29.03.2021

"Pracownia dobrych myśli" Magdalena Witkiewicz

 

Powracam do Was z recenzją powieści obyczajowej o nazwie „Pracownia dobrych myśli” autorki Magdaleny Witkiewicz. Jest to pierwsza książka pisarki, z którą mam styczność, ale bynajmniej nie ostatnia. Czytanie jej sprawiło mi nie lada frajdę i już wiem, że z chęcią  sięgnę po więcej dzieł autorki.


 

„Mała, przytulna pracownia, w oknach której zawsze stoją kwiaty, to miejsce pełne czarów. Można tam przymierzyć szczęście, przynajmniej tak brzmi jej slogan reklamowy. To tutaj, na ulicy Przytulnej 26, Pelagia prowadziła przed wieloma laty pracownię krawiecką. Po jej śmierci to właśnie tu jej wnuk, Florian, postanowił otworzyć kwiaciarnię. Miejsce to dzieli z matką, Grażyną, ekscentryczną artystką. Otaczają ich przypadkowi ludzie, których z czasem połączy przyjaźń. Wielu z nich układa swoje życie na nowo. Siła tkwiąca w rodzinie – babce, matce i wnuku – jest bardzo duża. Każde z nich ma w sobie pierwiastek dobrych myśli, każde posiada piękną moc służącą do obdarowywania tymi myślami innych ludzi. Pomimo tego, że Pelagia odeszła dawno temu, w przytulnej pracowni nadal zszywane są ludzkie losy. Tworzą wspaniały patchwork, nową całość z pozornie niepasujących do siebie kawałków, tkanych nicią dobrych myśli. To powieść o przyjaźni, miłości i o dobrej energii, dzięki której da się załatać każdą dziurę, każdy smutek i poprawić każdy poplątany los.” Bohaterami książki są mieszkańcy kamienicy, w której mieści się pracownia z powyższego opisu. Florian, wnuk Pelagii, postanawia spełnić jedno ze swoich marzeń i założyć tam kwiaciarnię. Dzięki talentowi odziedziczonemu po swojej mamie i babci, szybko zdobywa serca nowych klientów, zapewne dzięki wrodzonemu urokowi osobistemu i umiejętności podnoszenia innych na duchu. Poznajemy też Ewę, jedną z mieszkanek kamienicy. Niespodziewany cios w postaci utraty męża powoduje jej smutek i frustrację. Gdy spotyka Norberta, wydaje się, że los niespodziewanie się do niej uśmiecha, ale nie jest łatwo zapomnieć o przeszłości. Kolejną bohaterką jest Grażyna – matka Floriana, urodzona artystka z nietuzinkowymi pomysłami. Muszę nadmienić, że momentami jej twórcze zachowanie wywoływało we mnie nagłe salwy śmiechu z czkawką zarazem. Okazuje się, że Grażyna skrywa pewien sekret dotyczący swojej przeszłości, jak i „klątwy” babci Pelagii. Następnym lokatorem jest Giga – młoda i ambitna stażystka dopiero zaczynająca swoją karierę w telewizji. Szefowa nie jest zbyt łaskawa dla nowej pracownicy i wydaje się, że robi wszystko, by jej zaszkodzić. Nieoczekiwanie jej stronę bierze Maciek, kolega z pracy i wkrótce zainteresowany nią adorator. Ostatni mieszkańcy kamienicy to pani Wiesia i pan Zbyszek – najstarsi i zarazem najzacieklejsi sąsiedzi, a jednocześnie najzabawniejsza para. Na początku dość sceptycznie podchodziłam do ich szpiegowania innych lokatorów, z czego najbardziej słynęła właśnie pani Wiesia (takie zachowanie starszych ludzi uważam za karygodne) lecz z czasem moja opinia się poprawiła. Kiedy poznawałam sekrety pani Wiesi, a zwłaszcza jej zainteresowanie erotyką, nie umiałam powstrzymać się od śmiania się i uczucia zaskoczenia. Przykład pani Wiesi pokazuje jak to pozory potrafią mylić, a jej historia odkryta już na końcu powieści potrafi dać czytelnikowi do myślenia.

Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na przeczytanie tej książki. Autorka przemyca tutaj dobre życiowe rady i miesza je z sytuacjami, wśród których nie sposób się nudzić. „Pracownia dobrych myśli” została okraszona również poczuciem humoru i to takim, że mało nie spadłam z krzesła. Według mnie jest to bardzo dobra lektura na poprawę nastroju, ponieważ daje czytelnikowi sporo rozrywki, podbudowuje i obdarowuje czytelnika nadzieją na lepsze jutro. Aż mi szkoda, że nie znam tak pozytywnych osób jak w tej powieści.

Ostatnie słowo o okładce – przedstawia ładne zdjęcie kamienicy, nawiązujące do wymienianej w książce kwiaciarni. Według mnie fotograf wykonał kawał dobrej roboty, ponieważ mamy tu wszystko, od detali związanych z roślinnością, po małego kota należącego także do bohaterów książki (ale nie jest aż tak szczególną postacią, by ją wymieniać w recenzji). Na uwagę zasługują także tytuły rozdziałów, które przykuwają wzrok i stanowią małe streszczenie, napisane zresztą w zabawny sposób. Podoba mi się!

Podsumowanie:

+ zabawny język powieści

+ pozytywna historia

+ bohaterowie szczególnie związani ze sobą losami

+ mądre przesłania zawarte w książce

+ ładne zdjęcie na okładce

- brak

 

Ilość stron: 320

Gatunek: obyczajowy

Wydawnictwo: Filia

Rok wydania: wydanie kieszonkowe 2018 (z 2016)

Dla kogo: dla kobiet i osób lubiących wesołe i lekkie historie

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj