Czy
kojarzycie cykl „Wszystkie nasze chwile” lub „Gorszy syn”? Katarzyna Grabowska
odsłania przed nami swoje kolejne dzieło. „Za rok o tej porze” tym razem nie
jest częścią serii, lecz osobną powieścią, w której poznajemy losy Andrzeja i
Joli. Andrzej to ukrywający się pod fałszywym nazwiskiem policjant, którym
kieruje zemsta wobec własnego brata. Jola to skromna dziewczyna z bidula,
nauczona podporządkowywania się i tkwiąca w związku z Marcinem, w którym do tej
pory była zakochana. Traf sprawia, że ścieżki Joli i Andrzeja przecinają się i
żadne nie potrafi zapomnieć o tym drugim. Jak to jednak w takich historiach
bywa, życie co rusz podkłada im różnorodne przeszkody, by nie mogli być razem.
„W świetle noworocznych fajerwerków, przy
blasku walentynkowych świec, w słońcu i w deszczu, pod rozgwieżdżonym niebem i
wśród choinkowych lampek. Czasami miłość pojawia się w najmniej odpowiednim
momencie… Jola, która nigdy nie zaznała rodzinnego ciepła, w związku z
Marcinem, policjantem z łódzkiej komendy, odnalazła stabilizację i
bezpieczeństwo. Zrezygnowała z własnych pragnień, aby podporządkować się
wymagającemu partnerowi. Nie marzyła o miłości, będąc pewną, że to, co
otrzymała od losu, wystarczy jej do szczęścia. Marcin stał się dla niej centrum
wszechświata i tak miało być już zawsze. Przypadkowe spotkanie na balu
sylwestrowym, krótki taniec i skradziony pocałunek o północy odmieniają życie
Joli. Od tej pory nie może przestać myśleć o przystojnym, tajemniczym Andrzeju,
który pojawił się tak nagle i sprawił, że jej serce zaczęło szybciej bić. Kim
jest Andrzej? Po co przyjechał do Polski? Dlaczego tak bardzo zależało mu na
przenosinach ze stołecznej komendy do Łodzi? Czy miłość do kobiety stanie mu na
drodze do realizacji celu? Kobieta uwikłana w związek z dwoma mężczyznami.
Poczucie obowiązku walczące z uczuciem. Zdrada, namiętność, zemsta, a wszystko
to wplecione w gangsterskie porachunki i rozgrywające się w łódzkich plenerach.”
Zbliża się sylwestrowy bal organizowany dla pracowników łódzkiej komendy.
Marcin wybiera się z Jolą, by pochwalić się znajomym swoją piękną dziewczyną.
Nie przychodzi mu wcale do głowy, że w trakcie takiej imprezy powinien się nią
zajmować. Gdy upija się razem z kolegami, zjawia się nowy dowódca łódzkiej
komendy policji, Andrzej Gawroński. Jest zauroczony nieco nieśmiałą Jolą, która
wydaje się robić wszystko, aby go odepchnąć. Udaje mu się jednak skraść nie
tylko taniec z nią, lecz także pocałunek, którym Jola delektować się będzie
jeszcze bardzo długo. Oboje są sobą zafascynowani na tyle, by myśleć o ponownym
spotkaniu. Jola po sylwestrowej nocy nie potrafi patrzeć na swojego
dotychczasowego partnera tak jak do tej pory. Los sprawia jednak, że nie może
uwolnić się od związku z Marcinem, zaś upodobanie Andrzeja do adorowania kobiet
przyczynia się do rozczarowania jego postawą.
Andrzej
pracuje nad sprawą, będącą jego osobistą vendettą. Dla niej potrafi postawić na
szali wszystko, co ma dla niego największe znaczenie… prócz Joli. Dziewczyna
zawróciła mu w głowie na tyle, że nie umie przestać o niej myśleć. Niestety,
zagranie Joli skutecznie odpycha go od dalszego działania. I chociaż stara
zapomnieć o pięknej kobiecie, z którą tańczył na balu, serce nie słucha
argumentów. Wszystko zmienia się, gdy do kraju przylatuje jego koleżanka,
Dominika. Chcąc zagłuszyć wspomnienie o Joli, szybko rzuca się w jej ramiona,
chociaż zdaje sobie sprawę, że może tego żałować. Decyzje podejmowane przez
Andrzeja, nie tylko związane z Dominiką, szybko się na nim mszczą. Wkrótce
Andrzej zmierzy się z bolesnym upadkiem… lub nie. Policjant ma wciąż ważny atut
w rękawie, tylko czy odważy się po niego sięgnąć?
Muszę
Wam wyznać, że porządnie wciągnęłam się w tę historię. Wszystko z sprawą pióra
Katarzyny Grabowskiej, która ponownie oczarowała mnie swoim stylem. I chociaż
zdarzało mi się wcześniej pomarudzić przy serii „Wszystkie nasze chwile”, to
kolejna „Gorszy syn”, jak i obecna książka „Za rok o tej porze” są dowodem na
to, że autorka wprawiła się w pisaniu i tworzy cuda. Każda jej wydawana powieść
staje się coraz lepsza, dlatego nie mogę się doczekać następnych.
Wspomniałam
już, że bardzo podoba mi się styl autorki. Chociaż książka zalicza się bardziej
do lekkich obyczajówek to bogactwo językowe wznosi historię na trochę wyższy
poziom. Jest to dla mnie miła odmiana po tych wszystkich młodzieżówkach, a przy
tym mogę też się w pełni delektować słownictwem. W dodatku K. Grabowska
świetnie oddaje emocje swoich bohaterów i dokładnie ich kreuje, co sprawia, że
tekstu się nie czyta, lecz przez niego płynie. I chociaż jednej rzeczy nie
lubię – erotyki – to nie ma zbyt wielu takich scen w tej historii, dlatego nie
przeszkadzało mi to w czytaniu.
Bardzo
polubiłam głównych bohaterów i chociaż ich zachowanie czasem działało mi na
nerwy to wydawało mi się uzasadnione oraz potrafiłam je zrozumieć. Zwłaszcza
Jolę, która musiała znosić panowanie Marcina (swoją drogą, jak ja gardzę tym
człowiekiem!), trochę mniej Andrzeja, ale udało mu się zrehabilitować, także
Dominika, Renata i Grzegorz zostali dokładnie i ciekawie przedstawieni. Czarne
charaktery nie zostały pominięte, wnosząc intrygujący wkład do całości. Co mogę
więcej napisać? Polecam Wam tę książkę, zwłaszcza jeśli lubicie romantyczne
historie pełne przeszkód i wyrzeczeń ze strony postaci.
Okładka
ukazuje tańczącą parę wśród świateł na granatowym tle. Litery tytułowe są białe
i dobrze komponują się z całością. Na przedłużeniach oprawy zamieszczono krótką
notę biograficzną autorki i rekomendacje czytelnicze. Czcionka dość mała,
czytelna.
Podsumowanie
+
bogaty językowo styl autorki
+
dobrze wykreowane postacie
+
ciekawa historia głównych bohaterów
+
okładka książki
-
brak
Ilość
stron: 416
Wydawnictwo:
Videograf
Gatunek:
obyczajowy z wątkiem kryminalnym, romans
Rok
wydania: 2021
Dla
kogo: dla wielbicieli historii romantycznych pełnych przeciwności losu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz