Zastanawialiście
się kiedyś, jakby to było przenieść się ze współczesnego świata do czasów
średniowiecza? Gdzie nikt nie słyszał o wynalazkach, a za odmienne poglądy
można zostać posądzonym o czary? Właśnie to przytrafia się głównej bohaterce w
debiutanckiej powieści Laury Savaes zatytułowanej „Apogeum”, będącej pierwszą
częścią serii „Za kurtyną”. Lena nie tylko wpadnie do króliczej nory, by
odkryć, że znalazła się w całkiem odmiennej krainie, ale też doświadczy chwili
zagubienia, trwogi i wielkiej namiętności. Przypadkowo znajdzie ratunek tam,
gdzie nigdy by się tego nie spodziewała, ale wpierw będzie musiała zmierzyć się
z okrutną dla niej rzeczywistością.
„Wszystko zaczyna się w słoneczny weekend,
gdy Lena wybiera się na wycieczkę wspinaczkową. Kiedy czołga się w jaskiniowym
tunelu, nagle ogarnia ją dziwne uczucie. Po wyjściu na zewnątrz okazuje się, że
jej towarzyszy nigdzie nie ma. Próbując zrozumieć, co się właściwie stało,
ostatecznie musi pogodzić się z jedynym możliwym wyjaśnieniem – przeniosła się
do innego wymiaru. To tajemnicze królestwo nazywa się Ardiven i przypomina Europę
sprzed kilkuset lat. Nie ma tu prądu, ludzie wierzą w kilku bogów, a nazwy
geograficzne i obyczaje są zupełnie inne od tych obowiązujących w jej świecie.
Zagubionej dziewczynie z pomocą przychodzą szarmancki i odpowiedzialny Eavan
oraz arogancki i cyniczny Cedrik. Lena, rozdarta między rozsądkiem i
namiętnością, za wszelką cenę próbując przetrwać w nowej rzeczywistości. W
jakie osobiste i polityczne gierki grają obaj mężczyźni? Który z nich okaże się
godny zaufania? Czy Lenie uda się wrócić do domu? I czy w ogóle będzie chciała?”
Lena
wraz z bratem i jego znajomymi wybierają się na survivalowy wypad, którego
jedną z atrakcji jest przejście przez jaskinię. W pewnym momencie Lena na
chwilę odłącza się od grupy, a gdy przechodzi przez tunel, odkrywa, że została
sama. Wpierw bierze to za okrutny żart ze strony towarzyszy, ale gdy zbyt długo
nikt się nie zjawia, ogarnia ją przerażenie. Dalej sprawy idą tylko gorzej i
gorzej. Samotna, pogryziona przez wilka, oddalona wiele kilometrów od ludzkiej
cywilizacji, zostaje odnaleziona przez Val Eavana, arystokratę z rodu Vallmore.
Mężczyzna otacza ją niezwykłą opieką, biorąc Lenę za kogoś lepszego
pochodzenia. Wkrótce Lena odkrywa, że nie tylko przeniosła się do innej epoki,
ale także trafiła do zupełnie innego świata, gdzie nikt nie słyszał o istnieniu
jej rodzinnych miejscowości. Zagubiona i odosobniona będzie musiała na własną
rękę poszukać drogi powrotnej, ale nim to się stanie, między nią, a Eavanem
rozwinie się silne uczucie, zdolne wstrząsnąć politycznym królestwem Ardiven,
ku niezadowoleniu Cedrica, rywala Eavana. Lena będzie musiała wybrać między
dwoma mężczyznami, ale czy istnieje jakikolwiek wybór, kiedy przyjdzie jej
pożegnać się z tym światem? I czy odnajdzie drogę do niego oraz do swojego
serca?
Spodziewałam
się naprawdę wiele po „Apogeum” i niestety, ale sporo się rozczarowałam.
Początek historii zapowiadał się nieźle, samo przejście do innego świata oraz
tarapaty bohaterki nawet mnie zaciekawiły i czekałam na dalszy rozwój historii.
Później jednak było coraz gorzej i praktycznie przez ponad pół książki
wynudziłam się jak mops. Dlaczego? Powód jest jeden, ale dość istotny: Lena.
Kreacja postaci, jej zachowanie, te wszystkie przemyślenia i użalanie się nad
sobą stanowiły dla mnie drogę przez mękę. Praktycznie przez cały czas musiałam
znosić bolączki Leny na zasadzie: dlaczego on się tak zachowuje? Już mu nie
zależy? A nie, jednak zależy. Och, znowu mu się nie podobam. I tak DO KOŃCA. W
dodatku Leny jest wszędzie pełno, ale czy czytelnik może dowiedzieć się o innych
postaciach? Nie, nie może, bo liczy się tylko Lena. Skoro w powieści występuje
narracja w trzeciej osobie to miło byłoby poczytać także o Eavanie, Cedriku,
królewnie, służbie, arystokracji oraz reszcie świata przedstawionego.
Przeważającymi opisami są humory Leny i to w ilości ponad miarę. Przy takim
zabiegu lepsza byłaby narracja w pierwszej osobie.
Druga
sprawa to bardzo wolno rozwijająca się akcja. Lena przeważnie spędza czas z
Eavanem lub Cedrikiem, czasem poszukuje odpowiedzi na pytania dotyczące jej
drogi powrotnej do rodzimego świata, zwiedza miasteczko i na tym cała zawiłość
fabuły się kończy. Rozumiem, że autorka przede wszystkim postawiła na romans,
co jest dobrym rozwiązaniem, ale jednak zabrakło mi czasem elementów zaskoczenia,
niepokoju, czy też większego dramatu. Jak dla mnie wszystko przychodziło Lenie
zbyt łatwo, w dodatku od razu została uznana za piękność w krainie Ardiven,
chociaż w swoich czasach ledwo stanowiła przeciętność. I bardzo szybko wpadła w
oko dwóm przedstawicielom rodu arystokracji. Czy tylko mi to się wydaje
naciągane? Później, gdy pojawia się więcej polityki i wtrąca się Cedric,
zaczyna być znacznie ciekawiej, ale kiedy wreszcie zaczęłam bardziej
interesować się losami Leny, odkryłam, że jestem na ostatniej stronie książki. Wniosek?
Rozwój wydarzeń pozostawia sporo do życzenia.
Ogólnie
dość słabo oceniam ten tytuł, może dlatego, że spodziewałam się więcej
elementów fantastycznych z odrobiną romansu i jakiejkolwiek akcji, a tutaj pojawił
się romans z wątkami fantastycznymi. Żeby nikt mnie nie zrozumiał źle – lubię
romanse, ale jednak lepiej napisane. Z tak płytką bohaterką, małymi zwrotami
akcji i nawałem przemyśleń uczuć Leny, książkę czytało mi się niezwykle ciężko.
Może byłabym znacznie bardziej zaciekawiona, gdybym nie znała innych podobnych
powieści (np. „Magia ukryta w kamieniu” Katarzyny Grabowskiej – opowieść
niezwykle zbliżona do „Apogeum”, tam również bohaterka przekracza niewidzialną
barierę i ląduje na średniowiecznym dworze, na którym znajduje wielką miłość),
blogów, czy wattpadowskich historii. Według mnie „Apogeum” nie wyróżnia się
zbytnio na rynku czytelniczym, właśnie przez sztampowość i słabo skonstruowany
plan wydarzeń.
Czy
polecam? Raczej nie. Jest tyle znacznie ciekawszych tytułów, że nie warto się
męczyć.
Matowa
okładka przedstawia główną bohaterkę na ciemnym tle i rysunku średniowiecznego
miasta. Litery zostały ładnie wyróżnione złotym kolorem i tłoczeniem. Niestety,
muszę się przyczepić do wizerunku postaci – według mnie za bardzo widać efekt
fotomontażu, co mocno szpeci estetykę. Na przedłużeniach okładki zamieszczono
fragment powieści i notę biograficzną autorki. Wnętrze oprawy także przedstawia
miasto na fioletowym tle. Rozdziały ozdobiono obrazkami małego księżyca.
Czcionka czytelna.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu You&YA.
Podsumowanie:
+
lekki styl autorki
+
pomysł na fabułę
-
irytująca bohaterka
-
męczące opisy z przemyśleniami głównej postaci
-
słabo skonstruowany świat przedstawiony
-
sztuczna grafika na okładce
-
bardzo wolno rozwijająca się akcja
Ilość
stron: 416
Wydawnictwo:
You&YA
Gatunek:
romans z wątkiem fantastycznym
Rok
wydania: 2022
Dla
kogo: dla młodzieży, dla osób lubiących lekkie historie romantyczne z motywem
fantastycznym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz