3.11.2022

"Wiedźmy w opałach" Małgorzata J. Kursa

 

Przed Wami kolejna odsłona Wiedźm! Redaktorki ponownie lądują w tarapatach, od których mogą zależeć losy agencji. Wszystko przez książkę, skrywającą w sobie historię opartą na faktach. Kiedy Wiedźmy postanawiają wydać nietypowy debiut, jego autorka zostaje znaleziona martwa, a wraz z nią jej koleżanka po fachu. Wiedźmom nie pozostaje nic innego niż znalezienie sprawcy po to, by wyjaśnić sekrety ukryte przez mordercę. Poszlaki mogą wskazywać jednak na całkiem inną osobę. Do akcji zostaje wezwany również Piotr – sekretarek, który jako były policjant ma największe doświadczenie w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek. Czy za pomocą historii napisanej w książce uda im się odnaleźć tajemniczego zabójcę?



(Opis wydawcy): „Zbulwersowane i zirytowane nękającymi je anonimami oraz burzą, jaką wywołała napisana przez Gośkę Knypek książka, wiedźmy postanawiają przyciągnąć do agencji nowych autorów. W wyniku zorganizowanego przez nie konkursu, udaje im się wypromować Mirę Małecką i Lucynę Kalisiak. Pech jednak nie odpuszcza – ciała debiutantek zostają znalezione w kamienistej fosie w Parku Traugutta w pobliżu restauracji, w której wieźmy zorganizowały imprezę dla swoich autorów. Podejrzanych nie brakuje. Sylwia Pluszcz, leciwa grafomanka, która wślizgnęła się na bankiet nieproszona, znika bez śladu. Młody pisarz Teofil Tarninek opuścił restaurację w tym samym czasie, co zamordowane debiutantki. Kto zabił? Czy komisarzowi Niżowi, czterem rozwścieczonym wiedźmom i jednemu sekretarzowi uda się rozwiązać tę zagadkę?

Jak do tej pory, ten tom wydaje mi się najciekawszy pod względem fabuły. Autorka dała z siebie wszystko: dodała więcej wątków, zaintrygowała mnie pomysłem na motyw zbrodni, odkryła karty z przeszłości jednego z bohaterów oraz jak zwykle zachęciła do czytania lekkim, ale dość rozbudowanym stylem. Najbardziej podobały mi się dialogi, których zresztą jest najwięcej: nie dość, że bawią to jeszcze wydają się naturalne i to właśnie dzięki nim czytelnik poznaje sporą część opowiadanej przez M. J. Kursę historii.

Sama fabuła rozwija się dość powoli, ale za to autorka zamieszcza dużą liczbę komicznych scen, dzięki którym można stopniowo wciągnąć się w czytanie. Czytelnik ma więc do czynienia z sekretem książki, wybuchowymi Wiedźmami, ambitnym mordercą, przeszłością Piotra, dziwnymi anonimami z pogróżkami, a także obserwacją pracy redaktorek (która mocno mnie zaciekawiła). M. J. Kursa na koniec ładnie łączy wątki ze sobą, finalna akcja dość szybko płynie, samo zakończenie nie skupia się tylko na głównym podejrzanym, ale też na dawnym życiu Piotra, co jest dość interesujące.

Wydaje mi się, że cała seria o Wiedźmach powinna spodobać się osobom, które uwielbiają właśnie bardzo lekkie czytadła, potrafiące wywołać w czytelniku atak śmiechu. Wiele razy łapałam się na tym, że chichoczę jak głupia do sera (w tym przypadku do książki) i wcale mi to nie przeszkadzało. Uwielbiam komedie, dlatego polecam Wam sięgnięcie po „Wiedźmy w opałach”, a jeśli nie czytaliście wcześniejszych części to koniecznie zacznijcie od „Wiedźmy na gigancie” – pierwszego tomu, który jest według mnie trochę gorzej napisany, ale warto dla niego się przemęczyć. Jeśli dodatkowo jesteście fanami powieści Joanny Chmielewskiej to myślę, że te książki będą w sam raz dla Was.

Okładka kolorystycznie wygląda troszkę lepiej, ale wciąż jakoś nie leży w moim guście i nic na to nie poradzę. Czcionka jest duża i sprzyja szybkiemu czytaniu. Nie wspominałam wcześniej, że w tekście nie ma podziału na rozdziały, ale przy tak krótkiej historii nie przeszkadzało mi to w czytaniu.

 

Podsumowanie:

+ lekki styl autorki

+ zabawna fabuła

+ spora ilość wątków

+ interesujący bohaterowie

+ duża czcionka

- nieciekawa okładka książki

 

Ilość stron: 272

Wydawnictwo: Lucky

Gatunek: komedia kryminalna

Rok wydania: 2020

Dla kogo: dla fanów komedii kryminalnych i książek w stylu Joanny Chmielewskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj