26.08.2020

"Krystyna i chłopy" Magdalena Samozwaniec

Przeszukując ostatnio swoją półkę, natrafiłam na książkę pt. „Krystyna i chłopy” Magdaleny Samozwaniec. Ponieważ już od dawna zabierałam się za jej przeczytanie, postanowiłam w końcu poświęcić trochę czasu, a jak się dorwałam do lektury to i migiem udało mi się ją skończyć.


Wydanie, które posiadam pochodzi z 1990 roku i cytując stronę tytułową jest to „tekst oparty na edycji Spółdzielni Wydawniczej CZYTELNIK z 1969 roku”. Sama książka prezentuje się dość zwyczajnie, chociaż przypuszczam, że na tamte czasy wyglądała nienajgorzej. Wyjątkowo nie zamierzam oceniać samej okładki, ponieważ posiadany przeze mnie egzemplarz jest stary i przy dzisiejszych publikacjach wypada słabo. Jestem natomiast zadowolona z czcionki – wyjątkowo duża i przejrzysta, dzięki czemu czyta się przyjemniej.

Tekst został podzielony na dwie części, z której jedna opowiada o tytułowej bohaterce i jej przygodach z mężczyznami, zaś druga ukazuje bardziej dojrzałą Krystynę i jej dorosłego syna Michała. Sama powieść została napisana żartobliwym językiem. Autorka głównie skupia się na męskich przywarach i w śmieszny oraz przenikliwy sposób ukazuje ludzkie zachowania. Całość książki w większości koncentruje się na barwnych dialogach. Bohaterowie wymieniają się poglądami dotyczącymi małżeństwa, dzieci, kobiet i mężczyzn.

Fabuła zaczyna się burzliwie: Krystyna zachodzi w ciążę, a jej mąż komentuje to w ten sposób: „… mnie do tego nie mieszaj. Nie znoszę wrzasków i smrodków. Będę uciekał z domu”. Jak powiedział, tak i zrobił. Główna bohaterka zmuszona jest samotnie wychowywać syna. Dalej pokazane są jej perypetie związane z dzieckiem i jego dorastaniem. Muszę dodać, że pierwsza część mocno przypadła mi do gustu – przy niektórych wydarzeniach przedstawionych przez autorkę, nie sposób się nie śmiać! Niestety druga część jest zdecydowanie gorsza. Akcja toczy się znacznie wolniej, nie podoba mi się również omawianie różnic pomiędzy Polakami i Amerykanami, młodzieżą i starszyzną, czasami lepszymi i gorszymi. Takie tematy nudzą mnie w realnym życiu, a czytając o tym jeszcze w książce ma się wrażenie, że twórczyni powieści skończyły się pomysły do opisywania.

Co mi się nie podobało? Najbardziej denerwujący był dla mnie przekaz o treści: mężczyzna może być łajdakiem i pijakiem, ale wszystko to wina kobiet. Po prawdzie autorka wyśmiewa takie postępowanie, lecz mimo wszystko cała książka skupia się na tym przesłaniu. Cóż, życie w przeszłości PRL-u nie było usłane różami… cieszę się, że urodziłam się w innych czasach.

Powieść polecam każdemu, kto lubi lekkie i żartobliwe książki. Według mnie czyta się ją szybko, na wesoło i pomimo wymienionych przeze mnie nudnych wątków, można się przy niej rozerwać.



Podsumowanie:

+ komicznie przedstawieni bohaterowie

+ żartobliwy język powieści

- niektóre wątki są nudne



Ilość stron: 192

Wydawnictwo: Glob

Gatunek: obyczajowy, satyra

Rok wydania: 1990 (z 1969)

Dla kogo: dla kobiet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj