Nie
miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać po tej książce. Miałam ochotę na coś
lekkiego i niefantastycznego, więc mój wybór w końcu padł na komedię kryminalną
„Wiedźmy na gigancie” polskiej autorki Małgorzaty J. Kursy. Bohaterami powieści
są pracownicy agencji literackiej TERCET, czyli Majka, Anka, Gośka i Piotr oraz
nowo przyjęta stażem Ida. Razem przyjdzie im rozwiązać niezwykłą zagadkę
morderstwa z premedytacją. Ktoś odpowiada za śmierć znanych pisarek, a wiedźmy
nie spoczną dopóki nie dowiedzą się kto za tym stoi. Tym bardziej, że posiadają
pewien trop.
(Opis
wydawcy): „Personel świetnie
prosperującej agencji literackiej TERCET, nazywany przez środowisko autorskie
wiedźmami, popada w konflikt z początkującym autorem Adamem Grandzikiem. Ten
poprzysięga zemstę. I oto podczas corocznych Imienin Jana Kochanowskiego
organizowanych w Parku Krasińskich dochodzi do podejrzanych zgonów kilku
znanych pisarek. Czy mają one coś wspólnego z zemstą upokorzonego autora?
Dociekliwe wieźmy przy pomocy swego ulubionego sekretarka zabierają się do
rozwikłania tej zagadki. Czy uda im się znaleźć prawdziwego zabójcę, nim za
morderstwo zostanie skazana niewinna osoba?”
Chyba
najbardziej zachwycił mnie w tej książce styl autorki. Od razu zwróciłam uwagę
na dość rozbudowany język oraz lekki i zabawny sposób pisania. Lubię, gdy autor
pomimo prowadzenia luźnej historii posługuje się bogatszym słownictwem, dlatego
ten element oceniam pozytywnie. Kolejna sprawa to dokładne przedstawienie
postaci. Prócz skupienia się na prowadzeniu fabuły, M. J. Kursa wprowadza dużo
fragmentów z przeszłości bohaterów, co sprawia, iż czytelnik może dokładnie
zapoznać się z każdym z nich. Ponieważ cała książka jest dość krótka, uważam to
za dobre posunięcie ze strony M. J. Kursy. Tym, co mnie trochę denerwowało to
prowadzenie dialogów – mimo, że wiele z nich było napisanych w sposób
żartobliwy to jednak momentami miałam wrażenie, iż są zwyczajnie za długie.
Teraz
przejdę do bardziej brutalnej części recenzji, bo wymienię to, co mi się nie
podobało. Jak dla mnie tutaj zwyczajnie zabrakło akcji. Nim cała historia
nabrała tempa i przeszła do sedna, zdołałam przeczytać ponad połowę książki i
to do momentu opisanego przez wydawcę. Raz, że moim zdaniem streszczenie na
okładce zdradza zbyt wiele, dwa fabuła rozwija się tak powoli, że już gorzej
się nie da. Fajnie, iż autorka zdecydowała się na opisanie żartobliwych
dialogów i zabawnych sytuacji, ale odbiło się to kosztem prędkości akcji.
Kolejny minus to zdradzenie tożsamości mordercy już na samym początku. A gdzie
przyjemność z obstawiania kto zabił? Gdzie są elementy zaskoczenia i domysłów?
Następna
sprawa to bohaterowie. Tak, główne postacie są naprawdę w porządku i mają
ciekawe charaktery, chociaż momentami miałam wrażenie, że pierwsze skrzypce
bardziej grają Majka, Ida i Piotr, reszta pojawiała się gdzieś tam w tle.
Gorzej rzecz ma się z antagonistami – jakoś uważam, że powinni mieć bardziej
wyraziste charaktery. Zwłaszcza Adam działał mi czasem na nerwy i chociaż zdaję
sobie sprawę, że ukazanie jego postaci miało żartobliwe zadanie to jednak
wolałabym kogoś bardziej rozgarniętego.
Ogólnie
odnoszę wrażenie, że cała powieść ma bardziej charakter komedii obyczajowej,
dopiero na samym końcu pojawiają się w niej fragmenty kryminalne i można
powiedzieć, iż fabuła nabrała pewnego rozpędu. Trochę szkoda, bo liczyłam na
więcej akcji już na samym początku i niestety, odrobinę się zawiodłam. Z
drugiej strony, autorka pisze tak zabawnie i tworzy tak komiczne sytuacje, że
mnóstwo razy zdarzyło mi się parsknąć śmiechem. Dlatego nie oceniam tej książki
aż tak źle, jak mogłoby się to wydawać. Jeżeli zaś chodzi o zakończenie to jest
takie jak można się spodziewać, czyli pogodne i przyjemne, dlatego sama
historia doskonale nadaje się na poprawę humoru.
Czy
polecam? To zależy jakiej powieści oczekujecie. Jeśli szukacie czegoś
niezobowiązującego na poprawę nastroju i lubicie lekkie kryminały bardzo
podobne do tych, jakie pisała J. Chmielewska, to myślę, że spokojnie możecie
decydować się na zapoznanie z tą książką. Bardziej wymagającym czytelnikom
jednak ją odradzam.
Okładka
graficznie jakoś nie przypadła mi do gustu. Kolory gryzą się ze sobą, zdjęcie
niesionych na książce babeczek wydaje się wciśnięte na siłę. Czcionka mogłaby
być ciut większa, ale nie ma tragedii.
Podsumowanie:
+
bogaty styl autorki
+
ciekawie przedstawieni bohaterowie
+
wiele zabawnych scen
-
akcja długo się rozkręca
-
już na samym początku wiadomo jak potoczy się fabuła
-
denerwujący antybohater
-
nieładna okładka książki
Ilość
stron: 324
Wydawnictwo:
Lucky
Gatunek:
komedia kryminalna
Rok
wydania: 2018
Dla
kogo: dla fanów lekkich powieści kryminalnych w stylu Joanny Chmielewskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz