Jeśli
jesteście ciekawi kontynuacji przygód Wiedźm to zachęcam Was do przeczytania
całości recenzji oraz do sięgnięcia po książkę „Wiedźmy na wakacjach”. Tym
razem redaktorki czeka (nie)miła wyprawa na wczasy. Bohaterki nie tylko znajdą
w krzakach trupa, ale również mogą zostać posądzone o morderstwo. Sprawa jest
poważna, ponieważ wszelkie poszlaki wskazują na udział pracowników agencji. Do
akcji wkracza jednak Piotr – sekretarek i postanawia udowodnić niewinność
koleżanek z pracy oraz odnaleźć prawdziwego zabójcę. Całkowicie oddany
śledztwu, nie podejrzewa jak dziwną zbrodnię uda mu się odkryć. Czy wiedźmy
rzeczywiście są na tyle bez skazy na jakie wyglądają? I dlaczego ktoś zabił ich
gości?
(Opis
wydawcy): „Personel Agencji Literackiej
TERCET ma dość upału i gastronomicznej działalności Manueli. Majka postanawia
zabrać wiedźmy na tygodniowe wakacje. Warszawski zgiełk mają zamienić na
wypoczynek pośród urokliwych plenerów Podlasia z dala od ludzi i kłopotów.
Nieoczekiwani goście niweczą te plany, a dodatkowe atrakcje zapewniają dwie
nieboszczki, jeden literacki niedobitek, czający się w ciemnościach intruz,
obfitujące w niespodzianki noce oraz czworonożne bachory, czyli Muza i Czort.
Zamiast wypoczywać, wiedźmy zostają zmuszone do obrony swojej wakacyjnej siedziby.
Czy jedynemu sekretarkowi na świecie uda się odkryć, komu zawdzięczają te
niezapomniane wakacje?”
Pierwszy
tom przygód Wiedźm nie do końca mi się spodobał, chociaż zdarzyły się momenty,
które rozśmieszyły mnie do tego stopnia, że postanowiłam sięgnąć po kolejne
części. W „Wiedźmach na gigancie” zabrakło mi najważniejszego – elementu
zaskoczenia. To oraz długo rozwijająca się fabuła sprawiły, że ciężko czytało
mi się o przygodach redaktorek. Po lekturze „Wiedźm na wakacjach” udało mi się
zmienić zdanie i nawet wciągnąć w dość oryginalną fabułę polskiej autorki.
Znów
jestem zadowolona ze stylu Małgorzaty J. Kursy, która nie tylko ma lekkie
pióro, ale też bogate słownictwo i potrafi doskonale rozśmieszyć czytelnika.
Niektóre momenty fabularne rozbawiły mnie do łez, dlatego jeśli szukacie
książki do pośmiania się to koniecznie dajcie szansę tej autorce. Zabawne
dialogi, komiczne sytuacje i tendencja do pakowania się w kłopoty głównych
bohaterek to szansa na udany wieczór pełen śmiechu.
Jeżeli
chodzi o fabułę to tym razem autorka dość szybko przeszła do akcji, a
przynajmniej znacznie szybciej niż w pierwszym tomie. W podlaskim domku dzieje
się naprawdę sporo, zaś Wiedźmy nie nudzą się nawet przez chwilę. Znalezienie
trupa w krzakach, nokaut początkującego pisarza, zwłoki w szafie i nocny gość
to spora mieszanka, jak i dawka porządnego humoru. Samo zachowanie Wiedźm oraz
ich wścibski charakter potrafią nieźle namieszać i rozkręcić niemal każdą
scenę. Co prawda autorka nie poświęciła zbyt wiele na kreację głównych
bohaterek, zaś najwięcej skupiła się na prowadzeniu dialogów, ale i tak jest
nieźle.
Myślę,
że „Wiedźmy na wakacjach” z całą pewnością spodobają się tym, którzy lubią
lekkie i zabawne kryminały w stylu Joanny Chmielewskiej, co podkreślałam już w
poprzedniej recenzji. To bardzo dobra lektura dla relaksu na jeden wieczór –
cienka, pisana dużą czcionką, szybka i na wesoło. Jeśli potrzebujecie takiej
niezobowiązującej książki to będzie jak znalazł.
Okładka
przedstawia kota i psa, a więc pobocznych bohaterów fabuły. Kolorystycznie
wciąż mi coś nie pasuje, a grafika książki wcale mi się nie podoba. Czcionka
jest znacznie większa i przyjemniejsza dla oczu, dzięki czemu tekst czyta się
bardzo szybko.
Podsumowanie:
+
historia na wesoło
+
zabawne przygody głównych bohaterek
+
styl autorki
+
tekst czyta się bardzo szybko
-
nieładna grafika książki
Ilość
stron: 288
Wydawnictwo:
Lucky
Gatunek:
komedia kryminalna
Rok
wydania: 2019
Dla
kogo: dla fanów kryminałów w stylu Joanny Chmielewskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz