Dziesiąty
tom o przygodach Mercy to kolejna okazja do zagłębienia się w świat
nadprzyrodzony z udziałem wilkołaków, wampirów i pradawnych. Tym razem główna
bohaterka zostanie uprowadzona przez okrutnie niebezpiecznych porywaczy.
Dopuszczając tak zuchwałego czynu, prześladowcy nie wiedzą, że podpisali na siebie
wyrok. Mercy ma bowiem niezwykle potężnych sojuszników, gotowych pomścić każdą
krzywdę wobec niepozornej zmiennokształtnej. I zrobiliby to natychmiast, gdyby
nie fakt, że Mercy znajduje się tysiące kilometrów od domu. Kojocica, decydując
się na ucieczkę, ląduje w Pradze, w której natyka się na pewną mityczną istotę,
błagającą o pomoc. Co wyniknie z tego spotkania? Czy Mercy wpadnie przez to w
jeszcze większe kłopoty?
(Opis
wydawcy): „Napadnięta i porwana na
własnym terytorium, Mercy dostaje się w szpony potężnego wampira, który
zamierza posłużyć się nią jako bronią przeciwko Alfie watahy wilkołaków,
Adamowi, oraz przywódczyni wampirów z Tri-Cities. Mercy udaje się uciec pod
postacią kojota, jednak oto odkrywa, że naga, bez pieniędzy, znalazła się w
samym środku Europy… . Nie jest w stanie skontaktować się z Adamem i resztą
stada – została całkowicie sama. Musi znaleźć sprzymierzeńców, walczyć z
wrogiem i odkryć, kto jest kim, a przy tym nie wywołać wojny pomiędzy wampirami
i wilkołakami. Tymczasem w sercu starej Pragi budzą się przedwieczne duchy i
moce… .”
Uwielbiam
książki z gatunku urban fantasy, dlatego seria o Mercedes Thompson jest jedną z
moich ulubionych. Jednak, pomimo iż bardzo lubię wątek wampirów i wilkołaków to
„Czas ciszy” nieco mnie rozczarował. Spodziewałam się większej ilości
fajerwerków, zapierającej dech akcji i przyciągającej historii. Tymczasem, ta
część cyklu jakoś do mnie nie przemówiła. Według mnie zbyt wiele momentów
fabularnych zostało przegadanych. O ile początek książki bardzo mi się spodobał
i zdołał wciągnąć na tyle, że chciałam czytać bez umiaru, to dalsze etapy
powieści zaczęły stopniowo mnie nudzić. Moim zdaniem autorka niepotrzebnie
podzieliła treść na tę z punktu widzenia Adama i Mercy. Gdybym czytała tylko o
Mercy to myślę, że zdołałabym zaciekawić się znacznie bardziej. Rozdziały
dedykowane Adamowi według mnie za wiele nie wniosły do fabuły i tylko ją
spowolniły, pewne fragmenty wydawały się za bardzo oczywiste i za mało
zaskakujące. Te dotyczące Mercy były znacznie bardziej interesujące, lecz
pojawiło się ich o wiele za mało, przez co akcja książki nie zdążyła się
rozwinąć, a już właściwie się skończyła. Samo zakończenie zaś, również zdało mi
się przewidywalne i chociaż lubię, gdy wszystko idzie zgodnie z planem to tym
razem finał poszedł zbyt gładko.
Styl
Patrici Briggs jest dość lekki, ale to nie znaczy, że zły, wręcz przeciwnie.
Pozwala na tyle wciągnąć się w daną historię, że książki jej autorstwa bardzo
dobrze i szybko się czyta. Z każdym kolejnym tomem pisarka rozwija nowe wątki,
coraz lepiej uzupełniając historię o głównej bohaterce. Mieszając świat
wampirów, wilkołaków, zmiennokształtnych i innych istot tworzy ciekawie skonstruowaną
historię, jednocześnie dodając sporo elementów od siebie. Ponadto P. Briggs łączy
fantastykę z kryminałem, pisząc nieco zabawnym językiem, dzięki czemu opowieść
zyskuje na płynności i oryginalności.
Jak
zwykle będę chwalić charakter głównej bohaterki. Mercy zawsze zadziwia mnie
swoją zaradnością, pomysłowością i siłą. Nie jest typem roztrzęsionej
księżniczki, ale sama bierze sprawy we własne ręce. W dodatku jej niezwykła
umiejętność przetrwania oraz z pozoru przeciętne moce sprawiają, że czytelnik
potrafi z miejsca ją polubić. Poboczne postacie nie są aż tak ciekawe jak
Mercy, ale również sporo wnoszą do powieści, dzięki czemu akcja może nie pędzi
jak szalona (przynajmniej nie w tym tomie), ale potrafi zaintrygować.
Czy
polecam? Jako fanka serii o Mercedes książkę oceniam na taką w porządku. Nie
zachwyca na tle pozostałych części, ale nie jest też odrzucająca. Ot, kolejny
dodatek do całości, który może zaciekawić fanów urban fantastyki. Jeśli nie
czytaliście jeszcze żadnego tomu o Mercy – polecam zacząć od pierwszego tomu
„Zew księżyca”.
Okładka
przedstawia główną bohaterkę w transie. Ponieważ lubię rysunkowe wizerunki,
grafikę oceniam dość dobrze. W tym tomie autorka zamieściła spis postaci, co
jest dobrym dodatkiem, ponieważ pozwala połapać się kto jest kim (swoją drogą
tych bohaterów zrobiło się naprawdę sporo). Czcionka duża i czytelna, tak jak
lubię. Rozdziały i przerywniki jak zwykle są ozdobione zawijasami, dodając
treści estetyki.
Podsumowanie:
+
lekki styl autorki
+
dodatek w postaci spisu postaci
+
wyrazista bohaterka
+
okładka książki
+
ciekawie skonstruowany świat przedstawiony
-
na tle pozostałych tomów akcja jest zbyt przewidywalna
Ilość
stron: 480
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Gatunek:
fantasy, urban fantasy
Rok
wydania: 2020 (z 2017)
Dla
kogo: dla fanów opowieści o wilkołakach, wampirach, zmiennokształtnych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz