Następna recenzja dotyczyć będzie powieści obyczajowej pióra polskiej pisarki Magdaleny Majcher o tytule „Port nad zatoką”. Adrianna, główna bohaterka książki, niedawno zdążyła rozstać się z mężem, ale jak można nazwać sytuację, w której nagle postanawia do niego wrócić? Można powiedzieć, że będąc w dojrzałym wieku powinna wykazywać się większym rozsądkiem, ale po raz pierwszy od dawna czuje się szczęśliwa i spełniona. Radek także cieszy się z takiego obrotu sprawy i tak jak jego żona, stara się każdego dnia odzyskać utracone chwile z ukochaną. Niestety, los szykuje im przykrą niespodziankę…
„Adrianna wierzy, że szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło – po trwającej ponad rok separacji udaje jej się porozumieć z mężem i Radek wraca do domu. Niestety, idylla nie trwa długo, a los brutalnie odbiera kobiecie to, co jej podarował. Gdy Adrianna znów zostaje sama, czuje, że musi zostawić soje dawne życie, bo wszystko w nim przypomina jej o Radku. Spontanicznie podejmuje decyzję o zakupie podupadającego domu na Półwyspie Helskim. Szybko wsiąka w lokalną społeczność, zaprzyjaźnia się z małżeństwem z sąsiedztwa i starym rybakiem. Wydaje się jej, że w sercu nie ma już miejsca dla żadnego mężczyzny. Ale czy na pewno? Czy w życiu prawdziwie kocha się tylko raz?” Bohaterka powieści ma stabilnie ułożone życie: pracuje w teatrze jako kostiumolog oraz prowadzi wykłady łaciny dla studentów. Separacja od męża przyzwyczaja ją do samotności, ale kiedy partner ponownie zjawia się w jej codzienności, na powrót staje się osobą radosną i już nie wyobraża sobie egzystencji bez niego. Podobnie myśli Radek – na każdym kroku stara się zadowolić Adriannę, jakby lada chwila miał ją stracić. Jedynym ich zmartwieniem jest adoptowana córka Malwina, która nie potrafi wybaczyć przybranym rodzicom okłamywania jej od samego początku odnośnie jej pochodzenia. Ponieważ jako osoba dorosła nie jest już im podległa, maksymalnie odcina się od nich i stara się zacząć od nowa. Jedynym punktem zaczepienia w ich relacji są pieniądze, o które nie wstydzi się prosić. Adopcyjni rodzice są zmęczeni takim zachowaniem i pewnego razu postanawiają z nią porozmawiać. Adrianna sama jedzie do mieszkania Malwiny i tam rozpoczyna się ich kłótnia. W jej trakcie Adrianna odbiera wiadomość, która na zawsze zmienia życie jej i przybranej córki.
Nie mogąc pogodzić się ze stratą, Adrianna wraz ze swoją siostrą Gabrysią, wyjeżdżają na krótkie wakacje nad morze. Obie nadrabiają stracony czas i dzielą się ze sobą wszystkim troskami. Krótki urlop działa orzeźwiająco na udręczony smutkiem umysł i pozwala oddalić od siebie przykre wspomnienia. Adrianna wkrótce wpada na genialny plan i postanawia wykupić domek leżący niedaleko morza. W jednej chwili rezygnuje z dotychczasowego uporządkowanego życia, by przeprowadzić się tam, gdzie przeszłość nie będzie jej atakowała. Staje się to zarzewiem konfliktu z jej własną rodziną, ale czy warto patrzeć na innych, gdy chodzi o własne szczęście?
„Port nad zatoką” to lekka powieść opowiadająca o tym co dzieje się, gdy stracimy ukochaną osobę. To historia poruszająca takie tematy jak śmierć, żałoba, niespodziewane zmiany, próba pogodzenia się z wyrokami losu, przebaczenie, odnajdywanie siebie i otwierania się na życiowe niespodzianki. Chociaż autorka porusza tak ważne zagadnienia to jednak kilka rzeczy w tej książce mi się nie spodobało, np. drętwe dialogi. Czytając tę publikację miałam wrażenie, że wszystkie rozmowy pomiędzy postaciami zostały wciśnięte na siłę, wręcz brakowało w nich jakiejkolwiek iskry, zaś emocje wydawały się podkreślone aż do przesady. Podobnie rzecz ma się z wątkami. Wydawało mi się, że wszystko skupia się tylko na Adriannie, brakowało mi opisu innych bohaterów i ich zachowań, zaś wydarzenia działy się jednotorowo. Największy zawód sprawiły mi jednak elementy fabularne – brakowało mi w nich powagi, trudne chwile nie powodowały we mnie takiego wstrząsu, jak powinny, wątki romantyczne okazały się słabe, zaś zakończenie powieści dla mnie nie stanowiło żadnego zakończenia, ale urwany fragment tekstu, z którego nic nie wynika. Mocno zawiodłam się na tej książce.
Okładka przedstawia kobietę na tle morza i statków. Kolorowe litery z tytułem przyciągają wzrok potencjalnego czytelnika. Na przedłużeniach okładki zamieszczono krótką notę biograficzną autorki i polecane przez wydawnictwo książki Magdaleny Majcher. Na uwagę zasługuje wygląd czcionki – duża i wyrazista, sprawia, że książkę szybko się czyta. Całość tekstu podzielono na dwie części.
Podsumowanie:
+ lekkość stylu autorki
+ okładka książki
+ duża i wyrazista czcionka
- drętwe dialogi
- słabe zakończenie
- mało rozwinięte wątki fabularne
- marne przedstawienie trudnych sytuacji bohaterów
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Pascal
Gatunek: obyczajowy
Rok wydania: 2020
Dla kogo: dla kobiet, dla osób lubiących lekkie książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz