7.03.2023

"Legenda ludowa" Karolina Derkacz

 

Czaiłam się na „Legendę ludową” już od dobrych kilku miesięcy, ale pierwszeństwo zawsze miały inne publikacje. W końcu jednak przypomniałam sobie o tym tytule, dlatego teraz po zapoznaniu się z nim, jak zwykle obowiązkowo wstawiam recenzję. Akcja książki dzieje się na wsi o malowniczej nazwie Wisłowice. To właśnie tutaj mieszkańcy będą prześladowani przez tajemniczego wilkołaka, który zbudzi w ludziach niemal pierwotne instynkty. Do wilkołaka można się jednak przyzwyczaić. Wszystko się zmieni, gdy do Wisłowic zawita komisarz Radzkin, burząc od lat ustalony porządek rzeczy. Kiedy Radzkin postanawia aresztować Zielarkę, pomagającą mieszkańcom wsi przy każdej chorobie, miarka się przebiera. Na pomoc Zielarce ruszają sołtys wraz z rodziną Sosnów nie wiedząc, że tym sposobem czynią sobie z Radzkina ogromnego wroga.



(Opis wydawcy): „Wisłowice to osobliwe miejsce – żarliwa wiara katolicka miesza się tu z pogańskimi praktykami i zabobonami, nocą za oknami słychać stukot czarcich kopyt, a mieszkańcy wsi wciąż korzystają z usług medycznych mieszkającej w leśnej głuszy Zielarki. Jedynym współczesnym elementem lokalnych gospodarstw jest sprowadzony z konieczności do wisłowickich domów telefon. Gdy pewnego dnia zadzwoni w domu państwa Sosnów, ich spokojne życie zmieni się nie do poznania… . Jedna z mieszkanek wsi zostaje znaleziona nieprzytomna, a obrażenia na jej ciele sugerują atak wilkołaka. Niedługo później napastnik uderza ponownie, a sołtys Wiktor Nałęcki, sceptyczny wobec ludowych wierzeń, postanawia zgłosić sprawę do miejskich organów ścigania. Ta decyzja wzbudza mieszane uczucia, miastowi nie cieszą się w Wisłowicach zaufaniem. Do rozwiązania sprawy Wilkołaka z Wisłowic przybywa ekscentryczny komisarz Radzkin. Szybko okazuje się, że obawy mieszkańców były uzasadnione. Rozpoczyna się polowanie na czarownice… dosłownie.

Bardzo dużo przeczytałam pochlebnych opinii na temat tej książki, również reklama zrobiła swoje, dlatego moja ciekawość wobec „Legendy ludowej” była uzasadniona. Oczekiwałam sporej dawki fantastyki, dobrze rozrysowanego świata, humoru, od którego mogłabym zrywać boki i genialnie stworzonych postaci. Wraz z pierwszymi stronami mój entuzjazm opadał, aż nie zostało z niego nic, zaś pod sam koniec miałam ochotę rzucić lekturę w kąt, nie wracać do niej i złożyć reklamację o zwrot zmarnowanego czasu.

Pierwszym mankamentem, który zwrócił moją uwagę to słaby humor książki. Parodia wiejskiego stylu życia może byłaby śmieszna, gdyby cofnąć się o jakieś sześćdziesiąt lat, wtedy takie wtrącenia jak strach mieszkańców przed telefonem stacjonarnym, chichoczące diabły, nadgorliwy komisarz i szereg innych mogłyby mieć sens i rzeczywiście byłyby śmieszne. Dla mnie wydawały się po prostu głupie i strasznie naciągane, a jeśli dodać do tego błędy logiczne to już jest źle, bardzo źle.

Sama akcja wydaje się jednocześnie o wszystkim i o niczym. Główne skrzypce gra rodzina Sosnów, przy czym większość wydarzeń obraca się właśnie wokół nich. Gdyby to jeszcze były interesujące wydarzenia, ale sporo z nich tyczy się kłótni pomiędzy Jadwigą Sosną, a sąsiadką, która chce odbić jej męża. Od czasu do czasu pojawia się jeszcze jakaś historia o córce Jadwigi, Barbarze, mężu Jadwigi, czyli Zdzisławie Sośnie i jego kontaktach z sołtysem oraz relacjach całej rodziny z resztą mieszkańców wsi. Autorka czasem dodaje wzmianki o działaniach wilkołaka, komisarza oraz o poczynaniach Sosnów w odkrywaniu tajemnicy kto może być tym wilkołakiem. I to już tyle, jeżeli chodzi o całą akcję książki.

Powieść została zaliczona do gatunku fantastyki, ja tu jednak fantastyki prawie wcale nie widzę. Bliżej jej do komedii kryminalnej i to niskich lotów, raz pojawia się wilkołak i Zielarka, przy czym są to postacie tak nielogicznie ukazane wobec wydarzeń książki, że autorka mogła je sobie spokojnie darować. Czasem czytelnik ma jeszcze do czynienia z czortem i opisem ludowych wierzeń, ale elementów fantastycznych tutaj tyle, co na lekarstwo.

Zakończenie książki przywitałam z ogromną ulgą. Strasznie wymęczył mnie ten mierny humor, ludowe wierzenia, natrętny komisarz i zacofanie mieszkańców Wisłowic. Pomimo interesującego finału wiem, że po dalsze części na pewno nie sięgnę.

Czy polecam? Nie. Uważam, że polska wieś może być przedstawiona o wiele ciekawiej niż przez pryzmat zacofania, w dodatku błędy logiczne i prawie brak elementów fantastycznych oraz słaby humor skutecznie zniechęciły mnie do tej książki.

Okładka przedstawia ilustrację młodej dziewczyny z księżycem i czarownicą w tle. Estetycznie grafika bardzo mi się podoba. Na klapach znajduje się fragment powieści oraz nota biograficzna autorki. Czcionka jest wyraźna i czytelna, sprzyjająca szybkiemu czytaniu.

 

Podsumowanie:

+ pomysł na połączenie słowiańskich wierzeń, kryminału i fantastyki

+ lekki styl autorki

+ okładka książki

- nudna akcja

- słabi bohaterowie

- mierny humor

- mało elementów fantastycznych

- błędy logiczne

 

Liczba stron: 560

Wydawnictwo: Initium

Gatunek: fantasy, komedia fantastyczno – kryminalna

Rok wydania: 2022

Dla kogo: dla fanów wiejskiego folkloru i słowiańskich wierzeń.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj