23.12.2021

"Psiego najlepszego" W. Bruce Cameron

 

Święta tuż tuż, dlatego czas na kolejną książkę odpowiadającą tematyce świątecznej. „Psiego najlepszego” W. Bruce Camerona to lektura dla każdego wielbiciela opowieści o zwierzętach, a w szczególności psów. Autor ukazuje czytelnikowi losy suczki Lucy, która na skutek porzucenia i ludzkiej nieodpowiedzialności ląduje w mieszkaniu głównego bohatera książki, Josha. Mężczyzna jest kompletnie nieprzygotowany do roli opiekuna psa i nie podejrzewa jak bardzo obecność kudłatego czworonoga odmieni jego życie.



Życie Josha wywraca się do góry nogami, gdy pewnego dnia sąsiad podrzuca mu ciężarną suczkę Lucy. Mężczyzna nie jest w stanie oprzeć się głębokiemu spojrzeniu brązowych oczu i przygarnia ją pod swój dach. Obiecuje sobie, że zajmie się Lucy i jej szczeniętami najlepiej jak potrafi. Zdezorientowany szuka pomocy w schronisku, gdzie poznaje Kerri – piękną opiekunkę czworonogów. Razem przygotowują zwierzaki do świątecznego programu adopcyjnego. Z biegiem czasu Josh zdaje sobie sprawę, że nie wyobraża sobie już życia bez futrzanej rodzinki i Kerri. Czy gromadka słodkich psiaków odmieni ich życie na zawsze?” Josh jest bardzo zapracowanym człowiekiem, dlatego złości się na swojego sąsiada, gdy ten zwraca się do niego z prośbą o pomoc w opiece nad psem. Opieka ma zająć zaledwie kilka dni – w tym czasie jego znajomy powinien wrócić z podróży z Europy. Josh nie chce o tym słyszeć, ale to nie przeszkadza koledze w podrzuceniu mu psa, który okazuje się ciężarną suczką. Josh wie, że nie może zostawić zwierzęcia na pastwę losu, dlatego przygarnia pod swój dach Lucy na czas wyjazdu sąsiada. Szybko wychodzi na jaw, że kolega nie tylko porzucił zwierzę, ale także przestał dawać jakikolwiek znak życia. Josh, chcąc nie chcąc, decyduje się na podjęcie opieki nad Lucy, a także szczeniaczkami. Kiedy zwraca się do schroniska, by zasięgnąć rady odnośnie Lucy i jej niesfornej gromadki, poznaje Kerri, która wydaje się miłością jego życia. Nie wszystko jednak układa się między nimi tak jak powinno. Przygotowania do adopcji szczeniaczków z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia przeprowadzane są w gorączkowej atmosferze. Jak Josh odnajdzie się w sytuacji psiego opiekuna? Co wyniknie z relacji pomiędzy nim a Kerri? Czy uda im się odnaleźć, pomimo istniejących między nimi różnic? A może te święta Josh będzie musiał spędzić samotnie?

„Psiego najlepszego” to druga książka W. Bruce Camerona, z którą miałam styczność. Autor w niezwykły i chwytający za serce sposób przedstawia losy najlepszych przyjaciół człowieka – psów. Historie, które wyszły spod jego pióra potrafią poruszyć do głębi każdego, kto uwielbia opowieści o miłości i oddaniu merdających ogonami czworonogów. Osobiście, bardzo lubię wszelkiego typu książki odnoszące się do opowiadań o zwierzętach, dlatego z ciekawością zabrałam się za czytanie tej lektury.

W przeciwieństwie do historii zamieszczonej w „O psie, który wrócił do domu”, gdzie fabuła została opowiedziana z punktu widzenia psa, tutaj mamy do czynienia z narracją autorską, w której głównym bohaterem jest wspomniany przeze mnie wcześniej Josh. W. Bruce Cameron tworzy dość interesujące wątki, jak chociażby opisany przeze mnie przypadek podrzucenia Lucy, ale czasem miałam wrażenie, że pisarz gubi się we własnej powieści. Widać to w momencie rozwijania kolejnych etapów akcji. Bardzo denerwowało mnie, gdy W. B. Cameron zaledwie napomknął o pewnej czynności bohaterów, a później okazywało się, że jest to główny element fabularny (przykładem może posłużyć scena, kiedy Josh myśli o wysłaniu Kerri kwiatów, zaś kilka akapitów później bohaterka mu za nie dziękuje, tylko szkoda, że autor zapomniał opisać cały proces albo chociaż zamieścić krótką wzmiankę na ten temat). Takich błędów pojawiło się dość sporo, dlatego uważam to za ogromne niedopatrzenie ze strony samego pisarza.

Drugą sprawą są bohaterowie powieści. O ile Kerri wydawała się dość porządną postacią, o tyle Josh przyprawiał mnie o sam zawał. Najbardziej denerwowała mnie jego niezaradność życiowa, objawiająca się niemal w każdej sytuacji, w której musiał podjąć kluczowe decyzje odnośnie psów, obowiązków, czy swoich uczuć. I chociaż kierował się sercem, jak w przypadku chęci zaadoptowania Lucy, to jednak czasem po prostu przesadzał i pozwalał, by na wierzch wyszedł jego egoizm. Koniec końców, udało mu się zrozumieć ten błąd, ale ile się przez niego namęczyłam, to moje. Wszystko wynagradzała mi opowieść o losie psów i to dla nich tak naprawdę zdecydowałam się na dokończenie tej historii.

Książka zdecydowanie zalicza się do kategorii lekkich obyczajówek, ale czy ją polecam? Wydaje mi się, że jest dużo lepszych powieści na święta i chociaż sama fabuła sprawia wrażenie interesującej to widać, że autor nie popracował nad nią do końca. Słabego bohatera jeszcze jestem w stanie przełknąć, bo nie sposób dogodzić każdemu, ale tekst oparty na domyślaniu się przez czytelnika o co chodzi przez powstałe w treści luki… no, nie. Tego nie jestem w stanie nawet zrozumieć.

Okładka przedstawia wizerunek szczeniaczka z domalowanymi różkami renifera. Rozdziały ozdobiono małym zdjęciem pieska z okładki. Czcionka jest duża, dość ozdobna i czytelna, dzięki czemu tekst czyta się dość szybko.

 

Podsumowanie:

+ ciekawa historia o losach suczki Lucy i szczeniaczków

+ lekki styl autora

- irytujący główny bohater

- drobne luki w fabule książki

 

Ilość stron: 288

Wydawnictwo: Kobiece

Gatunek: obyczajowy

Rok wydania: 2017 (z 2013)

Dla kogo: dla osób lubiących opowiadania świąteczne ze zwierzęcymi bohaterami, dla młodzieży

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj