11.11.2021

"Królestwo popiołów" część 2 Sarah J. Maas

 

Była na blogu część pierwsza, teraz czas na omówienie przeze mnie drugiej części „Królestwa Popiołów” Sarah J. Maas. To ostatni tom opowiadający o losach Aelin i jej przyjaciół, dlatego z bólem serca podchodziłam do czytania. Nie chciałam jeszcze rozstawać się z przygodami postaci, ale też pragnęłam poznać zakończenie całej historii. Zakochałam się w świecie stworzonym przez autorkę, również polubiłam większość bohaterów pojawiających się na kartach serii, z tego powodu do finału podchodziłam z wielką niechęcią. Nie można jednak odwlekać w nieskończoność nieuchronnego, więc teraz kiedy jestem już po lekturze, moi drodzy Czytelnicy, pozwólcie, że podzielę się z Wami swoją opinią.



Ostatnia nadzieja wszystkich, którzy marzą o wolności, tli się na Północy, gdzie Terrasen dzielnie stawia czoła hordom Morath. Tam, gdzie w pierwszej linii szaleje Aedion na czele Zguby. Tam, dokąd zmierzają Aelin, Chaol i Rowan, wiodąc nieoczekiwanych sprzymierzeńców. Tam, dokąd odwraca głowę Manon Czarnodzioba, szykująca plan zjednoczenia wiedźm. Na mroźnej Północy splotą się nici przeznaczenia. Ale czy pod murami dumnego Orynthu niezwykła intryga Aelin Ashryver Galathynius znajdzie rozwiązanie? Czy mimo zimnych wichrów, morza krwi i powszechnego przerażenia zakwitnie miłość i nastanie pokój?” Dorian porzuca bezpieczne obozowisko wiedźm i wyrusza na samobójczą misję zdobycia ostatniego z Kluczy. Droga prowadzi go do najstraszniejszego miejsca w krainie Erilei, do Morath, gdzie przebywa sam władca ciemności, Erawan. Dorian nie tylko będzie musiał go przechytrzyć, ale też zmierzyć się z własnymi demonami przeszłości. Erawan tylko czeka, by ponownie zniewolić księcia i skazać Doriana na klęskę. Czy Dorian poradzi sobie w obliczu tak wielkiego zła?

Aedion wraz z resztką żołnierzy i z pomocą ludności stolicy Terrasenu przygotowują się na ostatnie oblężenie. Walka z siłami Morath wydaje się z góry skazana na porażkę, ale nikt nie chce się poddać mocy okrutnych Valgów. Wszystkich czeka bitwa, która zdecyduje o losach całego kontynentu. Jak skończy się to starcie?

Aelin wraz z żołnierzami i swoimi przyjaciółmi wędrują w stronę Terrasenu, ale liczba armii Morath jest zbyt wielka, by zdążyli na czas. Jeśli nie uda im się dotrzeć w odpowiedniej chwili, stolica Terrasenu upadnie, zaś cała kraina zostanie splądrowana przez wojsko wroga, a ukochany lud Aelin oraz jej bliscy zginą. Aelin nie tylko musi uratować swoją ojczyznę, ale też zbliża się wypełnienie jej przeznaczenia. Młoda królowa podejmie decyzję, od której zależeć będą losy świata. Czy uknuta przez nią strategia przechyli ich stronę na szalę zwycięstwa? Czy uda jej się przechytrzyć bogów?

Manon wraz z armią Crochan walczą w obronie Terrasenu. Niestety, przeciwnik jest zbyt potężny, by wiedźmy poradziły sobie w obliczu tak wielkiego zagrożenia. Nawet sojusz z odwiecznym wrogiem wiedźm nie przynosi żadnego skutku z powodu siły Erawana. Wkrótce oddział Manon podejmuje decyzję, która może zaważyć na losach wojny i odmienić klątwę, tylko jaką cenę przyjdzie zapłacić za to wiedźmom?

Ostatnia część „Szklanego tronu” to opis epickiej bitwy o przetrwanie w obliczu niepokonanej potęgi zła. Wątki przeplatają się ze sobą wraz legendą o Kluczach i bogach towarzyszących mieszkańcom Erilei od zarania dziejów. Wraz z rozwojem wydarzeń obserwujemy jak główna bohaterka musi zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem, nawet jeśli oznacza to rozstanie z najbliższymi jej osobami i poświęcenie własnego życia. Z niektórymi postaciami przyjdzie czytelnikowi pożegnać się na zawsze, inne wykonają zdecydowany krok, by ocalić najbliższych. Ich heroizm widać przy próbach ocalenia miasta, walce przeciwko potężnym przeciwnikom, podejmowaniu trudnych lecz koniecznych decyzji. Podobało mi się, że autorka nie skupiała się już tak bardzo na Aelin, ale zaangażowała wszystkich i pokazała, że każdy z bohaterów miał swój ogromny wkład przy finałowej bitwie o zwycięstwo lub śmierć.

Pomimo ciekawych zwrotów akcji i dostarczaniu czytelnikowi dużych dawek emocji, czasem nudziłam się podczas czytania lektury. Myślę, że wynika to z mojej niechęci do opisów wojny. Nie przepadam za przedstawianiem starć wrogich armii w książkach, dlatego pod koniec byłam już trochę znużona ciągłymi potyczkami. Praktycznie cały ten tom opiera się właśnie na ukazaniu walki o Terrasen i chociaż autorka objaśniła dość interesująco wydarzenia bitewne to jednak nie zachwyciłam się na tyle, by porządnie się wciągnąć. Co do finału, to mam trochę mieszane uczucia. Cieszę się, że Sarah J. Maas zdecydowała się poprowadzić historię w ten sposób, a jednak miałam nadzieję na większy efekt zaskoczenia. W porównaniu z innymi tomami tej serii, ten wypada najsłabiej jeśli chodzi o przebieg wydarzeń. Mimo tych wad, „Królestwo popiołów” zasługuje na przeczytanie, by poznać zakończenie całego cyklu o Aelin, które z całą pewnością dostarczy każdemu mnóstwa wrażeń.

Okładka ukazuje postać Aelin w takiej samej pozie jak w pierwszej części „Królestwa Popiołów”, jednak różnica tkwi w barwie tła, które zamiast białego koloru jest żółtawe. Tutaj także litery tytułowe są pozłacane i bardzo mi się to podoba. Standardowo, w środku książki zamieszczono mapkę Erilei. Czcionka duża i czytelna. Tym razem nie czepiam się jakości oprawy – w przypadku takiej ilości stron, cienka okładka mi nie przeszkadza.

 

Podsumowanie:

+ zwieńczenie wszystkich wątków serii

+ wielowątkowość powieści

+ zwroty akcji

+ dodatek w formie mapki

- czasem zbyt nużące opisy bitewne

 

Ilość stron: 512

Wydawnictwo: Uroboros

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2019 (z 2018)

Dla kogo: dla fanów powieści epickich, dla miłośników twórczości Sarah J. Maas i cyklu „Szklany tron”

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj