Niedawno pojawiła się recenzja „Maybe someday”, teraz przychodzę do Was z opinią o kontynuacji tej książki. Colleen Hoover wraca do bohaterów poznanych wcześniej, jak i wprowadza nowe, ciekawe postacie rozwijając wątki Warrena, Maggie i Jake’a. Sydney i Ridge odnajdują się w nowym związku, zaś Maggie próbuje korzystać z życia póki tylko może. Podczas skoku na spadochronie poznaje całkiem przystojnego instruktora – Jake’a, który jest także kardiochirurgiem. Maggie wie, że ze względu na swoją chorobę nie może pozwolić sobie na długotrwały związek, dlatego umawia się na przygodę na jedną noc. Wkrótce sprawy pomiędzy nimi zaczynają się komplikować. Maggie w czasie kryzysu może liczyć jedynie na Ridge’a i dawnych przyjaciół, więc kiedy robi się naprawdę źle, ponownie prosi o pomoc byłego chłopaka, utrudniając i tak już ciężkie relacje pomiędzy Sydney, a Ridgem. Jak paczka dawnych przyjaciół poradzi sobie z tym kryzysem? Czy uda im się na nowo odnaleźć porozumienie? A może czasem trzeba coś stracić, żeby zyskać coś wartościowego?
(Opis wydawcy): „Maybe now. Ridge najchętniej nie rozstawałby się z Sydney, jednak musi pomóc swojej byłej, z którą się przyjaźni. Po rozstaniu z nim Maggie postanowiła żyć pełnią życia i zrobić to wszystko, na co wcześniej nie miała odwagi. Kiedy skacze ze spadochronem, poznaje niezwykle inteligentnego i przystojnego Jake’a. Jednak obiecała sobie, że już z nikim się nie zwiąże, bo dzięki temu uniknie rozczarowań. Może jednak warto czasem zaryzykować? Może właśnie teraz? Maybe not. Co się stanie, kiedy charyzmatyczny i zabawny Warren zamieszka z zimną i wredną Bridgette? Może uda mu się ją przekonać, że warto czasem zdjąć pancerz i otworzyć się na miłość? A może nie… .”
Autorka podzieliła książkę na dwie części. Jedna z nich zaczyna się od wątku z Warrenem i zatytułowana została „Maybe not”. W niej czytelnik poznaje losy postaci sprzed akcji z „Maybe someday”, jak i wydarzenia zazębiające się z niektórymi wątkami z Sydney, wszystko zaś jest pisane z perspektywy Warrena. Hoover tworzy relację pomiędzy Bridgette, a Warrenem i skupia się na uczuciach chłopaka. Fragmenty dotyczące tych dwojga są znacznie krótsze od dalszej treści powieści skupiającej się na kontynuacji losów Sydney i Ridge’a. Opowiadanie z punktu widzenia Warrena nie przypadło mi do gustu. Według mnie autorka potraktowała te wątki trochę po macoszemu i chociaż wnikliwie przedstawiła problemy Bridgette to jednak ta para mnie nie zachwyciła. Zabrakło mi pewnej głębi w tej relacji i mimo iż ich historia stanowi ciekawe rozszerzenie to jednak nie polubiłam ani Warrena, ani Bridgette.
Dalej jednak robi się bardziej interesująco. Właściwa opowieść „Maybe now” dotyczy Maggie, Jake’a, Sydney i Ridge’a. Autorka szerzej przedstawia postacie, które w pierwszym tomie grały drugie skrzypce. Czytelnik ma więc okazję do zapoznania się z narracją Maggie, która zmaga się z nieuleczalną chorobą, a także z Jake’iem, przeżywającym osobiste dramaty. Hoover tworzy także niezręczny trójkąt pomiędzy Sydney, Maggie i Ridgem, ubarwiając rozrywkę i utrudniając wzajemne relacje bohaterów. W ten sposób porusza ważne tematy związane z trudną przyjaźnią, wzajemnym wybaczeniem, zmaganiem się z problemami i ciężką chorobą.
Niestety, akcja drugiego tomu nie podobała mi się tak jak w pierwszej części. Fajnie, że autorka postanowiła dokończyć pewne wątki i ładnie zamknąć całość (takiego obrotu spraw w zakończeniu się nie spodziewałam), lecz zabrakło mi nagłych zwrotów wydarzeń (aż tak do końca nudno nie było, kilka elementów naprawdę mnie zaskoczyło, ale jednak czegoś było za mało), większych dramatów i zaskoczeń. Wiele fragmentów wydawało mi się przydługich, pomiędzy Sydney i Ridgem nie czułam tej chemii, co wcześniej i zrobiło się mdło. Z drugiej strony, Hoover ciekawie nawiązała do motywu przyjaźni, wybaczenia, poświęcenia, pozwoliła przepracować pewne emocje bohaterom i zgrabnie rozwiązała konflikty.
Czy polecam? Tak, to wciąż dobra książka, z którą można miło spędzić wolny czas. Hoover posiada wciągający styl, dzięki któremu nawet nudna opowieść potrafi mocno namieszać. Mimo wszystko, pierwszy tom uważam za znacznie ciekawszy, a jednak bardzo przyjemnie czytało mi się tę historię z uwagi na pojawienie się większej liczby głównych bohaterów, dzięki temu sama powieść nabrała bardziej „swojskiego” charakteru.
Na pierwszym planie okładki znajdują się litery tytułowe na tle pościeli, podobnie jak w pierwszej części, ale z zachowaniem innej kolorystyki. Średnio mi się podobają te grafiki, uważam, że można było wybrać lepsze zdjęcia i ładniej je przerobić. Na przedłużeniach oprawy umieszczono notę biograficzną Colleen Hoover i fragment powieści. Na końcu dodano tłumaczenia piosenek z języka angielskiego na język polski. Czcionka uważam, że jest trochę za mała.
Podsumowanie:
+ lekki styl autorki
+ narracja pierwszoosobowa
+ przedstawienie historii z punktu widzenia różnych bohaterów
+ nawiązanie do trudów związanych z chorobą, przebaczeniem, poświęceniem
+ ciekawe ukazanie postaci
- wolniejsza akcja
- nudne opowiadanie z perspektywy Warrena
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Otwarte
Gatunek: romans, obyczajowy
Rok wydania: 2020 (z 2018)
Dla kogo: dla fanów powieści Colleen Hoover, dla osób lubiących historie o przebaczeniu, poświęceniu, wyrzeczeniach związanych z chorobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz