16.12.2021

"Zima koloru turkusu" Carina Bartsch

 

Po lekturze „Lata koloru wiśni”, przyszła kolej na „Zimę koloru turkusu”. Nie byłam zachwycona pierwszym tomem przygód Emely i Elyasa, ale zabawne dialogi i pojawiające się od czasu do czasu dramatyczne wydarzenia z udziałem tych dwojga wynagrodziły mi dość słabą historię miłosną. Sięgając po drugą część ich losów, wiedziałam mniej więcej czego mogę się spodziewać, dlatego nie miałam już zbyt wygórowanych oczekiwań względem tej powieści. Mogę polecić Wam te książki, jeśli lubicie pośmiać się podczas czytania, a także przepadacie za lekką tematyką romansu obyczajowego.



Druga część opowieści o Emely i Elyasie, parze studiujących w Berlinie dwudziestoparolatków, którzy – choć wiodą usiane towarzyskimi przygodami życie – tęsknią za prawdziwą miłością. Przystojny, szarmancki i lekko arogancki Elyas, mężczyzna o turkusowych oczach, doprowadza Emely do szaleństwa. Podczas imprezy z okazji Halloween kompletnie mąci jej w głowie. Co zamierza osiągnąć swoimi zalotami? Dlaczego po namiętnych pocałunkach postępuje tak okrutnie? Dlaczego zniknął właśnie wtedy, gdy zdecydowała się mu zaufać? Zamilkł także jej tajemniczy internetowy przyjaciel. Czy Emely popełniła jakiś błąd? Czy ma jeszcze szansę na spotkanie miłości swojego życia?” Wydaje się, że waśń pomiędzy Elyasem i Emely została wreszcie zażegnana. Wycieczka pod namiot sprawiła, że oboje spędzili ze sobą miłe chwile. Jednak po powrocie z podróży, Elyas przestaje odzywać się do Emely. Gdy dziewczyna wybiera się na imprezę z okazji Halloween, spotkanie z Elyasem ponownie mąci jej w głowie i wywołuje w niej jeszcze więcej pytań. Gdy na jaw wychodzi straszliwy sekret chłopaka, Emely zostanie postawiona w dość niekorzystnej sytuacji. Czy uda jej się wybaczyć Elyasowi? Czy ich związek ma jeszcze szansę na ratunek? A może ta relacja jest już na zawsze stracona?

Wydawać by się mogło, że gorzej już być nie może… cóż, myliłam się. Może. O ile jeszcze w pierwszej części pojawiały się wydarzenia, które potrafiły mnie zaciekawić, o tyle w tym tomie było ich znacznie, znacznie mniej. Czytanie o relacji Elyasa i Emely działało mi wręcz na nerwy, zaś sama bohaterka sprawiała wrażenie pozbawionej piątej klepki. Nie rozumiałam wcale jej zachowania, motywów i często współczułam głupoty. Drażniło mnie jej niezdecydowanie i upór w nienawiści do Elyasa pomieszanych niemal ze zwierzęcym przyciąganiem i nie potrafiłam zrozumieć co ten chłopak w tej dziewczynie widzi. Prócz przekomarzanek pomiędzy tą parą nie pojawiło się w tej książce praktycznie nic, co by mnie zainteresowało i chociaż lubię młodzieżówki to w tej zdecydowanie brakowało mi jakiejkolwiek kreatywności ze strony autorki. Akcja bardzo kuleje, mam wrażenie, że prócz budowania napięcia na podstawie dialogów oraz zabawnych sytuacji pomiędzy Elyasem i Emely w tej powieści dzieje się tyle, co kot napłakał. A przecież jest tam tyle postaci pobocznych! Wystarczyło tylko rozwinąć wątki z ich udziałem lub pomyśleć o losowych sytuacjach, które mogłyby przysłużyć się tej historii.

Wspominałam już, że zaletą „Zimy koloru turkusu” są dialogi pomiędzy bohaterami i to jest prawda. Sarkazm będący charakterystyczną cechą Emely to element ratujący książkę, zaś niepozostający jej dłużny Elyas podsyca komizm wielu sytuacji pojawiających się w fabule. Pomimo mojego niesmaku związanego z brakiem wydarzeń, trafiły się momenty, które wywołały we mnie ubaw. Chyba tylko dlatego zdecydowałam się na sięgnięcie po kontynuację losów tej pary.

Czy polecam Wam tę historię? Myślę, że jeśli nie jesteście wybrednymi czytelnikami i lubicie lekkie książki napisane z humorem, a także nie przeszkadza Wam słabo rozwinięta akcja i nastawienie autora tylko i wyłącznie na bohaterkę i jej obiekt uczuć, to tak. Możecie śmiało brać się zarówno za „Lato koloru wiśni”, jak i „Zimę koloru turkusu”. Jeśli natomiast wolicie ambitniejszą literaturę, wydaje mi się, że lepiej omijać ją z daleka.

Okładka przedstawia twarze głównych bohaterów i najbardziej przyciągającym wzrok motywem są duże litery w kolorze zgaszonego niebieskiego. Czcionka duża i czytelna, doskonała do szybkiego czytania. Przerywniki między rozdziałami ozdobiono obrazkami malutkich listków.

 

Podsumowanie:

+ zabawne dialogi

+ lekki styl autorki

- irytująca bohaterka

- słabo rozwinięta akcja

 

Ilość stron: 456

Wydawnictwo: Media Rodzina

Rok wydania: 2015 (z 2012)

Gatunek: obyczajowy

Dla kogo: dla osób lubiących lekkie i zabawne historie z motywem romansu akademickiego, dla młodzieży

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj