18.01.2021

"Dwór Skrzydeł i Zguby" Sarah J. Maas

 

Przed Wami recenzja przedostatniego (na obecną chwilę) tomu z serii o dworach Sarah J. Mass – „Dwór Skrzydeł i Zguby”. Przyznam, że przygody Feyry Archeron mocno mnie wciągnęły, czego po pierwszej części się nie spodziewałam. Fabuła poprzedniczki ostro zmieniła stronę, co zdecydowanie poprawiło moją opinię. Jakie jest moje zdanie o „Dworze Skrzydeł i Zguby”?


 

„Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana, by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę… Jedno potknięcie może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat. W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może zaufać, i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.” Po zakończeniu drugiego tomu niemal umarłam z ciekawości, co wydarzy się dalej. Spodziewałam się skomplikowanego działania głównej bohaterki oraz wyzwań rzucanych przez wrogi jej dwór, tymczasem pobyt na ziemiach Tamlina i próbę zamieszania w szeregach jego wojsk uznałabym za dość przeciętny moment fabularny. Początek książki nie porwał mnie tak jak się tego spodziewałam, na szczęście wraz z pojawieniem się nowych bohaterów, odkrycia świeżych tajemnic i poznania losów sióstr Feyry – to wszystko poprawiło akcję trzeciej części. Niestety, trochę mi w tym tomie zabrakło  – niektóre postacie wydały mi się niedopracowane, np. wspomniany wcześniej Tamlin. Mam wrażenie, że  stał się bezosobowy i jedynie sobie gdzieś daleko istnieje. Według mojego gustu, tak ważna postać z pierwszej części powinna zostać lepiej dopracowana i mieć więcej do powiedzenia, jak na zajmowaną przez nią pozycję. Podobnie jest z moim ulubionym Rhysandem, wiele jego zachowań stało się zbyt przesłodzonych, a przecież tak świetnie potrafił namieszać we wcześniejszych tomach. Inni także wypadli dość słabo, na szczęście sytuację ratują Nesta i Elaina, siostry Feyry. Szkoda tylko, że autorka bardziej skupiła się na nich, a pominęła pozostałych.

Sytuacja zmienia się wraz z pojawienie się zagrożenia ze strony króla Hybernii oraz tajemniczym działaniem Kotła. Perspektywa zbliżającego się starcia i zdobywanie sojuszników sprawia, że fabuła nabiera rozpędu. Przygotowania do wojny, ataki wroga i próba pogodzenia się ze zwaśnionymi dworami fae znów przykuły moją uwagę i pozwoliły na odpłynięcie w świat stworzony przez Sarah J. Maas. W tym tomie elementów zaskoczenia było o wiele mniej niż w drugiej części, ale i tak sporo się dzieje. Wiem, że wielu osobom wszystkie tomy się podobają, ale moje rozczarowanie chyba wynika z faktu, iż spodziewałam się otrzymać większą dawkę emocji. Żałuję, że początek okazał się taki słaby – gdyby nie to, trzecią część dopisałabym wysoko na górze swojej ulubionej listy.

Ten tom został podzielony na trzy części, zawiera także mapkę Prythianu z zaznaczeniem głównych miejsc wydarzeń. Styl okładki powiązany został z poprzednimi książkami z serii o dworach, ale tym razem o wiele bardziej wpadła mi w oko. Niestety dalej nie jestem zadowolona z jej jakości, wciąż sprawia wrażenie łatwej do uszkodzenia.

 

Podsumowanie:

+ książka ciekawa fabularnie

+ dodatek w postaci mapki

- niektóre postacie nie zostały dopracowane

- okładka podatna na zniszczenia

 

Ilość stron: 848

Wydawnictwo: Uroboros

Gatunek: fantasy, paranormal romance

Rok wydania: 2017

Dla kogo: dla młodych dorosłych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj