To
już ostatni tom cyklu! „Czarny świt” jest zwieńczeniem całej serii „Żniwiarz”
autorki Pauliny Hendel. Od wydarzeń pełni trzynastego księżyca minęło zaledwie
parę dni, lecz dla Magdy od tamtej pory zmieniło się wszystko. Wiatrołom jest w
stanie wojny przeciwko demonom z zaświatów, zaś największe zagrożenie stanowi
Nija, który pragnie przywrócić wiarę w pradawne obrzędy, a przede wszystkim w
niego i jego sługi. Feliks, Magda i Pierwszy muszą połączyć siły, by uratować
Wiatrołom przed kulminacyjnym atakiem, ale czy są na tyle potężni, by
przestraszyć Władcę Zaświatów?
„Magda odrodziła się po raz kolejny. Po
powrocie z zaświatów, razem z piekielnym ogarem przy boku, uchroniła Feliksa
przed rychłą śmiercią. To jednak dopiero początek ich kłopotów. Demony nie śpią
i zaczynają się pojawiać nawet w biały dzień. Cała wieś Wiatrołom jest
zagrożona, a wraz z nią świat zwykłych śmiertelników. Czy zły omen się sprawdzi
i Nija powróci ze zdwojoną mocą? Czy śmierć bliskich przysłoni żniwiarzom
zdrowy rozsądek? Władca demonów chyba nigdy nie da za wygraną! Koniec znanego
wszystkim świata nadchodzi szybciej, niż się tego spodziewają… .” Po
przeprawieniu się przez złowrogą Nawię, stoczeniu pojedynku z Niją i bolesnym
rozstaniu z Mateuszem, Magda powraca do świata żywych, by wygnać demony ze
swojego miasteczka raz na zawsze. W tym celu łączy swoje siły z przyjaciółmi,
Feliksem oraz znienawidzonym Pierwszym, aby przegnać nawich oraz Niję, który
rości sobie prawa do rządzenia po tej stronie świata. Bohaterowie muszą szybko
wymyślić sposób na pokonanie Władcy Zaświatów, jeśli chcą by ich życie wróciło
do względnej normy i oczyścić rejon spod wpływu nawich. Nie jest to jednak
takie proste. Nija wyraźnie urósł w siłę, zaś wszelkie próby pojedynku kończą
się fiaskiem. Magda może jednak liczyć na pomoc Omena, który podążył za nią aż
z krainy zmarłych oraz Mateusza, który próbuje zagrozić Niji w zaświatach.
Wszyscy wspólnie jednoczą się, by zakończyć najazd demonów na tereny żywych.
Czy uda im się przepędzić Niję? Jak zakończy się pojedynek z Panem Umarłych?
W
porównaniu z czwartą częścią „Żniwiarza”, ostatni tom wypada trochę gorzej od
swojego poprzednika. Autorka znów wplotła opisy pojedynków z potworami, które
niezmiernie mnie wynudziły. Nie jestem przeciwko opisom walk, wręcz przeciwnie,
uważam, że są świetnym dodatkiem do akcji, ale tutaj mamy do czynienia z
powtarzającymi się potyczkami, z których nic nie wynika. Wygląda to mniej
więcej tak: jeden bohater się bije, za chwilę robi to drugi. Ledwo żywi wracają
do domu i następnej nocy wykonują te same czynności. W międzyczasie usiłują
znaleźć sposób na pokonanie Niji i jak zwykle pomysłami jak z rękawa sypie postać,
której pozostałe z nich nie tolerują. Reszty dopowiadać Wam nie będę, bo
zdradziłabym zbyt wiele, ale właśnie tak prezentuje się większość wydarzeń.
Słabo, prawda?
Trochę
zawiodłam się także na niektórych wątkach. Według mnie autorka zbyt słabo przedstawiła
historię Mateusza, również chciałabym dowiedzieć się znacznie więcej o samym
Pierwszym, np. kiedy się urodził, jaki był zanim stał się bezwzględny, nawet
taka błahostka jak imię wydaje mi się dość kluczowa (dziwnie myśleć o
bohaterze, który nie ma imienia, a tylko ksywę). Samo zakończenie książki jest
dla mnie napisane zbyt szybko i tylko dodaje jeszcze więcej znaków zapytania.
Domyślam się, że jest pewnym wprowadzeniem do kolejnego cyklu, ale moim zdaniem
ma zbyt wiele niedopowiedzeń.
Na
uwagę zasługuje za to główna bohaterka. Jak ona mi zaimponowała w tej książce!
Wreszcie przestała mnie irytować i cechować się naiwnością, a zaczęła myśleć i
zrobiła użytek z własnej wiedzy. Pozostałe postacie także wydają mi się
doroślejsze i chociaż raz po raz wpadają w tarapaty to jednak potrafią z nich
wyjść, a nie tylko bezradnie wołać o ratunek. Z niektórymi bohaterami przyjdzie
nam pożegnać się w tej części, inni odniosą pewne straty, część z nich się
zmieni… czyli, jak to z ostatnimi tomami bywa, bez szkód w obliczu wojny z
Panem Zaświatów się nie obejdzie.
Co
myślę o całej serii? „Żniwiarz” to typowa i lekka młodzieżówka. Czyta się dość
szybko, często jest dość przewidywalna, chociaż wyróżnia ją podejście do
tematyki mitologii słowiańskiej, a zwłaszcza demonów atakujących bezbronnych
ludzi, których osłaniają specjalnie przeznaczeni do tego żniwiarze, odradzający
się w innych ciałach. A jednak motyw wojowników walczących z potworami i
ratujących świat lub miasta (w tym przypadku Wiatrołom) jest dość sporo. Myślę,
że jeśli lubicie tego typu historie to śmiało możecie sięgać po ten cykl, który
mimo wad i pewnej powtarzalności cechuje się ciekawym motywem. Nie ukrywam jednak,
że nie jest to lektura wysokich lotów, ale jeśli szukacie czegoś na odprężenie
to jest w sam raz.
Okładka
posiada wycinankowe litery, spod których nieco wyraźniej widać postać głównej
bohaterki. Jej wizerunek ma nieco komiksowy charakter, podobnie jak inne
rysunki w tej książce. Rozdziały tym razem ozdobione są obrazkami strzał. Na
klapach zamieszczono reklamę poprzednich części oraz krótki fragment powieści.
Podsumowanie:
+
nawiązanie do mitologii słowiańskiej
+
ciekawa koncepcja żniwiarzy
+
bohaterowie stali się bardziej dojrzali
+
okładka książki
-
akcja dość przewidywalna
Ilość
stron: 512
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
Rok
wydania: 2020
Gatunek:
fantasy
Dla
kogo: dla młodzieży, dla osób lubiących lekkie książki nawiązujące do mitologii
słowiańskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz