7.11.2022

"Kroniki Czarnej Kompanii" Glen Cook

 

Powieści autorstwa Glena Cooka zaliczają się do kanonu fantastyki, a ponieważ jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z jego twórczością, musiałam czym prędzej to nadrobić. „Kroniki Czarnej Kompanii” to zbiór pierwszych trzech tomów rozpoczynających serię o Czarnej Kompanii („Czarna Kompania”, „Cień w ukryciu”, „Biała Róża”). Jednym z głównych bohaterów jest Konował, który prowadzi kronikę opowiadając o losach swoich towarzyszy broni. Ich historia zaczyna się od złożenia przysięgi potężnej istocie zwanej Panią, istocie, która do końca przesiąknięta jest złem. Kompania może jednak odmienić swój los, jeśli postanowi wypełnić proroctwo przepowiadające zwycięstwo Białej Róży oraz upadek Pani i jej sił będących po stronie oczekującego na przebudzenie Dominatora. Czy Kompanii uda się stanąć po właściwej stronie?



(Opis wydawcy): „Ciemność walczy z mrokiem, gdy pokryci bliznami najemnicy z Czarnej Kompanii bezwzględnie wykonują swą robotę. Pogrążone w wojnie krainy z nadzieją oczekują wypełnienia pradawnego proroctwa, wieszczącego narodziny Białej Róży, która może odmienić losy świata. W wypełnieniu proroctwa lub w jego zniweczeniu kluczową rolę może odegrać Czarna Kompania. Kogo będzie stać, by zdobyć lojalność ostatniej z odwiecznych Kompanii, i komu zaufa Konował i zgraja jego najemników?

Jestem tak zawiedziona tą książką, że nawet nie chce mi się pisać o niej recenzji, ale nie mogę zostawić Was bez słowa wyjaśnienia, dlatego postaram się w wielkim skrócie opisać swoje rozterki. Sporym wyzwaniem była dla mnie grubość powieści, chociaż ja akurat należę do osób, którym objętość czytadeł nie jest straszna, w tym przypadku jednak stało się inaczej. Co mi przeszkadzało?

Chyba najbardziej denerwującym aspektem stanowiło dla mnie prowadzenie narracji przez autora. I chociaż ze stylem było nie najgorzej to samo ukazanie historii nie podeszło mi wcale. Czytelnik zostaje z marszu wrzucony w wir wydarzeń, epickich bitew, hucznych walk i rozrób, tylko że nic z tego nie wynika. Autor operuje sobie nazwami różnorakich istot, ale nic o nich nie wiadomo, prócz tego, że potrafią straszyć, zabijać i znajdują się na usługach zwolenników zła. Nic nie powiedziano o przeszłości bohaterów i tak już pozostaje do końca. Przez takie podejście ciężko było mi się odnaleźć wśród poszczególnych wątków i zaciekawić na tyle, by z jakimkolwiek zaangażowaniem śledzić treść książki. Przez pojęcie „kroniki” G. Cook podszedł do tematu zbyt dosłownie, dlatego całość moim zdaniem nie nadaje się do czytania. Najgorzej wypada pierwszy tom, później poprzez dodanie większej ilości wątków zaczyna się robić trochę ciekawiej, ale sama fabuła nie powala. Ot, dobra rozrywka być może dla fanów bijatyk i lania krwi.

Kolejna sprawa to ilość wątków seksistowskich. Rozumiem, że niby żołnierze nie są święci, a wojna jest wojną, ale dla mnie było tego za dużo. Gdyby autor poświęcił więcej czasu na opracowanie świata przedstawionego, a mniej na tego typu kwestie to myślę, że „Kroniki” czytałoby się naprawdę ciekawie. Niestety, zabrakło mi zaangażowania autora w elementy fantastyczne i psychologiczne bohaterów, dlatego według mnie całość wypada bardzo słabo.

Czy polecam? Nie. Żałuję swojego czasu spędzonego z tą książką i wiem, że kolejnych tomów na pewno nie przeczytam.

Okładka przedstawia wojowników wraz z wizerunkiem Pani na ich czele. Na przedłużeniach oprawy zamieszczono notę biograficzną autora oraz reklamy kolejnych tomów cyklu. Czcionka trochę drobna, ale rozumiem potrzeby wydawnictwa na zmieszczenie tekstu.

 

Podsumowanie:

+ styl autora

- słabo rozbudowany świat przedstawiony

- chaotyczna narracja

- prowadzenie wydarzeń w charakterze kronik

- rys psychologiczny bohaterów

 

Ilość stron: 920

Wydawnictwo: Rebis

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2019 (z 1984, 1985)

Dla kogo: dla fanów powieści napisanych w charakterze kronik, nacechowanych dużą ilością bitew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj