25.11.2021

"Światło i cienie" Anne Bishop

 

Zdecydowanie zbyt długo zwlekałam z przeczytaniem kolejnej części Tir Alainn, serii stworzonej przez Anne Bishop. Dopóki nie zabrałam się za tę książkę, nie sądziłam, że świat wykreowany przez pisarkę aż tak mnie wciągnie (albo zapomniałam już jakie emocje towarzyszyły mi podczas czytania Filarów Świata”). „Światło i cienie” kontynuuje przygody bohaterów z pierwszego tomu, ale dodaje również nowe postacie. Ari i Neall schodzą na boczny plan i są zaledwie wzmianką, lecz autorka rozwija dalsze wątki Morag, Lyrry czy też Aidena. A. Bishop przedstawia czytelnikowi całkiem nowy ród wiedźm oraz ukazuje losy zachodnich klanów Fae.



Po straszliwej rzezi wiedźm Fae – którzy powinni chronić swych dalekich ludzkich krewnych od wszelkiego zła – ignorowali potrzeby reszty świata. We wschodnich wioskach znów zaczęły gromadzić się cienie – mroczne, pełne mocy, stanowiące śmiertelne zagrożenie dla każdej wiedźmy, kobiety i Fae. Tylko trójka Fae może stawić czoła rosnącej potędze zła i zapobiec jeszcze większemu rozlewowi krwi: losy świata leżą teraz w rękach Barda, Muzy i Zbieraczki. Aiden, Bard, doskonale zdaje sobie sprawę, że świat rozpaczliwie potrzebuje ochrony Fae. Ci jednak za nic mają jego ostrzeżenia o złu czającym się pośród drzew. Aiden nie ma zatem wyboru: wraz z miłością swojego życia – Lyrrą, Muzą – musi wyruszyć w szalenie niebezpieczną podróż, by odnaleźć tego, który zdolny będzie przekonać resztę, by opuścili swe bezpieczne gniazda i pospieszyli na ratunek wiedźmom i zwykłym śmiertelnikom. Bo jeżeli Fae będą jeszcze dłużej zwlekać, nie ocaleje już nikt… .” Aiden wraz z Lyrrą desperacko szukają pomocy wśród swoich pobratymców, jednak żaden ze znanych im klanów nie chce ich wesprzeć przy ratowaniu wiedźm. Tymczasem Tir Alainn umiera wraz ze śmiercią czarownic, zaś Bard i Muza starają się za wszelką cenę ostrzec i ocalić chociaż resztki istnień. Wydaje się jednak, że wróg jest od nich szybszy i każde Stare Miejsce, które odwiedzają, jest spaczone i pełne wrogiej im mocy. Jedyna nadzieja leży na zachodzie, nie są to jednak przyjazne tereny dla tych, którzy pochodzą ze wschodu. Aiden i Lyrra będą musieli pokonać swoje uprzedzenia do kultury Fae pochodzących z nieznanych im dotąd klanów oraz przekonać jedyną istotę zdolną przeciwstawić się Światłemu do ocalenia Filarów Świata.

Liam zajmuje miejsce swojego ojca i staje się baronem. Wraz z nowymi obowiązkami, pojawiają się nowe zagrożenia. Młodzieniec udaje się na spotkanie z innymi baronami, jednak przeciwstawiając się Inkwizytorom ściąga na siebie poważne niebezpieczeństwo. Nieoczekiwany sojusznik postanawia go ocalić, jednak to, co odkryje Liam na zawsze odmieni jego postrzeganie rzeczywistości. Liam nie będzie miał jednak czasu na analizowanie otaczającego go świata. Wraz z świeżo poznanym kompanem podróży muszą nie tylko wyjść cało z pościgu, ale również ocalić swoich bliskich, którzy znajdują się w poważnych kłopotach.

Ashk od dawna przewodzi swoim klanom, jednak ostatnie wydarzenia poważnie ją martwią. W rządzonej przez nią krainie swój ślad pozostawiają Inkwizytorzy, zsyłając na nią siły ciemności. Chociaż Fae są bardzo potężne, to jednak przyjdzie im się mierzyć z zagrożeniem, które może ich przerosnąć. Kiedy do Ashk docierają wieści o masowych morderstwach, a w lasach pojawiają się Nocni Łupieżcy, wie, że nadeszła pora, by wezwać Myśliwego – jedyną osobę, która jest w stanie przeciwstawić się niebezpieczeństwom związanym z atakującym wrogiem.

Breanna, Keely i Nuala to wiedźmy opiekujące się Starym Miejscem. Wszystkie trzy od niedawna zaczyna prześladować koszmar, z którego jednoznacznie wynika, że zbliżają się kłopoty. Breanna nie jest zachwycona swoim pokrewieństwem z baronem, ale gdy długo nie zjawia się ze spotkania z innymi przedstawicielami władz, zaczyna się o niego martwić. I słusznie. Nadciągają Inkwizytorzy i już wkrótce wiedźmy mogą znaleźć się w straszliwych opałach.

„Światło i cienie” to jedna z ciekawszych książek dotyczących świata fae, które do tej pory czytałam. Wydaje mi się, że seria jest nawet lepsza od świata stworzonego przez Sarah J. Maas. Rozdziały zachęcają do czytania już od samego początku, styl autorki zaś jest dużo bogatszy. W tej części Anne Bishop postawiła na innych bohaterów i według mnie wyszło to całkiem nieźle. W poprzedniej części Ari mnie bardzo denerwowała, tutaj zaś pojawia się nowy ród wiedźm oraz zachodni klan Fae. I chociaż z treści możemy poznać losy Ari i Nealla to jednak wydarzenia skupiają się na innych postaciach. W ten sposób poznajemy Breannę, Keely i Nualę – bohaterki z miejsca zdobyły moją sympatię i chociaż najmniej dowiedziałam się o charakterze Keely to i tak ten ród wiedźm przypadł mi do gustu znacznie lepiej niż Ari. Z Fae pojawiających się w „Świetle i cieniach” wciąż prym wiedze Morag, ale polubiłam także Aidena i Lyrrę. Najmniej podobali mi się Inkwizytorzy z oczywistych względów – są to bohaterowie skoncentrowani na zadawaniu bólu i okrucieństwa, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet. Fabuła mocno by ucierpiała, gdyby nie wywołujący emocje antybohaterowie, dlatego pomimo mojej niechęci, oceniam te wątki bardzo wysoko. Dzięki nim mamy ochotę współczuć ofiarom okrutnej rzezi, zaś momenty gładzenia wiedźm oraz odmawiania kobietom wszelkich praw wywołują w czytelniku potężne uczucia niesprawiedliwości i smutku.

Tym, co mnie najbardziej zachwyciło w książce to bogaty świat przedstawiony. Pomimo nieco skomplikowanego wprowadzenia w „Filarach Świata” bardzo polubiłam magię fae oraz ukazanie krainy Tir Alainnu. W tym tomie nie miałam już żadnych kłopotów z rozszyfrowaniem zasad działających w świecie stworzonym przez A. Bishop i jestem ciekawa dalszych losów bohaterów. Szkoda, że trzeci tom nie ukazał się jeszcze w Polsce, ale mam nadzieję, że zostanie  wydany. Oczarowało mnie pióro pisarki i jej umiejętność opowiadania historii, dlatego z chęcią sięgnę po więcej jej dzieł.

Okładka ukazuje kobietę fae, na tle martwej roślinności i pola czaszek. Tytuł jest słabo widoczny i zlewa się z tłem. Jedynie nazwisko autorki zostało wyróżnione za pomocą migotliwych i posrebrzanych liter. Czcionka w środku dość mała, ale oddzielona sporą interlinią, dzięki czemu tekst czyta się dość szybko. Rozdziały ozdobione niwielkim rysunkiem spirali.

 

Podsumowanie:

+ wielowątkowość powieści

+ bogaty świat przedstawiony

+ ciekawi bohaterowie

+ styl autorki

- szata graficzna okładki (słabo widoczne litery tytułowe)

 

Ilość stron: 544

Wydawnictwo: Initium

Rok wydania: 2020 (z 2001)

Gatunek: fantasy

Dla kogo: dla osób lubiących historie o fae, wróżkach, wiedźmach

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj