15.02.2021

"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

 

Po przeczytaniu książki „Złodziej dusz” Anety Jadowskiej chciałabym napisać Wam coś więcej niż „olejcie recenzję, to trzeba przeczytać i tyle”, bo przecież wypadałoby dodać kilka słów od siebie. Zgadliście – jestem zachwycona światem stworzonym przez Jadowską i zastanawiam się, gdzie ja żyłam przez tyle lat, że nie wpadłam na historię o Dorze Wilk. Na rynku, książki o głównej bohaterce dostępne są już od dobrych kilku wiosen i niebiosom dzięki za wznowienie tego cyklu, bo chyba minęłoby następnych kilka nim dotarłabym do tych powieści.


 

„Oficjalnie policjantka. Trudny charakter, ale świetne statystyki rozwiązanych spraw. Nieoficjalnie – wiedźma, która dzieli swój czas między toruński komisariat a Thorn – alternatywne miasto, gdzie mieszkają magiczni. Do perfekcji opanowała utrzymywanie tych światów w równowadze i kompletnej izolacji. Do czasu. W Thornie giną istoty nadprzyrodzone i to Dora ma znaleźć sprawcę. W Toruniu dyskretne korzystanie z magii w trakcie śledztwa odbija jej się solidną czkawką. Na szczęście nie jest z tym wszystkim sama – wspiera ją Miron, wnuk Lucyfera.” Od razu polubiłam główną bohaterkę. Twarda babka, która nie boi się mówić co myśli i przechodząca od słów do czynów. Nie denerwowała mnie jak większość zagubionych niewiast, rozpaczających po swojej pierwszej miłości, co ostatnio w powieściach zdarza się nagminnie. Jednak porywczy temperament pakuje ją raz po raz w niezłe tarapaty, na szczęście umie się z nich wydostać sama, a jeśli nie, ma do pomocy dwóch osobistych ochroniarzy – Joshuę i Mirona, gotowych poświęcić dla Dory niemal wszystko.

Mamy tutaj do czynienia z klasycznym urban fantasy. Są wiedźmy, wilkołaki, wampiry, inne istoty nadnaturalne, alternatywne miasto. Autorka postanowiła połączyć wątek fantastyczny z kryminalnym, według mnie wyszedł taki miszmasz, ale powieść dobrze na tym zyskuje, w końcu im więcej się dzieje, tym lepiej dla czytelnika, a o to przecież chodzi, żeby nie usnąć w trakcie czytania. Jeżeli dodamy do tego mnóstwo akcji, humoru i wspomnianego wcześniej talentu głównej bohaterki do popadania w tarapaty, otrzymujemy lekką i przyjemną lekturę na wieczór, od której nie można się oderwać (a przynajmniej ja miałam ten problem – znacie to uczucie, kiedy musicie zmuszać się do odkładania książki?). Pocieszam się, że mam przed sobą jeszcze kilka tomów z Dorą w roli głównej, plus kilka powieści z punktu widzenia pobocznych postaci Heksalogii, inaczej ciężko byłoby mi znaleźć serię godną zastąpić przygody tejże wiedźmy.

Na okładce przedstawiony jest rysunek głównej bohaterki, będącej w trakcie poszukiwań porywacza (czego domyślicie się podczas czytania powieści). Na przedłużeniach okładki umieszczono notę biograficzną autorki wraz ze zdjęciem oraz żartobliwy opis postaci, jaką jest Dora Wilk. Tym, co najbardziej zaskarbiło moją uwagę to ilustracje bohaterów wewnątrz książki (jest ich naprawdę sporo), przypominają mi fragmenty komiksu. Lubię takie urozmaicenia w trakcie czytania, dlatego stanowi to kolejny plus dla wydawnictwa (od razu uprzedzę Wasze pytania – nie, nie są to rysunki autorki).

 

Podsumowanie:

+ wciągająca fabuła

+ ciekawie przedstawieni bohaterowie

+ alternatywny świat przedstawiony

+ ilustracje wewnątrz książki

+ żartobliwy styl autorki

- brak

 

Ilość stron: 464

Wydawnictwo: SQN

Gatunek: fantastyka

Rok wydania: 2020

Dla kogo: dla miłośników urban fantasy

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj