24.03.2022

"Apogeum" Laura Savaes

 

Zastanawialiście się kiedyś, jakby to było przenieść się ze współczesnego świata do czasów średniowiecza? Gdzie nikt nie słyszał o wynalazkach, a za odmienne poglądy można zostać posądzonym o czary? Właśnie to przytrafia się głównej bohaterce w debiutanckiej powieści Laury Savaes zatytułowanej „Apogeum”, będącej pierwszą częścią serii „Za kurtyną”. Lena nie tylko wpadnie do króliczej nory, by odkryć, że znalazła się w całkiem odmiennej krainie, ale też doświadczy chwili zagubienia, trwogi i wielkiej namiętności. Przypadkowo znajdzie ratunek tam, gdzie nigdy by się tego nie spodziewała, ale wpierw będzie musiała zmierzyć się z okrutną dla niej rzeczywistością.



Wszystko zaczyna się w słoneczny weekend, gdy Lena wybiera się na wycieczkę wspinaczkową. Kiedy czołga się w jaskiniowym tunelu, nagle ogarnia ją dziwne uczucie. Po wyjściu na zewnątrz okazuje się, że jej towarzyszy nigdzie nie ma. Próbując zrozumieć, co się właściwie stało, ostatecznie musi pogodzić się z jedynym możliwym wyjaśnieniem – przeniosła się do innego wymiaru. To tajemnicze królestwo nazywa się Ardiven i przypomina Europę sprzed kilkuset lat. Nie ma tu prądu, ludzie wierzą w kilku bogów, a nazwy geograficzne i obyczaje są zupełnie inne od tych obowiązujących w jej świecie. Zagubionej dziewczynie z pomocą przychodzą szarmancki i odpowiedzialny Eavan oraz arogancki i cyniczny Cedrik. Lena, rozdarta między rozsądkiem i namiętnością, za wszelką cenę próbując przetrwać w nowej rzeczywistości. W jakie osobiste i polityczne gierki grają obaj mężczyźni? Który z nich okaże się godny zaufania? Czy Lenie uda się wrócić do domu? I czy w ogóle będzie chciała?

Lena wraz z bratem i jego znajomymi wybierają się na survivalowy wypad, którego jedną z atrakcji jest przejście przez jaskinię. W pewnym momencie Lena na chwilę odłącza się od grupy, a gdy przechodzi przez tunel, odkrywa, że została sama. Wpierw bierze to za okrutny żart ze strony towarzyszy, ale gdy zbyt długo nikt się nie zjawia, ogarnia ją przerażenie. Dalej sprawy idą tylko gorzej i gorzej. Samotna, pogryziona przez wilka, oddalona wiele kilometrów od ludzkiej cywilizacji, zostaje odnaleziona przez Val Eavana, arystokratę z rodu Vallmore. Mężczyzna otacza ją niezwykłą opieką, biorąc Lenę za kogoś lepszego pochodzenia. Wkrótce Lena odkrywa, że nie tylko przeniosła się do innej epoki, ale także trafiła do zupełnie innego świata, gdzie nikt nie słyszał o istnieniu jej rodzinnych miejscowości. Zagubiona i odosobniona będzie musiała na własną rękę poszukać drogi powrotnej, ale nim to się stanie, między nią, a Eavanem rozwinie się silne uczucie, zdolne wstrząsnąć politycznym królestwem Ardiven, ku niezadowoleniu Cedrica, rywala Eavana. Lena będzie musiała wybrać między dwoma mężczyznami, ale czy istnieje jakikolwiek wybór, kiedy przyjdzie jej pożegnać się z tym światem? I czy odnajdzie drogę do niego oraz do swojego serca?

Spodziewałam się naprawdę wiele po „Apogeum” i niestety, ale sporo się rozczarowałam. Początek historii zapowiadał się nieźle, samo przejście do innego świata oraz tarapaty bohaterki nawet mnie zaciekawiły i czekałam na dalszy rozwój historii. Później jednak było coraz gorzej i praktycznie przez ponad pół książki wynudziłam się jak mops. Dlaczego? Powód jest jeden, ale dość istotny: Lena. Kreacja postaci, jej zachowanie, te wszystkie przemyślenia i użalanie się nad sobą stanowiły dla mnie drogę przez mękę. Praktycznie przez cały czas musiałam znosić bolączki Leny na zasadzie: dlaczego on się tak zachowuje? Już mu nie zależy? A nie, jednak zależy. Och, znowu mu się nie podobam. I tak DO KOŃCA. W dodatku Leny jest wszędzie pełno, ale czy czytelnik może dowiedzieć się o innych postaciach? Nie, nie może, bo liczy się tylko Lena. Skoro w powieści występuje narracja w trzeciej osobie to miło byłoby poczytać także o Eavanie, Cedriku, królewnie, służbie, arystokracji oraz reszcie świata przedstawionego. Przeważającymi opisami są humory Leny i to w ilości ponad miarę. Przy takim zabiegu lepsza byłaby narracja w pierwszej osobie.

Druga sprawa to bardzo wolno rozwijająca się akcja. Lena przeważnie spędza czas z Eavanem lub Cedrikiem, czasem poszukuje odpowiedzi na pytania dotyczące jej drogi powrotnej do rodzimego świata, zwiedza miasteczko i na tym cała zawiłość fabuły się kończy. Rozumiem, że autorka przede wszystkim postawiła na romans, co jest dobrym rozwiązaniem, ale jednak zabrakło mi czasem elementów zaskoczenia, niepokoju, czy też większego dramatu. Jak dla mnie wszystko przychodziło Lenie zbyt łatwo, w dodatku od razu została uznana za piękność w krainie Ardiven, chociaż w swoich czasach ledwo stanowiła przeciętność. I bardzo szybko wpadła w oko dwóm przedstawicielom rodu arystokracji. Czy tylko mi to się wydaje naciągane? Później, gdy pojawia się więcej polityki i wtrąca się Cedric, zaczyna być znacznie ciekawiej, ale kiedy wreszcie zaczęłam bardziej interesować się losami Leny, odkryłam, że jestem na ostatniej stronie książki. Wniosek? Rozwój wydarzeń pozostawia sporo do życzenia.

Ogólnie dość słabo oceniam ten tytuł, może dlatego, że spodziewałam się więcej elementów fantastycznych z odrobiną romansu i jakiejkolwiek akcji, a tutaj pojawił się romans z wątkami fantastycznymi. Żeby nikt mnie nie zrozumiał źle – lubię romanse, ale jednak lepiej napisane. Z tak płytką bohaterką, małymi zwrotami akcji i nawałem przemyśleń uczuć Leny, książkę czytało mi się niezwykle ciężko. Może byłabym znacznie bardziej zaciekawiona, gdybym nie znała innych podobnych powieści (np. „Magia ukryta w kamieniu” Katarzyny Grabowskiej – opowieść niezwykle zbliżona do „Apogeum”, tam również bohaterka przekracza niewidzialną barierę i ląduje na średniowiecznym dworze, na którym znajduje wielką miłość), blogów, czy wattpadowskich historii. Według mnie „Apogeum” nie wyróżnia się zbytnio na rynku czytelniczym, właśnie przez sztampowość i słabo skonstruowany plan wydarzeń.

Czy polecam? Raczej nie. Jest tyle znacznie ciekawszych tytułów, że nie warto się męczyć.

Matowa okładka przedstawia główną bohaterkę na ciemnym tle i rysunku średniowiecznego miasta. Litery zostały ładnie wyróżnione złotym kolorem i tłoczeniem. Niestety, muszę się przyczepić do wizerunku postaci – według mnie za bardzo widać efekt fotomontażu, co mocno szpeci estetykę. Na przedłużeniach okładki zamieszczono fragment powieści i notę biograficzną autorki. Wnętrze oprawy także przedstawia miasto na fioletowym tle. Rozdziały ozdobiono obrazkami małego księżyca. Czcionka czytelna.

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu You&YA.

 

Podsumowanie:

+ lekki styl autorki

+ pomysł na fabułę

- irytująca bohaterka

- męczące opisy z przemyśleniami głównej postaci

- słabo skonstruowany świat przedstawiony

- sztuczna grafika na okładce

- bardzo wolno rozwijająca się akcja

 

Ilość stron: 416

Wydawnictwo: You&YA

Gatunek: romans z wątkiem fantastycznym

Rok wydania: 2022

Dla kogo: dla młodzieży, dla osób lubiących lekkie historie romantyczne z motywem fantastycznym

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj