Znacie twórczość Colleen Hoover? Ja jeszcze do niedawna nie miałam zupełnie styczności z tą autorką, a jednak po rekomendacjach ze strony innych czytelników i reklamach na mediach społecznościowych postanowiłam zainteresować się jej fenomenem. W ten sposób mam już za sobą sporo przeczytanych tytułów od CoHo i nadszedł moment na kolejną recenzję jej książki. Tym razem jest to powieść „Nagie serca”, która również okazała się ciekawą lekturą.
O czym jest fabuła? Beyah Grim nie miała lekko w życiu. Wychowywana przez samotną matkę narkomankę nauczyła się siedzieć cicho, być posłuszna, bronić się przed niechcianymi zalotami konkubentów rodzicielki, a jednocześnie chronić swoją prywatność przed rówieśnikami. Pewnego dnia wszystko się zmienia, a jej codzienność i plany zostają zaburzone. Gdy znajduje bezwładne ciało matki i zostaje zmuszona do opuszczenia wynajmowanego mieszkania, postanawia odnowić kontakt ze swoim ojcem, który był prawie nieobecny w jej życiu. Przeprowadza się do Teksasu, a tam odkrywa, że jej tata jest nie tylko zamożnym człowiekiem, ale również ma żonę i pasierbicę. Beyah musi przystosować się z nędzy do bogactwa oraz zaprzyjaźnić z ludźmi, którzy mają odmienne od niej doświadczenie i poglądy. Kiedy wydaje się jej, że już gorzej być nie może, na jej drodze pojawia się Samson, który wydaje się ją doskonale rozumieć, nawet bardziej niż ona sama. Po raz pierwszy postanawia otworzyć się przed drugim człowiekiem i tak zwyczajnie zaufać. Jednak Samson wydaje się niezwykle tajemniczy, a Beyah nie zdaje sobie sprawy, że może skrywać pewien sekret. Co ukrywa Samson? Czy Beyah poradzi sobie w relacjach z ojcem?
(Opis wydawcy): „Ponure życie i nazwisko to jedyne, co rodzice dali Beyah. Resztę zawdzięcza samej sobie. Ciężko pracowała, żeby zdobyć stypendium i dostać się na wymarzone studia. Kiedy dwa miesiące przed wyjazdem Beyah na uczelnię jej matka niespodziewanie umiera, dziewczyna traci dach nad głową. Musi spędzić resztę lata z ojcem, którego prawie nie zna. Zamierza nie wychylać się i bezproblemowo przeczekać czas do studiów, ale jej nowy, przystojny sąsiad Samson torpeduje ten plan. Na pozór nic ich nie łączy. Ona wychowała się w biedzie, on pochodzi z bogatej rodziny. Jednak oboje lubią smutne rzeczy i natychmiast wyczuwają swoją wrażliwość. Kiedy sympatia przeradza się w namiętność, wspólnie postanawiają, że połączy ich tylko wakacyjny romans. Jednak gdy prawda o przeszłości Samsona wychodzi na jaw, Beyah musi się wycofać lub zaryzykować kolejny cios prosto w serce… .”
Jeżeli mieliście już styczność z książkami Colleen Hoover to zapewne wiecie, że wiele z nich jest do siebie dość podobna. Przeważnie pojawia się w nich bohaterka naznaczona traumatyczną przeszłością lub znajdująca się w kluczowym momencie swego życia. Poznaje intrygującego mężczyznę, o którym nie potrafi zapomnieć i oddaje się mu z nieznaną jej namiętnością. Na ogół mężczyzna ten ma za sobą mroczną przeszłość lub wykazuje się nieprzeciętnymi cechami moralnymi, które ujmują żeńską postać. Cała historia z reguły opowiedziana jest w lekkim stylu i nacechowana silnymi emocjami przeżywanymi przez bohaterów.
Nie inaczej jest w przypadku tej książki. „Nagie serca” to romans, który od samego początku zaciekawił mnie ze względu na trudną sytuację materialną Beyah i fatalne warunki życiowe, w których przyszło jej egzystować. Bardzo współczułam głównej bohaterce tego, co przydarzyło jej się w przeszłości oraz problematycznych relacji z rodzicami. Jednocześnie podziwiałam jej hart ducha i upór w dążeniu do celu. Lubię postacie kierujące się silną wolą, wiedzących czego chcą, dlatego od razu polubiłam Beyah. Autorka stworzyła interesującą postać i chociaż momentami jej decyzje mogłyby wydawać się dziwne to ze względu na przeżyte przez nią trudne dorastanie nie zaskakiwały mnie wcale, a porządnie dawały do myślenia. Równie interesujący jest Samson, którego od początku typowałam jako osobę skrywającą trudne do zaakceptowania przez społeczeństwo tajemnice.
Chociaż początek fabuły był wciągający to jednak w pewnym momencie już przy rozwinięciu relacji Beyah i Samsona wyraźnie czułam przestój akcji. Nie trwało to zbyt długo, ale stało się na tyle irytujące, że zaczynałam się nudzić. Poznawanie się tej dwójki jakoś mnie nie zachwyciło, nie czułam silnej chemii w tym związku, chociaż mocno kibicowałam głównej bohaterce, tak by udało jej się zaznać trochę chwil szczęścia. I właśnie, gdy miałam dość słodkości pomiędzy nimi, akcja rozpędziła się jak szalona i trzymała w napięciu już do finału.
Kiedy Colleen Hoover zdecydowała się odkryć karty to jednak nie spodziewałam się aż takich rewelacji. Kurczę, zakończenie książki i kulminacja wątków mocno mnie zaskoczyły, a autorka jak zwykle wywiązała się ze swojego zadania, porządnie wstrząsając czytelnikiem pod sam koniec powieści. Właśnie dlatego lubię czytać tytuły od Hoover, nigdy nie wiadomo czego się spodziewać i w którym momencie cała akcja zostanie wywrócona do góry nogami, przy jednoczesnym zachowaniu porządnej dawki emocji.
Czy polecam? Tak, jest to ciekawy tytuł od Colleen Hoover, co prawda nie zachwycił mnie tak jak pozostałe jej książki, to jednak zasługuje na poświęcenie mu uwagi. Na pewno spodoba się fanom tej autorki, również powinien przypaść do gustu tym, którzy lubią lekkie romanse, ale nacechowane namiętnością oraz silnymi emocjami przeżywanymi przez bohaterów.
Okładka przedstawia zdjęcie zakochanej pary chlapiącej się w morskiej wodzie. Na przedłużeniach oprawy umieszczono rekomendacje czytelnicze oraz biografię autorki. Czcionka jest małej wielkości, ale sprzyjająca szybkiemu czytaniu.
Podsumowanie:
+ lekki styl autorki
+ pierwszoosobowa narracja
+ silna bohaterka
+ intrygujące zakończenie
+ ciekawe plot twisty
+ sceny wywołujące mnóstwo emocji u czytelnika
- czasem przestój akcji
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Otwarte
Gatunek: romans
Rok wydania: 2021 (z 2020)
Dla kogo: dla fanów twórczości Colleen Hoover i dla entuzjastów lekkich romansów wywołujących dużo emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz