Zdecydowanie
zbyt długo zwlekałam z przeczytaniem kolejnej części Tir Alainn, serii
stworzonej przez Anne Bishop. Dopóki nie zabrałam się za tę książkę, nie
sądziłam, że świat wykreowany przez pisarkę aż tak mnie wciągnie (albo
zapomniałam już jakie emocje towarzyszyły mi podczas czytania Filarów Świata”).
„Światło i cienie” kontynuuje przygody bohaterów z pierwszego tomu, ale dodaje
również nowe postacie. Ari i Neall schodzą na boczny plan i są zaledwie
wzmianką, lecz autorka rozwija dalsze wątki Morag, Lyrry czy też Aidena. A.
Bishop przedstawia czytelnikowi całkiem nowy ród wiedźm oraz ukazuje losy
zachodnich klanów Fae.
„Po straszliwej rzezi wiedźm Fae – którzy
powinni chronić swych dalekich ludzkich krewnych od wszelkiego zła – ignorowali
potrzeby reszty świata. We wschodnich wioskach znów zaczęły gromadzić się
cienie – mroczne, pełne mocy, stanowiące śmiertelne zagrożenie dla każdej
wiedźmy, kobiety i Fae. Tylko trójka Fae może stawić czoła rosnącej potędze zła
i zapobiec jeszcze większemu rozlewowi krwi: losy świata leżą teraz w rękach
Barda, Muzy i Zbieraczki. Aiden, Bard, doskonale zdaje sobie sprawę, że świat
rozpaczliwie potrzebuje ochrony Fae. Ci jednak za nic mają jego ostrzeżenia o
złu czającym się pośród drzew. Aiden nie ma zatem wyboru: wraz z miłością
swojego życia – Lyrrą, Muzą – musi wyruszyć w szalenie niebezpieczną podróż, by
odnaleźć tego, który zdolny będzie przekonać resztę, by opuścili swe bezpieczne
gniazda i pospieszyli na ratunek wiedźmom i zwykłym śmiertelnikom. Bo jeżeli
Fae będą jeszcze dłużej zwlekać, nie ocaleje już nikt… .” Aiden wraz z
Lyrrą desperacko szukają pomocy wśród swoich pobratymców, jednak żaden ze
znanych im klanów nie chce ich wesprzeć przy ratowaniu wiedźm. Tymczasem Tir
Alainn umiera wraz ze śmiercią czarownic, zaś Bard i Muza starają się za
wszelką cenę ostrzec i ocalić chociaż resztki istnień. Wydaje się jednak, że
wróg jest od nich szybszy i każde Stare Miejsce, które odwiedzają, jest
spaczone i pełne wrogiej im mocy. Jedyna nadzieja leży na zachodzie, nie są to
jednak przyjazne tereny dla tych, którzy pochodzą ze wschodu. Aiden i Lyrra
będą musieli pokonać swoje uprzedzenia do kultury Fae pochodzących z nieznanych
im dotąd klanów oraz przekonać jedyną istotę zdolną przeciwstawić się Światłemu
do ocalenia Filarów Świata.
Liam
zajmuje miejsce swojego ojca i staje się baronem. Wraz z nowymi obowiązkami,
pojawiają się nowe zagrożenia. Młodzieniec udaje się na spotkanie z innymi
baronami, jednak przeciwstawiając się Inkwizytorom ściąga na siebie poważne
niebezpieczeństwo. Nieoczekiwany sojusznik postanawia go ocalić, jednak to, co
odkryje Liam na zawsze odmieni jego postrzeganie rzeczywistości. Liam nie
będzie miał jednak czasu na analizowanie otaczającego go świata. Wraz z świeżo
poznanym kompanem podróży muszą nie tylko wyjść cało z pościgu, ale również
ocalić swoich bliskich, którzy znajdują się w poważnych kłopotach.
Ashk
od dawna przewodzi swoim klanom, jednak ostatnie wydarzenia poważnie ją
martwią. W rządzonej przez nią krainie swój ślad pozostawiają Inkwizytorzy,
zsyłając na nią siły ciemności. Chociaż Fae są bardzo potężne, to jednak
przyjdzie im się mierzyć z zagrożeniem, które może ich przerosnąć. Kiedy do
Ashk docierają wieści o masowych morderstwach, a w lasach pojawiają się Nocni
Łupieżcy, wie, że nadeszła pora, by wezwać Myśliwego – jedyną osobę, która jest
w stanie przeciwstawić się niebezpieczeństwom związanym z atakującym wrogiem.
Breanna,
Keely i Nuala to wiedźmy opiekujące się Starym Miejscem. Wszystkie trzy od
niedawna zaczyna prześladować koszmar, z którego jednoznacznie wynika, że
zbliżają się kłopoty. Breanna nie jest zachwycona swoim pokrewieństwem z
baronem, ale gdy długo nie zjawia się ze spotkania z innymi przedstawicielami
władz, zaczyna się o niego martwić. I słusznie. Nadciągają Inkwizytorzy i już
wkrótce wiedźmy mogą znaleźć się w straszliwych opałach.
„Światło
i cienie” to jedna z ciekawszych książek dotyczących świata fae, które do tej
pory czytałam. Wydaje mi się, że seria jest nawet lepsza od świata stworzonego
przez Sarah J. Maas. Rozdziały zachęcają do czytania już od samego początku,
styl autorki zaś jest dużo bogatszy. W tej części Anne Bishop postawiła na
innych bohaterów i według mnie wyszło to całkiem nieźle. W poprzedniej części
Ari mnie bardzo denerwowała, tutaj zaś pojawia się nowy ród wiedźm oraz zachodni
klan Fae. I chociaż z treści możemy poznać losy Ari i Nealla to jednak
wydarzenia skupiają się na innych postaciach. W ten sposób poznajemy Breannę,
Keely i Nualę – bohaterki z miejsca zdobyły moją sympatię i chociaż najmniej
dowiedziałam się o charakterze Keely to i tak ten ród wiedźm przypadł mi do
gustu znacznie lepiej niż Ari. Z Fae pojawiających się w „Świetle i cieniach”
wciąż prym wiedze Morag, ale polubiłam także Aidena i Lyrrę. Najmniej podobali
mi się Inkwizytorzy z oczywistych względów – są to bohaterowie skoncentrowani
na zadawaniu bólu i okrucieństwa, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet. Fabuła
mocno by ucierpiała, gdyby nie wywołujący emocje antybohaterowie, dlatego
pomimo mojej niechęci, oceniam te wątki bardzo wysoko. Dzięki nim mamy ochotę
współczuć ofiarom okrutnej rzezi, zaś momenty gładzenia wiedźm oraz odmawiania
kobietom wszelkich praw wywołują w czytelniku potężne uczucia niesprawiedliwości
i smutku.
Tym,
co mnie najbardziej zachwyciło w książce to bogaty świat przedstawiony. Pomimo nieco
skomplikowanego wprowadzenia w „Filarach Świata” bardzo polubiłam magię fae
oraz ukazanie krainy Tir Alainnu. W tym tomie nie miałam już żadnych kłopotów z
rozszyfrowaniem zasad działających w świecie stworzonym przez A. Bishop i
jestem ciekawa dalszych losów bohaterów. Szkoda, że trzeci tom nie ukazał się
jeszcze w Polsce, ale mam nadzieję, że zostanie
wydany. Oczarowało mnie pióro pisarki i jej umiejętność opowiadania
historii, dlatego z chęcią sięgnę po więcej jej dzieł.
Okładka
ukazuje kobietę fae, na tle martwej roślinności i pola czaszek. Tytuł jest
słabo widoczny i zlewa się z tłem. Jedynie nazwisko autorki zostało wyróżnione
za pomocą migotliwych i posrebrzanych liter. Czcionka w środku dość mała, ale
oddzielona sporą interlinią, dzięki czemu tekst czyta się dość szybko. Rozdziały
ozdobione niwielkim rysunkiem spirali.
Podsumowanie:
+
wielowątkowość powieści
+
bogaty świat przedstawiony
+
ciekawi bohaterowie
+
styl autorki
-
szata graficzna okładki (słabo widoczne litery tytułowe)
Ilość
stron: 544
Wydawnictwo:
Initium
Rok
wydania: 2020 (z 2001)
Gatunek:
fantasy
Dla
kogo: dla osób lubiących historie o fae, wróżkach, wiedźmach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz