki któremu nawet nudna opowieść potrafi mocno namieszać. Mimo wszystko, pierwszy tom uważam za znacznie ciekawszy, a jednak bardzo przyjemnie czytało mi się tę historię z uwagi na pojawienie się większej liczby głównych bohaterów, dzięki temu sama powieść nabrała bardziej „swojskiego” charakteru.

Na pierwszym planie okładki znajdują się litery tytułowe na tle pościeli, podobnie jak w pierwszej części, ale z zachowaniem innej kolorystyki. Średnio mi się podobają te grafiki, uważam, że można było wybrać lepsze zdjęcia i ładniej je przerobić. Na przedłużeniach oprawy umieszczono notę biograficzną Colleen Hoover i fragment powieści. Na końcu dodano tłumaczenia piosenek z języka angielskiego na język polski. Czcionka uważam, że jest trochę za mała.

 

Podsumowanie:

+ lekki styl autorki

+ narracja pierwszoosobowa

+ przedstawienie historii z punktu widzenia różnych bohaterów

+ nawiązanie do trudów związanych z chorobą, przebaczeniem, poświęceniem

+ ciekawe ukazanie postaci

- wolniejsza akcja

- nudne opowiadanie z perspektywy Warrena

 

Liczba stron: 464

Wydawnictwo: Otwarte

Gatunek: romans, obyczajowy

Rok wydania: 2020 (z 2018)

Dla kogo: dla fanów powieści Colleen Hoover, dla osób lubiących historie o przebaczeniu, poświęceniu, wyrzeczeniach związanych z chorobą.

30.01.2023

"Maybe someday" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 

Kolejna powieść Colleen Hoover, którą z całego serca na wstępie mogę Wam polecić. „Maybe someday” to opowieść poruszająca trudne tematy związane ze stratą, rozstaniem, zdradą i wybaczeniem. Sydney przypadkiem odkrywa zdradę swojego chłopaka z najlepszą przyjaciółką. Wyprowadza się od nich z mieszkania i wprowadza do chłopaka z sąsiedztwa, którego często obserwowała wcześniej na balkonie, gdy grał na gitarze. Ponieważ świetnie idzie jej układanie tekstów do akompaniamentu, Ridge, z którym od teraz mieszka, proponuje Sydney stałą pracę w zespole. Sydney nie ma źródła utrzymania, ani możliwości przeprowadzki, więc przystaje na te warunki w zamian za dach nad głową. Wkrótce sytuacja zaczyna się mocno komplikować, gdy Ridge i Sydney zaczynają coraz bardziej się do siebie zbliżać. Ridge jednak ma dziewczynę, z którą wiąże bardzo poważne plany, Sydney zaś odkrywa, że nic nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka.



(Opis wydawcy): „On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać. Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin. Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce… .

Poprzednie książki Colleen Hoover pochłonęłam niczym gąbka, podobnie rzecz miała się w przypadku tego tytułu. Głównym powodem, dla którego tak bardzo polubiłam twórczość autorki jest swobodny styl, którym się posługuje. C. Hoover z łatwością pisze o emocjach głównych bohaterów, świetnie oddaje ich nastroje, tworzy osobiste dramaty, a także ciekawie kreuje postacie. Czytając jej powieści mam wrażenie, że wiele z tych historii mogło przytrafić się każdemu, dlatego tym większą przyjemność stanowiła dla mnie ta lektura.

Autorka prowadzi narrację z punktu widzenia Sydney i Ridge’a, czytelnik może więc zagłębić się w ich uczucia, przemyślenia i dylematy moralne. Postacie porozumiewają się ze sobą za pomocą listów, smsów, emaili. Fabuła skupia się głównie na budowaniu naturalnej relacji pomiędzy Sydney i Ridgem, jak i na poruszaniu trudnych wątków związanych ze zdradą, wyrzutami sumienia, zmaganiu się z niepełnosprawnością, a także opowiada o podążaniu za głosem serca. Akcja rozwija się dość stopniowo, mało jest nagłych zwrotów, jak i zaskoczeń, ale też nie o to w tej książce chodzi. Wydaje mi się, że C. Hoover bardziej skupiła się na przekazaniu czytelnikowi pewnych przemyśleń, jak i na zapewnieniu mu rozrywki poprzez stworzenie trudnego do zaakceptowania związku opartego na zdradzie.

Hoover zamieściła również ciekawy dodatek jako teksty piosenek tworzonych przez Sydney i Ridge’a, co prawda po angielsku, ale na końcu książki umieszczono ich tłumaczenie na język polski. Wydaje mi się to ciekawym zabiegiem, dzięki któremu łatwiej wejść do historii opowiadanej przez tych bohaterów. Tym, co mnie urzekło to również stworzenie przez autorkę postaci, które doskonale rozumieją muzykę i jej piękno, jak i oddanie wyjątkowej relacji łączącej tę dwójkę. Z pozoru zwykły romans zamienia się w prawdziwą miłość, od której robi się na przemian gorąco i smutno, biorąc pod uwagę zakazany grunt związku Sydney i Ridge’a. Finał książki wypadł nawet nieźle, jak w pozostałych powieściach od Hoover, ale sama akcja mocno zwolniła i już pod koniec trochę zaczęłam się nudzić.

Czy polecam? Fani twórczości Colleen Hoover nawet nie powinni się zastanawiać tylko brać w ciemno i czytać. Za to pozostałym czytelnikom również polecam, zwłaszcza jeśli lubicie romantyczne opowieści z motywem zdrady i trudnej miłości pomiędzy dwojgiem wchodzących w dorosłość osób.

Okładka przedstawia układ liter tytułowych na tle pościeli – moim zdaniem trochę nudno to wygląda, ale niech będzie. Na klapach zamieszczono notę biograficzną autorki i reklamy pozostałych jej książek. Na końcu znajduje się dodatek z tłumaczeniem piosenek, zaś na wstępie C. Hoover zachęca do ich przesłuchania poprzez podany kod lub na wymienionej przez nią stronie.

 

Podsumowanie:

+ narracja pierwszoosobowa

+ autorka podejmuje trudny temat zdrady i wybaczenia

+ ciekawie wykreowani bohaterowie

+ łatwy i lekki styl autorki

+ dodatek z piosenkami

+ autorka świetnie oddaje uczucia postaci, jak i ich osobiste dramaty i dylematy moralne

- brak

 

Ilość stron: 384

Wydawnictwo: Otwarte

Gatunek: romans, obyczajowy

Rok wydania: 2016 (z 2014)

Dla kogo: dla miłośników trudnej i zakazanej miłości opartej na zdradzie, dla fanów twórczości Colleen Hoover.

12.01.2023

"Coraz większy mrok" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 

Zdążyłam polubić książki Colleen Hoover na tyle, by brać w ciemno każdy tytuł z jej nazwiskiem na okładce. Tak samo było w przypadku tej publikacji. Dotychczas miałam okazję przeczytać tylko romanse z jej twórczości, dlatego byłam bardzo ciekawa jak autorka poradzi sobie z thrillerem psychologicznym. Główną bohaterką jest Lowen Ashleigh, która dostaje propozycję dokończenia serii książek popularnej pisarki Verity Crawford. Początkowo nie chce słuchać zachęty wydawnictwa i odmawia kontynuowania dzieł napisanych przez Verity. Agent Lowen jednak jest bezlitosny – jeżeli nie podejmie się tego zadania, wkrótce może pójść na bruk, ponieważ nie stać jej nawet na opłacenie mieszkania. Lowen nie ma więc wyboru. Wkrótce dostaje zaproszenie od męża Verity do zamieszkania w ich domostwie, by zapoznać się z notatkami i szkicami powieści autorki. Lowen zamiast szkiców znajduje coś innego – biografię napisaną przez Verity. W ten sposób poznaje brutalną historię kobiety, która opowiada mnóstwo mrocznych sekretów o sobie samej. Jak Lowen poradzi sobie z wiedzą na temat Verity? Czy cena za poznanie tych sekretów nie będzie zbyt wysoka?



(Opis wydawcy): „Verity Crawford, sławna autorka thrillerów, zostaje sparaliżowana wskutek tragicznego wypadku. Jej mąż zatrudnia pisarkę Lowen Ashleigh, by dokończyła bestsellerową serię książek chorej żony. Podczas przygotowań do pracy w posiadłości Crawfordów Lowen w stosie notatek znajduje niepublikowany dotąd materiał. Tekst, który miał na zawsze pozostać tajemnicą, okazuje się wstrząsającą spowiedzią Verity. Odkrywając sekrety autorki, Lowen coraz bardziej pogrąża się w mroku i niebezpiecznie zbliża do jej męża Jeremy’ego. Aż w pewnym momencie staje się częścią życia Crawfordów, jeszcze bardziej niepokojąco niż thrillery Verity… szokująca opowieść o małżeństwie, obsesji i manipulacji.

Colleen Hoover posiada dar, jeżeli chodzi o sposób pisania. Nie wiem jak ona to robi, ale pisze tak lekko, a zarazem tak wciągająco, że jej książki się nie czyta, a pochłania. Tak samo jest w przypadku tej powieści. Autorka świetnie przedstawia nie tylko przeszłość bohaterów, ale także rozwój wydarzeń, emocje odczuwane przez postacie i morał wynikający z całej historii. Czytelnik fabułę poznaje nie tylko z punktu widzenia Lowen, ale również na podstawie autobiografii Verity. C. Hoover sprytnie miesza jedną opowieść z drugą (już po raz kolejny widzę ten zabieg w jej powieściach), a że ja takie sztuczki w literaturze bardzo lubię, to znów się zachwycam.

Nieco mniej podobały mi się niektóre wątki w tej powieści. Autorka starała się umieścić mnóstwo fragmentów wzbudzających niepokój u czytelnika, jak na przykład śmierć przechodnia, czy dziwne zachowania rodziny Crawfordów. Wydaje mi się, że trochę z tym przesadziła. Moim zdaniem lepiej by było, gdyby skupiła się na samej historii Verity, jej zachowaniu, czy też opisie funkcjonowania psychiki tej postaci. Przez umieszczenie zbyt wielu drastycznych opisów fabuła straciła trochę na wiarygodności. Nie twierdzę, że przez to książka nie nadaje się do czytania, ale mogłoby być lepiej.

Druga sprawa to opisy scen łóżkowych. Ok, kilka z nich mogę zdzierżyć, ale według mnie było ich po prostu zbyt dużo. To nie jest romans tylko thriller psychologiczny, więc po co tego aż tyle? Moim zdaniem autorka lepiej by zrobiła, gdyby skupiła się więcej na pobocznych bohaterach, wyjaśnieniu zachowań Verity, ukazaniu przeszłości niektórych postaci. Wtedy książka mogłaby być znacznie ciekawsza, a tak wypada znacznie gorzej na tle pozostałych w dorobku C. Hoover.

Tym, czego się nie spodziewałam to otwarte zakończenie. Cholibka, naprawdę sporo się nad nim nagłowiłam. Po przeczytaniu książki jeszcze długo nad nią rozmyślałam i próbowałam wyjaśnić sobie to, czego się dowiedziałam. I chociaż do jako takiego wniosku doszłam to jednak pewien niepokój wciąż mi pozostał. Dla tych, co czytali – jestem bardziej po stronie Lowen. Zbyt wiele logicznych argumentów tej historii przemawia na jej korzyść.

Czy polecam? Zdecydowanie tak, chociaż książka nie spodoba się każdemu. Na pewno bardziej wymagającemu czytelnikowi może nie odpowiadać ze względu na zbyt dużą liczbę wątków romansu. Dla fanów twórczości Colleen Hoover uważam „Coraz większy mrok” za tytuł obowiązkowy do przeczytania.

Okładka pasuje do gatunku. Mroczna z dużymi literami tytułowymi na tle zdjęcia kobiety. Na przedłużeniach oprawy zamieszczono notę biograficzną autorki i rekomendacje czytelnicze. Czcionka trochę mała, ale sprzyjająca szybkiemu czytaniu.

 

Podsumowanie:

+ styl autorki

+ niepokojąca fabuła

+ narracja pierwszoosobowa

+ wartka akcja

+ okładka książki

- niektóre wątki nie pasują do gatunku lub jest ich za dużo

 

Ilość stron: 320

Wydawnictwo: Otwarte

Gatunek: thriller psychologiczny

Rok wydania: 2019 (z 2018)

Dla kogo: dla fanów mrocznych opowieści z dreszczykiem i twórczości Colleen Hoover.

 

26.12.2022

"It ends with us" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 

Mam dla Was kolejną opinię o książce od Colleen Hoover. Tym razem mój wybór padł na „It ends with us”, również niesamowitej historii trzymającej w napięciu. Główną bohaterką jest Lily Bloom, która w młodości przeszła niezwykle ciężką drogę. Wychowana w trudnym domu, teraz sama układa sobie życie. W nowym mieście, z licznymi pomysłami na własną karierę stara się rozwinąć skrzydła. Pewnego dnia spotyka Ryle’a, bardzo atrakcyjnego neurochirurga, z którym wdaje się w pogawędkę. Kilka miesięcy później, gdy Lily otwiera własną kwiaciarnię, ich ścieżki ponownie się krzyżują. Zarówno Ryle, jak i Lily nie potrafią o sobie zapomnieć. Ich związek rozwija się niezwykle szybko, ale upojeni własnym towarzystwem przegapiają ostrzegawcze znaki. Ryle może nie być tym człowiekiem, za którego się podaje, ale Lily nie patrzy na wskazówki zsyłane od losu, ani na rady dawnego przyjaciela, Atlasa. Wkrótce może być już za późno na zmianę zdania, ale o tym boleśnie przekona się właśnie Lily.



(Opis wydawcy): „Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić. Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze. Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co kryje się za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie.

Ponownie jestem zachwycona stylem autorki. Z pozoru lekki, a jednak barwny język powieści sprawia, że ciężko oderwać się od lektury. Hoover ciekawie opowiada historię Lily i Ryle’a, przy okazji wplatając fragmenty z przeszłości głównej bohaterki w postaci listów pisanych do wyimaginowanej przyjaciółki Ellen. W ten sposób czytelnik poznaje uczucia z dawnego życia Lily, jak i wydarzenia bieżące. Uwielbiam zabiegi wprowadzania historii do historii, dlatego oceniam to na duży plus. To oraz narracja prowadzona z punktu widzenia Lily pogłębia emocje towarzyszące czytaniu.

Początek książki wydawał mi się trochę lukrowany. Co prawda autorka przytacza fragmenty bolesnej przeszłości Lily, a jednak większość tekstów dotyczy świeżej znajomości Ryle’a, a więc jest mnóstwo, naprawdę mnóstwo czułych scen. I kiedy wydawało mi się, że będzie tak przez cały czas, nagle następuje zmiana. Muszę przyznać, że później fabuła nieźle się rozkręca i potrafi porządnie wstrząsnąć. C. Hoover nie boi się poruszać trudnych tematów, udowadniając to właśnie w tej powieści, a jeśli dodać do tego świadomość, że wiele z ukazanych ciężkich scen było osobistymi przeżyciami autorki… cóż, jestem pod naprawdę ogromnym wrażeniem talentu pisarki, jak i odwagi do podzielenia się tym z czytelnikiem.

Podoba mi się sposób w jaki autorka przedstawia postacie. Za pomocą zabawnych dialogów, jak i zachowań bohaterów w trudnych sytuacjach, możemy poznać ich charakter i wyrobić sobie o nich opinię. Bardzo ciekawą postacią jest właśnie Lily, która boryka się z demonami z przeszłości, jak i planami na przyszłość. Colleen Hoover świetnie ukazała jej emocje związane z trudnymi związkiem, jak i przemyśleniami dotyczącymi przemocy. Przeżycia Lily sprawiają, że cała historia zmusza do długich refleksji nad książką i problemami codzienności.

Czy polecam? Tak! Zdecydowanie warto sięgnąć po tę książkę. To trzymająca w napięciu opowieść o przemocy, trudnym związku, bolesnej miłości, jak i uporaniu się z przeszłością. A także o sile do przezwyciężenia trudności i wierze w lepsze chwile.

Na pierwszym tle okładki znajdują się litery tytułowe oraz ilustracja storczyków. Całość jest spójna kolorystycznie i dość nowoczesna. Na klapach umieszczono reklamy z powieściami autorki oraz jej notę biograficzną. Czcionka dość mała, ale sprzyjająca szybkiemu czytaniu.

 

Podsumowanie:

+ trzymająca w napięciu opowieść

+ pierwszoosobowa narracja

+ wyraziści bohaterowie

+ język powieści

+ okładka książki

+ autorka porusza trudne wątki związane z przemocą

+ chwytająca za serce fabuła

- brak

 

Ilość stron: 360

Wydawnictwo: Otwarte

Gatunek: obyczajowy, romans, literatura kobieca

Rok wydania: 2017 (z 2016)

Dla kogo: dla osób lubiących romantyczne i trudne historie ze względu na przemoc, dla fanów powieści obyczajowych i twórczości Colleen Hoover.

 

19.12.2022

"November 9" Colleen Hoover

Brak komentarzy:

 

Książki autorstwa Colleen Hoover intrygowały mnie już długo. Aż do tej pory nie nadarzyła się dla mnie okazja żeby zapoznać się z jej twórczością. Teraz, gdy już jestem po lekturze „November 9” zastanawiam się jak mogłam czekać tyle czasu. Nie dość, że C. Hoover fenomenalnie pisze to jeszcze kreśli tak piękną historię, że nie sposób o niej zapomnieć.

Fallon O’Neil w wieku szesnastu lat miała wszystko: urodę, karierę aktorską i pewność siebie. Kiedy w domu jej ojca wybuchł pożar, jedna chwila wystarczyła, by pożegnać się z wielkimi marzeniami. 9 listopada wyrył się w jej głowie jako najbardziej pechowy dzień życia. Nie dość, że omal nie zginęła, to jeszcze ogień zostawił na jej ciele paskudne blizny, które w każdym momencie przypominają o tym, co straciła. Nie może już liczyć na angaż, wstyd jej spojrzeć w lustro, zaś na randkowanie nie ma najmniejszych szans. Po dwóch latach od tego wydarzenia spotyka się w restauracji z ojcem, który jest współodpowiedzialny za pożar w domu. Jest tam również pewien chłopak, Benton. W trakcie kłótni Fallon z ojcem, przysiada się do ich stolika i ratuje dziewczynę z opresji, udając jej partnera. Wkrótce spontaniczne spotkanie przeradza się w coś więcej. Od tej pory bohaterowie postanawiają spotykać się co rok, by wspólnie odczarować ten tragiczny w skutkach dzień. Fallon jednak nie wie, że Benton skrywa w sobie pewien mroczny sekret… .



(Opis wydawcy): „Nowa książka Colleen Hoover to opowieść o młodym pisarzu, jego niezwykłej muzie oraz przeznaczeniu, które ukrywa między wierszami coś więcej niż miłość. 9 listopada to data, która zaważyła na losach Fallon i Bena. Tego dnia spotkali się przypadkiem i od tej chwili zaczynają tworzyć dwie historie: jedna to ich życie, drugą pisze Ben zauroczony swoją nową muzą. Choć los postanawia ich rozdzielić, to wzajemna fascynacja jest na tyle silna, że nie może pokonać jej ani czas, ani odległość. Co roku 9 listopada rozpoczyna się kolejny rozdział historii – tej realnej i tej fikcyjnej. Gdy nieubłagalnie zbliża się koniec powieści, szczęśliwe zakończenie wydaje się jedynie mrzonką, bo historia na papierze zaczyna różnić się od tej, w którą wierzy Fallon… .

Losy Fallon i Bena wciągnęły mnie bez reszty. Na początku spodziewałam się typowego i zwyczajnego romansu, ale jednak się pomyliłam. To nie jest typowy romans. Autorka cudownie wplata wątki nie tylko związane z czerwonymi serduszkami i gwałtowną namiętnością, ale również opisuje codzienność bohaterów, a zwłaszcza ich bolączki i trudności z jakimi muszą się mierzyć. Takie połączenie sprawia, że cała opowieść nabiera charakteru, oddaje głębię oraz zyskuje na realności. Sam pomysł na stworzenie powieści, której akcja rozgrywa się co roku o tej samej porze także jest ciekawym rozwiązaniem przez C. Hoover. Dzięki temu czytelnik ma szansę poznać rozwój psychologiczny postaci oraz obserwować ich zwiększającą się dojrzałość i przemianę.

Styl Colleen Hoover jest niesamowicie lekki, ale też wciągający. Autorka z łatwością tworzy zdania, buduje napięcie wokół postaci, opisuje dramatyczne sceny i oddaje emocje bohaterów. Każdy rozdział został przez nią napisany z punktu widzenia Fallon lub Bena w pierwszoosobowej narracji, dzięki temu czytelnik może jeszcze bardziej wczuć się w czytaną historię. Prócz głównej opowieści C. Hoover przeplata również wątki związane z przeszłością Bena, czyli jego książkę będącą osobistymi wspomnieniami. Dodatek z cytatami Bena przed rozdziałami dodaje całości pewnego smaczku.

Czy polecam? Tak, tak i jeszcze raz tak! To naprawdę dobra książka poruszająca trudne tematy wybaczenia, silnej miłości i poświęcenia. Colleen Hoover tworzy bohaterów z krwi i kości, opisując historię, która mogłaby przydarzyć się każdemu. Idealna powieść dla fanów obyczajówek i romansów.

Okładka przedstawia przede wszystkim litery tytułowe nawiązując do daty z kalendarza. Grafika dość nowoczesna i spójna. Na przedłużeniach oprawy zamieszczono notę biograficzną autorki i reklamy innych jej powieści. Czcionka trochę mała, ale czytelna.

 

Podsumowanie:

+ realistyczni bohaterowie

+ lekki i wciągający styl

+ autorka porusza trudne tematy

+ wzruszająca historia

+ okładka książki

+ narracja pierwszoosobowa

+ fabuła trzymająca w napięciu

- brak

 

Ilość stron: 336

Wydawnictwo: Otwarte

Gatunek: obyczajowy, romans, literatura kobieca

Rok wydania: 2016 (z 2015)

Dla kogo: dla lubiących wzruszające historie z pełnokrwistymi bohaterami, dla fanów romansów, powieści obyczajowych

 

4.11.2021

"Krawcowa z Paryża" Georgia Kaufmann

Brak komentarzy:

 

Nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać po tej książce, a jednocześnie zastanawiałam się, czy jej fabuła zainteresuje mnie na tyle, by dać się porwać czytanej historii. Zdarzyło mi się już wielokrotnie sięgnąć po powieści obyczajowo – historyczne, które okazały się zwyczajnie przereklamowane i nudne, pomimo pomyślnych opinii, dlatego podchodzę ostrożnie do tego gatunku. Na szczęście, „Krawcowa z Paryża” zalicza się do kategorii lepszych tytułów. To emocjonująca powieść napisana z punktu widzenia głównej bohaterki, Rosy Kusstatscher, która dzieli się z czytelnikiem opowieścią o swoim życiu. Już na wstępie muszę Wam napisać, że „Krawcowa z Paryża” okazała się mistrzostwem i z chęcią przeczytałabym więcej dzieł Georgii Kaufmann.



Gdy w 1943 roku wojska niemieckie wkraczają do Oberfals, życie piętnastoletniej Rosy zmienia się nieodwracalnie. Zdradzona przez własnego ojca musi szybko dorosnąć. W końcu młoda kobieta zostawia za sobą bolesną przeszłość i z walizką w ręku rozpoczyna poszukiwanie szczęścia. Znajduje je w najmniej spodziewanym miejscu – w świecie mody. Podróżuje i spotyka fascynujących mężczyzn: Christiana Diora, chemika Charles’a, muzyka Izzy’ego, dewelopera Jima. Tworzy kreacje, które oczarowują wszystkie kobiety. Wśród drogich materiałów, zapachu kultowych perfum, skrzącej się biżuterii próbuje uszyć dla siebie nowe życie na miarę swoich marzeń. Kiedy otwierają się przed nią drzwi do wielkiej kariery i poznaje miłość swojego życia, wszystko zdaje się układać po jej myśli. Do czasu. Na drodze do szczęścia największą przeszkodą okazuje się jej przeszłość… Czy Rosa stawi czoła przeciwnościom losu? Skoro od przeszłości nie da się uciec, może czas do niej wrócić?” Jak wspomniałam wcześniej, historia opowiadana jest przez główną bohaterkę. Każdy rozdział zawiera krótkie wprowadzenie dotyczące konkretnego przedmiotu codziennego użytku lub kosmetyku, następnie Rosa tłumaczy jaką rolę dana rzecz odegrała w przedstawionym przez nią wydarzeniu. W ten sposób cofamy się w czasie do wczesnego dzieciństwa Rosy, młodości, dorosłości i późniejszych lat jej życia.

Rosa wraz z rodziną i okolicznymi mieszkańcami Oberfals obserwują przybycie wojsk niemieckich na swoje ziemie. Wraz z nimi, w małej miejscowości pojawiają się kłopoty. Młoda dziewczyna musi znosić nie tylko ojca pijaka i wiecznie zajętą matkę lecz także zaloty jednego z sierżantów. Kiedy dochodzi do tragedii, Rosa musi wyjechać z Oberfals i udać się w daleką podróż po lepsze życie. W innym miasteczku rozwija swój nowo odkryty talent krawiecki. Po kilku latach od tych wydarzeń, bohaterka szkoli się pod okiem jednego z najlepszych projektantów mody Christiana Diora i poznaje śmietankę towarzyską Paryża, jednak wszystko dzieje się kosztem pozostawienia kogoś bliskiego jej sercu… Gdy przeszłość postanawia się o nią upomnieć, Rosa nie jest przygotowana na konfrontację. Czy jej czyn z dawien dawna zasługuje na wybaczenie? Czy ona kiedykolwiek sobie wybaczy?

Już nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam tak wzruszającą powieść. Uwierzycie, jeśli Wam napiszę, że pod koniec książki ryczałam jak bóbr? To niesamowite jak autorka ukazała wydarzenia i z jaką starannością przedstawiła uczucia Rosy. Jestem pełna podziwu dla kunsztu literackiego Georgii Kaufmann – te wszystkie bogate opisy sprawiały, że każda ze scen głęboko wbijała mi się w pamięć i co najważniejsze, nie były potokiem słów zapychających stronę lecz ładnie łączyły się z fabułą, dzięki czemu każda strona była prawdziwą ucztą dla duszy.

Tym, co urzekło mnie najbardziej w powieści to wyrazista bohaterka. Dzięki jej przeżyciom, decyzjom, zachowaniu, upodobaniom i zdecydowanemu podejściu do życia, miałam wrażenie, że nie mam przed sobą postaci z książki lecz żywą istotę. Przez tak dokładne oddanie charakteru Rosy, jej udział w wydarzeniach jeszcze bardziej dodawał wyrazistości sytuacji, potęgowanej dodatkowo przez narrację pierwszoosobową. Raz za razem współczułam Rosie w trudnych chwilach i cieszyłam się, gdy doznawała radości. Muszę nadmienić, że Rosa nie miała łatwego życia i widać to przy okrucieństwie, z jakim musiała się zetknąć, jednak silna wola nie pozwalała jej na poddanie się. Podobało mi się, że postać nie użala się nad sobą, nie marudzi i nie pozwala sobie na jakiekolwiek słabości lecz uparcie dąży do celu, niestety poświęcając raz za razem swoje serce. To smutna historia jednak ze szczęśliwym zakończeniem i morałem, którą serdecznie Wam polecam.

Okładka przedstawia model sukni uszytej z karminowego materiału na tle czarno – białego zdjęcia Paryża. Uważam, że jest to ciekawe nawiązanie do całej historii Rosy i po części odwzorowuje także jej życie. Litery tytułowe na okładce są takie jak uwielbiam: pozłacane, które dodają książce elegancji. Na przedłużeniach znajdują się rekomendacje innych autorów, fragmenty powieści i krótka biografia autorki. Czcionka ładna, dość drobna i ozdobna, ale czytelna.

Za swój egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

 

Podsumowanie:

+ inspirująca historia

+ bogate elementy akcji

+ wyrazista bohaterka

+ narracja pierwszoosobowa

+ okładka

+ barwne opisy

- brak

 

Premiera: 10.11.2021

Ilość stron: 440

Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte

Rok wydania: 2021 (z 2020)

Gatunek: obyczajowo – historyczny

Dla kogo: dla osób lubiących powieści historyczne z inspirującymi bohaterkami

 

 

Archiwum

Szukaj