Po
lekturze „Lata koloru wiśni”, przyszła kolej na „Zimę koloru turkusu”. Nie
byłam zachwycona pierwszym tomem przygód Emely i Elyasa, ale zabawne dialogi i
pojawiające się od czasu do czasu dramatyczne wydarzenia z udziałem tych dwojga
wynagrodziły mi dość słabą historię miłosną. Sięgając po drugą część ich losów,
wiedziałam mniej więcej czego mogę się spodziewać, dlatego nie miałam już zbyt
wygórowanych oczekiwań względem tej powieści. Mogę polecić Wam te książki,
jeśli lubicie pośmiać się podczas czytania, a także przepadacie za lekką
tematyką romansu obyczajowego.
„Druga część opowieści o Emely i Elyasie,
parze studiujących w Berlinie dwudziestoparolatków, którzy – choć wiodą usiane
towarzyskimi przygodami życie – tęsknią za prawdziwą miłością. Przystojny,
szarmancki i lekko arogancki Elyas, mężczyzna o turkusowych oczach, doprowadza
Emely do szaleństwa. Podczas imprezy z okazji Halloween kompletnie mąci jej w
głowie. Co zamierza osiągnąć swoimi zalotami? Dlaczego po namiętnych
pocałunkach postępuje tak okrutnie? Dlaczego zniknął właśnie wtedy, gdy
zdecydowała się mu zaufać? Zamilkł także jej tajemniczy internetowy przyjaciel.
Czy Emely popełniła jakiś błąd? Czy ma jeszcze szansę na spotkanie miłości
swojego życia?” Wydaje się, że waśń pomiędzy Elyasem i Emely została
wreszcie zażegnana. Wycieczka pod namiot sprawiła, że oboje spędzili ze sobą
miłe chwile. Jednak po powrocie z podróży, Elyas przestaje odzywać się do
Emely. Gdy dziewczyna wybiera się na imprezę z okazji Halloween, spotkanie z
Elyasem ponownie mąci jej w głowie i wywołuje w niej jeszcze więcej pytań. Gdy
na jaw wychodzi straszliwy sekret chłopaka, Emely zostanie postawiona w dość
niekorzystnej sytuacji. Czy uda jej się wybaczyć Elyasowi? Czy ich związek ma
jeszcze szansę na ratunek? A może ta relacja jest już na zawsze stracona?
Wydawać
by się mogło, że gorzej już być nie może… cóż, myliłam się. Może. O ile jeszcze
w pierwszej części pojawiały się wydarzenia, które potrafiły mnie zaciekawić, o
tyle w tym tomie było ich znacznie, znacznie mniej. Czytanie o relacji Elyasa i
Emely działało mi wręcz na nerwy, zaś sama bohaterka sprawiała wrażenie
pozbawionej piątej klepki. Nie rozumiałam wcale jej zachowania, motywów i
często współczułam głupoty. Drażniło mnie jej niezdecydowanie i upór w nienawiści
do Elyasa pomieszanych niemal ze zwierzęcym przyciąganiem i nie potrafiłam
zrozumieć co ten chłopak w tej dziewczynie widzi. Prócz przekomarzanek pomiędzy
tą parą nie pojawiło się w tej książce praktycznie nic, co by mnie
zainteresowało i chociaż lubię młodzieżówki to w tej zdecydowanie brakowało mi
jakiejkolwiek kreatywności ze strony autorki. Akcja bardzo kuleje, mam
wrażenie, że prócz budowania napięcia na podstawie dialogów oraz zabawnych
sytuacji pomiędzy Elyasem i Emely w tej powieści dzieje się tyle, co kot
napłakał. A przecież jest tam tyle postaci pobocznych! Wystarczyło tylko
rozwinąć wątki z ich udziałem lub pomyśleć o losowych sytuacjach, które mogłyby
przysłużyć się tej historii.
Wspominałam
już, że zaletą „Zimy koloru turkusu” są dialogi pomiędzy bohaterami i to jest
prawda. Sarkazm będący charakterystyczną cechą Emely to element ratujący
książkę, zaś niepozostający jej dłużny Elyas podsyca komizm wielu sytuacji
pojawiających się w fabule. Pomimo mojego niesmaku związanego z brakiem
wydarzeń, trafiły się momenty, które wywołały we mnie ubaw. Chyba tylko dlatego
zdecydowałam się na sięgnięcie po kontynuację losów tej pary.
Czy
polecam Wam tę historię? Myślę, że jeśli nie jesteście wybrednymi czytelnikami
i lubicie lekkie książki napisane z humorem, a także nie przeszkadza Wam słabo
rozwinięta akcja i nastawienie autora tylko i wyłącznie na bohaterkę i jej
obiekt uczuć, to tak. Możecie śmiało brać się zarówno za „Lato koloru wiśni”,
jak i „Zimę koloru turkusu”. Jeśli natomiast wolicie ambitniejszą literaturę,
wydaje mi się, że lepiej omijać ją z daleka.
Okładka
przedstawia twarze głównych bohaterów i najbardziej przyciągającym wzrok
motywem są duże litery w kolorze zgaszonego niebieskiego. Czcionka duża i
czytelna, doskonała do szybkiego czytania. Przerywniki między rozdziałami
ozdobiono obrazkami malutkich listków.
Podsumowanie:
+
zabawne dialogi
+
lekki styl autorki
-
irytująca bohaterka
-
słabo rozwinięta akcja
Ilość
stron: 456
Wydawnictwo:
Media Rodzina
Rok
wydania: 2015 (z 2012)
Gatunek:
obyczajowy
Dla
kogo: dla osób lubiących lekkie i zabawne historie z motywem romansu
akademickiego, dla młodzieży
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz