29.09.2020

"Księżycowe Miasto" Część 2 Sarah J Maas

 

Wcześniejszy post dotyczył pierwszej części „Księżycowego Miasta”, teraz nadszedł czas na omówienie drugiej części pierwszego tomu (właśnie, pierwszego tomu – Wam też nie podoba się ten podział?). Wiecie już, że nie mogłam wytrzymać i postanowiłam zakupić kontynuację przygód Bryce i Hunta. Czytając dalszy ciąg recenzji dowiecie się, czy postąpiłam słusznie.


 

„Bryce Quinlan w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. Traci niemal wszystko, co kochała, gdy w Lunathionie pojawia się nieznany demon siejący spustoszenie. Upadły anioł Hunt Athalar otrzymuje od Gubernatora propozycję nie do odrzucenia – ma pomóc Bryce wytropić złoczyńcę. W zamian odzyska swoją wolność. Bryce i Hunt zagłębiają się w najskrytsze zakamarki miasta. Odkrywają mroczną siłę zagrażającą porządkowi wszechrzeczy oraz znajdują w sobie płomienną pasję, która może wyzwolić ich oboje, jeśli tylko jej na to pozwolą.” Napięcie pomiędzy bohaterami śledzimy już od pierwszych akapitów książki i to właśnie na nim autorka buduje fabułę. Jeżeli na początku ten wątek wydawał mi się trochę nudny, mogę Was zapewnić, że podczas czytania drugiej części nie będziecie nudzili się wcale. Pamiętajcie, że obie postacie tropią zabójcę, a każdy nowo odkryty ślad ujawnia tylko kolejne niewiadome. O ile poprzednia część wypadała według mnie słabo, o tyle ta to prawdziwy roller coaster emocji. Wybaczcie, ale pominęłam kwestie językowe – nie wiem czy przyzwyczaiłam się do stylu Sarah J. Maas i przestało mi to przeszkadzać, czy tak wciągnęłam się w opowieść i kompletnie na to nie zwracałam uwagi, czy może ta część została napisana lepiej, jedno jest pewne – od „Księżycowego Miasta” nie da się oderwać (a przynajmniej ja nie potrafiłam tego zrobić). Niesamowite zwroty akcji sprawiły, że siedziałam z książką na kolanach z rozwartą buzią i łykałam następne strony. Nie liczcie na to, że dowiecie się wszystkiego od razu lub domyślicie się zakończenia (które okazało się dość spektakularne). Autorka sprytnie miesza wątki i zmusza bohaterów do ekstremalnych działań. Bryce nie wydaje się już taka beztroska i dowiemy się o jej ukrytych zdolnościach, Hunt pokaże się od gorszej strony, Ruhn pozna swoją wybrankę i zmieni nastawienie do siostry, Danika zaskoczy nas po śmierci – tutaj każda postać ma swoją drugą twarz. Nie zabraknie też momentów wzruszenia i bólu.

Okładka drugiej części „Księżycowego Miasta” pozostaje taka sama jak jej poprzedniczka, różni się jedynie kolor, zamiast czerwonych barw prezentują się nam niebieskie. Tak jak w pierwszej części na klapach zamieszczono notkę o autorce i krótki fragment powieści. Czcionka też jest duża i wygodna do czytania. Krótką wzmiankę o Domach i należących do nich stworzeniach oraz mapkę, podobnie jak wcześniej, umieszczono na początku książki.

 

 

Podsumowanie:

+ wciągająca fabuła (dużo lepsza od pierwszej części)

+ bohaterowie

+ ładna okładka książki

- prosty język powieści

- podział pierwszego tomu na dwie części (tak jakby nie można było stworzyć jednego z mniejszą czcionką)

 

Ilość stron: 624

Wydawnictwo: Uroboros

Gatunek: fantasy, paranormal romance

Rok wydania: 2020

Dla kogo: dla starszej młodzieży (ze względu na wulgaryzmy i erotyczne treści - od razu zaznaczę, że nie zaliczam tej książki dla typowo dorosłych osób, bo jest dla mnie za uboga w treść)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj