4.02.2021

"Francuskie lato" Catherine Isaac

 

„Francuskie lato” to powieść, która zauroczyła mnie od samego początku. Już dawno tak szybko nie wciągnęłam się podczas czytania książki. Zazwyczaj potrzebuję sporo czasu, by wgryźć się w klimat tworzony przez pisarza, tutaj zaś odleciałam już po pierwszych akapitach.


 

„Zmęczona niedojrzałością swojego chłopaka, Jessica opuszcza Adama wkrótce po tym, gdy na świat przychodzi ich syn. Po dziesięciu latach dziewczyna dowiaduje się, że być może nie zostało jej wiele życia, a Adam, którego na zawsze wyrzuciła ze swojego serca, zostanie jedynym opiekunem syna. Wakacyjny wyjazd do Francji, gdzie Adam prowadzi urokliwy hotel, może okazać się niepowtarzalną szansą na odbudowanie jego relacji z dzieckiem. Czy będzie to również podróż, która sprawi, że Jess na nowo odkryje radość życia?”. Od razu muszę zaznaczyć, że podchodziłam do tej książki dość sceptycznie. Porównanie do Jojo Moyes zamieszczone na okładce spowodowało moje zniechęcenie już na samym wstępie. Nie lubię, gdy autorom przypisuje się podobieństwo, ponieważ każdy z nich ma swój unikalny styl. Z tego powodu naczytałam się również wiele niepochlebnych recenzji, ponieważ większość czytelników miała inne oczekiwania wobec lektury. Na szczęście kilka pierwszych stron rozwiało moje wszelkie wątpliwości i już wiedziałam, że przepadłam z kretesem.

Treść książki poznajemy z punktu widzenia Jess, dzięki temu mamy większy  wgląd w jej emocje. Rzadko taka narracja dobrze się udaje, ale według mojej oceny autorka wywiązała się ze swojego zadania znakomicie. Główna bohaterka nie jest użalającą się nad sobą beksą, ale godną poświęcić wszystko matką, która pragnie szczęścia dla swojego dziecka, mając nad sobą widmo choroby. To właśnie na prośbę umierającej mamy postanawia spotkać się ze skrajnie nieodpowiedzialnym człowiekiem, który jest ojcem ich syna, Williama. Pomiędzy bieżącymi wydarzeniami przeplatają się też wspomnienia dawnego życia Jessiki, takie jak relacja z dawnym parterem, samotne wychowywanie dziecka, wiadomość o chorobie. Cała powieść i przedstawiona w niej historia nie są zbyt skomplikowane, mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że wydarzenia zostały napisane bardzo prosto, ale właśnie w tym tkwi ich urok. Łatwość z jaką autorka ukazała tak poważne tematy jak miłość, choroba, śmierć i wybaczenie, a jednocześnie przenikliwa wrażliwość pisarki wobec ludzkiej natury i jej doświadczeń, nie pozwolą mi zapomnieć o „Francuskim lecie” jeszcze na długo.

Jedyną wadą były dla mnie rozdziały. Wystarczyło przewrócić dwie kartki i już następowało przejście do kolejnego. Trochę mnie to męczyło, ponieważ przyzwyczaiłam się do znacznie dłuższych objętości i takie kończenie i zaczynanie nowego wątku trochę działało mi na nerwy. Taka moja mała fanaberia. Jestem natomiast zachwycona okładką, ale tego pewnie domyślacie się sami, jeżeli znacie moje poprzednie posty z Jojo Moyes w roli głównej. Białe tło, ładne zdjęcie kobiety na tle roślin plus pastelowe napisy czyli to, co uwielbiam w wydawnictwie Między Słowami jeżeli chodzi o grafikę.

 

Podsumowanie:

+ bardzo ciekawa fabuła

+ narracja dobrze oddająca charakter głównej bohaterki

+ wzruszające wątki

+ ładna okładka książki

- krótkie rozdziały

 

Ilość stron: 384

Wydawnictwo: Między Słowami

Rok wydania: 2018 (z 2017)

Gatunek: obyczajowy, romans

Dla kogo: dla wielbicieli wzruszających historii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj