Święta
tuż tuż, dlatego czas na kolejną książkę odpowiadającą tematyce świątecznej.
„Psiego najlepszego” W. Bruce Camerona to lektura dla każdego wielbiciela
opowieści o zwierzętach, a w szczególności psów. Autor ukazuje czytelnikowi
losy suczki Lucy, która na skutek porzucenia i ludzkiej nieodpowiedzialności
ląduje w mieszkaniu głównego bohatera książki, Josha. Mężczyzna jest kompletnie
nieprzygotowany do roli opiekuna psa i nie podejrzewa jak bardzo obecność
kudłatego czworonoga odmieni jego życie.
„Życie Josha wywraca się do góry nogami, gdy
pewnego dnia sąsiad podrzuca mu ciężarną suczkę Lucy. Mężczyzna nie jest w
stanie oprzeć się głębokiemu spojrzeniu brązowych oczu i przygarnia ją pod swój
dach. Obiecuje sobie, że zajmie się Lucy i jej szczeniętami najlepiej jak potrafi.
Zdezorientowany szuka pomocy w schronisku, gdzie poznaje Kerri – piękną
opiekunkę czworonogów. Razem przygotowują zwierzaki do świątecznego programu
adopcyjnego. Z biegiem czasu Josh zdaje sobie sprawę, że nie wyobraża sobie już
życia bez futrzanej rodzinki i Kerri. Czy gromadka słodkich psiaków odmieni ich
życie na zawsze?” Josh jest bardzo zapracowanym człowiekiem, dlatego złości
się na swojego sąsiada, gdy ten zwraca się do niego z prośbą o pomoc w opiece
nad psem. Opieka ma zająć zaledwie kilka dni – w tym czasie jego znajomy
powinien wrócić z podróży z Europy. Josh nie chce o tym słyszeć, ale to nie
przeszkadza koledze w podrzuceniu mu psa, który okazuje się ciężarną suczką.
Josh wie, że nie może zostawić zwierzęcia na pastwę losu, dlatego przygarnia
pod swój dach Lucy na czas wyjazdu sąsiada. Szybko wychodzi na jaw, że kolega nie
tylko porzucił zwierzę, ale także przestał dawać jakikolwiek znak życia. Josh,
chcąc nie chcąc, decyduje się na podjęcie opieki nad Lucy, a także
szczeniaczkami. Kiedy zwraca się do schroniska, by zasięgnąć rady odnośnie Lucy
i jej niesfornej gromadki, poznaje Kerri, która wydaje się miłością jego życia.
Nie wszystko jednak układa się między nimi tak jak powinno. Przygotowania do
adopcji szczeniaczków z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia
przeprowadzane są w gorączkowej atmosferze. Jak Josh odnajdzie się w sytuacji
psiego opiekuna? Co wyniknie z relacji pomiędzy nim a Kerri? Czy uda im się
odnaleźć, pomimo istniejących między nimi różnic? A może te święta Josh będzie
musiał spędzić samotnie?
„Psiego
najlepszego” to druga książka W. Bruce Camerona, z którą miałam styczność.
Autor w niezwykły i chwytający za serce sposób przedstawia losy najlepszych
przyjaciół człowieka – psów. Historie, które wyszły spod jego pióra potrafią
poruszyć do głębi każdego, kto uwielbia opowieści o miłości i oddaniu
merdających ogonami czworonogów. Osobiście, bardzo lubię wszelkiego typu
książki odnoszące się do opowiadań o zwierzętach, dlatego z ciekawością
zabrałam się za czytanie tej lektury.
W
przeciwieństwie do historii zamieszczonej w „O psie, który wrócił do domu”,
gdzie fabuła została opowiedziana z punktu widzenia psa, tutaj mamy do
czynienia z narracją autorską, w której głównym bohaterem jest wspomniany
przeze mnie wcześniej Josh. W. Bruce Cameron tworzy dość interesujące wątki,
jak chociażby opisany przeze mnie przypadek podrzucenia Lucy, ale czasem miałam
wrażenie, że pisarz gubi się we własnej powieści. Widać to w momencie
rozwijania kolejnych etapów akcji. Bardzo denerwowało mnie, gdy W. B. Cameron
zaledwie napomknął o pewnej czynności bohaterów, a później okazywało się, że
jest to główny element fabularny (przykładem może posłużyć scena, kiedy Josh
myśli o wysłaniu Kerri kwiatów, zaś kilka akapitów później bohaterka mu za nie
dziękuje, tylko szkoda, że autor zapomniał opisać cały proces albo chociaż
zamieścić krótką wzmiankę na ten temat). Takich błędów pojawiło się dość sporo,
dlatego uważam to za ogromne niedopatrzenie ze strony samego pisarza.
Drugą
sprawą są bohaterowie powieści. O ile Kerri wydawała się dość porządną
postacią, o tyle Josh przyprawiał mnie o sam zawał. Najbardziej denerwowała
mnie jego niezaradność życiowa, objawiająca się niemal w każdej sytuacji, w
której musiał podjąć kluczowe decyzje odnośnie psów, obowiązków, czy swoich
uczuć. I chociaż kierował się sercem, jak w przypadku chęci zaadoptowania Lucy,
to jednak czasem po prostu przesadzał i pozwalał, by na wierzch wyszedł jego
egoizm. Koniec końców, udało mu się zrozumieć ten błąd, ale ile się przez niego
namęczyłam, to moje. Wszystko wynagradzała mi opowieść o losie psów i to dla
nich tak naprawdę zdecydowałam się na dokończenie tej historii.
Książka
zdecydowanie zalicza się do kategorii lekkich obyczajówek, ale czy ją polecam?
Wydaje mi się, że jest dużo lepszych powieści na święta i chociaż sama fabuła
sprawia wrażenie interesującej to widać, że autor nie popracował nad nią do
końca. Słabego bohatera jeszcze jestem w stanie przełknąć, bo nie sposób
dogodzić każdemu, ale tekst oparty na domyślaniu się przez czytelnika o co
chodzi przez powstałe w treści luki… no, nie. Tego nie jestem w stanie nawet
zrozumieć.
Okładka
przedstawia wizerunek szczeniaczka z domalowanymi różkami renifera. Rozdziały
ozdobiono małym zdjęciem pieska z okładki. Czcionka jest duża, dość ozdobna i
czytelna, dzięki czemu tekst czyta się dość szybko.
Podsumowanie:
+
ciekawa historia o losach suczki Lucy i szczeniaczków
+
lekki styl autora
-
irytujący główny bohater
-
drobne luki w fabule książki
Ilość
stron: 288
Wydawnictwo:
Kobiece
Gatunek:
obyczajowy
Rok
wydania: 2017 (z 2013)
Dla
kogo: dla osób lubiących opowiadania świąteczne ze zwierzęcymi bohaterami, dla
młodzieży
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz