12.09.2022

"Oko świata" Robert Jordan

 

„Koło czasu” to jeden z najbardziej znanych i cenionych cykli z gatunku fantastyki i nic dziwnego. Robert Jordan przedstawia czytelnikowi świat opanowany przez niejakiego Czarnego. Nikt nie może czuć się bezpiecznie – jego szpiedzy i sługi kontrolują niemal każdy skrawek ziemi, zaś potwory będące na jego usługach terroryzują mieszkańców okolicznych miast i wiosek. Istnieją jednak nieliczne miejsca położone z dala oczu wroga. Pole Emonda to daleki zakątek, do którego rzadko docierają nowiny z odległych krain. Dlatego gdy Rand, Mat i Perrin dowiadują się o kłopotach sąsiednich miejscowości, nie wydają się zbytnio przejęci. Do czasu, kiedy ich domy zostają zaatakowane przez trolloki. Prości pasterze nie mają wyjścia i muszą uciekać z dala od swoich rodzinnych stron, by spotkać się ze swoim przeznaczeniem. Jeden z nich posiada moc zdolną pokonać samego Czarnego, ale czy przeżyje na tyle długo, by móc ją w sobie zbudzić?



(Opis wydawcy): „Rand, Mat i Perrin mieszkają w Polu Emonda, sennej wiosce gdzieś na końcu świata. Chłopcy wiodą monotonne życie, nieświadomi, że dni ich beztroski dobiegają końca. Oto do wioski przybywa tajemnicza kobieta imieniem Moiraine. Jest ona członkinią potężnego zakonu kobiet władających Jedyną Mocą – Aes Sedai. Przynosi ze sobą ostrzeżenie przed mrocznymi siłami Czarnego, który budzi się z uśpienia, by zapanować nad wszystkimi istotami. Jakby na potwierdzenie jej słów wioskę atakują krwiożercze trolloki – dzikie bestie, które uważano za stwory wyłącznie z legend. Gdy Pole Emonda staje w ogniu, Moiraine pomaga chłopcom w ucieczce, jest bowiem przekonana, że jeden z nich jest Smokiem Odrodzonym – wybrańcem, którego przeznaczeniem jest przeciwstawić się Czarnemu i stanąć kiedyś do Ostatniej Bitwy, Tarmon Gai’Don, od której wyniku zależą losy świata… .

„Oko świata” to pierwszy tom rozpoczynający dość obszerną serię liczącą aż czternaście tomów. Kiedy zobaczyłam z jak grubą książką (i cyklem) będę mieć do czynienia to początkowo zwątpiłam we własne siły. Mimo porażającej ilości stron, muszę przyznać, że w ogóle nie odczułam przytłoczenia treścią. Robert Jordan wspaniale potrafi budować napięcie, sprawiając, iż z pozoru zwykły fragment nagle staje się epicentrum wydarzeń. Akcja jest dość powolna, ale trzymająca w oczekiwaniu na kolejne poczynania bohaterów. Autor stopniowo piętrzy wątki, by później maksymalnie pobudzić ciekawość czytelnika.

Wydaje mi się, że obszerne opisy mogą co niektórych przerażać, ale mnie nie odstraszyły. Styl literacki R. Jordana mocno przypadł mi do gustu, dlatego nie zwracałam zbytnio uwagi na rozwlekłość charakteryzowanych detali. Raczej chłonęłam jak gąbka treść serwowaną przez pisarza. Nie tylko bogaty język powieści, ale również świat przedstawiony są dowodem na to, że autor porządnie przyłożył się do napisania tej książki. Jestem zafascynowana każdym elementem tej opowieści – począwszy od ukazywanych stworów, śpiewanych przez bohaterów pieśni, odwiedzanych przez nich miejsc, czy też przekazywanej przez narratora historii. Mnogość wątków zachwyca, szczegółowość podawanych przez R. Jordana informacji imponuje, kreacja postaci również zasługuje na pochwałę.

Ponieważ świat przedstawiony został ukazany bardzo dokładnie, również bohaterowie zostali opisani dość szczegółowo. Według mnie także ich charaktery autor oddał dość wyraziście, ukazując ich zachowania zarówno w trudnych sytuacjach, jak i pogodnych, pozwalając czytelnikowi samemu wyrobić sobie o nich zdanie. Nawet poboczne postacie nie są obojętnymi bytami i mają znaczący wpływ na to, co się dzieje, zaś ślad ich działań nie przepada daleko w tyle, jak to bywa czasem w innych książkach. Fantastyczne istoty nie są samotnymi nazwami, lecz każdej z nich autor poświęcił dostateczną uwagę, by udzielić jak najwięcej wiadomości o danym stworzeniu.

Sama historia zalicza się do klasycznej fantastyki – mamy więc do czynienia ze światłością walczącą z mrokiem, gdzie to światłość jest dobra, a mrok tym złym. Bohaterowie uciekają przed potworami i odnajdują w sobie siłę, aby im się przeciwstawić, odbywają dalekie podróże i doświadczają mnóstwa przygód, ucząc się jednocześnie mnóstwo o sobie. Zakończenie mocno przewidywalne, jak na fantasy przystało. Mimo, iż tematyka może się niektórym wydać oklepana, to ja właśnie takie opowieści uwielbiam najbardziej!

Czy polecam? Oczywiście! Pod warunkiem, że uwielbiacie epicką fantastykę w klasycznym wydaniu. Myślę, że „Oko świata” z powodzeniem spodoba się zwłaszcza miłośnikom Tolkiena.

Okładka wyglądem nawiązuje do serialu, powstałego na bazie powieści. Nie jestem zachwycona twardością oprawy. Uważam, że skoro książka ma praktycznie tysiąc stron to nie powinna być wydawana w miękkiej okładce, ponieważ bardzo szybko ulegnie zniszczeniu. W środku znajduje się kilka mapek oraz glosariusz z wyjaśnieniem elementów świata przedstawionego (bardzo pomocne podczas czytania). Czcionka dość spora i czytelna.

 

Podsumowanie:

+ bogaty świat przedstawiony

+ mnogość wątków

+ szczegółowe opisy

+ dokładnie ukazani bohaterowie

+ mapki w książce

+ dodatek w postaci glosariusza

+ styl autora

- cienka oprawa książki

 

Ilość stron: 984

Wydawnictwo: Zysk – S-ka

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2021 (z 1990)

Dla kogo: dla miłośników epickiej i klasycznej fantastyki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj