3.10.2023

"Komornik" Michał Gołkowski

 

Przyznaję bez bicia, że nie miałam zamiaru sięgać po ten tytuł, ponieważ za bardzo kojarzył mi się z fantastyką pełną krwawej jatki i seksizmu, a tego na ogół nie trawię. Mój błąd. Dzięki rekomendacjom na Tiktoku i Instagramie postanowiłam się przełamać i w sumie nie żałuję. O czym jest „Komornik” Michała Gołkowskiego?

Wyobraźcie sobie, że świat dotyka Apokalipsa. Na ziemię spadają plagi i inne nieszczęścia, ludzkość systematycznie jest mordowana przez żądnych krwi aniołów, glob staje w miejscu, zaś na nim pojawiają się potwory i ożywieńcy jeszcze bardziej dokuczający ginącej populacji ludzkiej. Ktoś nie popisał się wystarczającą elokwencją i nie przewidział, że ludzi jest znacznie więcej niż w czasach zapisu wizji Jana. Ponieważ przedłużający się koniec zaczyna stawać się coraz bardziej uciążliwy dla anielskich zastępów, zostaje powołana posada Komornika, którego zadaniem jest ogarnięcie tego bajzlu. Ezekiel Siódmy nie miał zbyt wielkiego wyboru i musiał poświęcić coś cennego, by zdobyć potrzebne mu umiejętności do ścigania i zabijania nieposłusznych grzeszników. Pewnego razu odnajduje trop od dłuższego czasu wymykającego mu się zlecenia. Postanawia nie przepuścić żadnej okazji, by zmierzyć się z trudnym graczem, jakim jest Jonasz. Jeszcze nie wie, że tym samym właduje się wprost w pułapkę, która może się dla niego bardzo źle skończyć. Jak Ezekiel poradzi sobie z wyzwaniem, którym jest Jonasz? Czy uda mu się wybrnąć z kłopotów, nim Góra zdecyduje o jego marnym losie?

(Opis wydawcy): „Nadchodzi Koniec. Ale taki w cholerę prawdziwy, biblijny. Ziemia się zatrzymuje, umarli wstają z grobów, płonąca gwiazda o imieniu Piołun spada w morze. Tylko że coś w systemie nie zaskoczyło. Zamiast bomby termojądrowej wychodzi fajerwerk. Bo ludzi jest dużo za dużo, o wiele więcej, niż gdy święty Jan spisywał ostatnie wersety swego dzieła. Technologia poszła mocno naprzód, więc przed rydwanem Jeźdźca Apokalipsy można uciec, pedałując na rowerze. O dziwo, w ogóle nikt nie chce umierać, nawet jeśli plakaty i ulotki reklamowe obiecują Życie Wieczne w jaskrawych barwach pasteli. W końcu ktoś na Górze decyduje, że trzeba ten burdel ogarnąć. Powołani zostają do życia Aniołowie Apokryficzni. Postawione zostaje przed nimi proste zadanie: jak najszybciej i najskuteczniej rozporządzić masą upadłościową, w którą zamieniła się nasza Ziemia. Dokonać inwentaryzacji, zlikwidować środki trwałe, upłynnić aktywa, wymieść brudy, zgasić światło i oddać klucz na portierni. Jednak Aniołowie decydują, że mają to w dupie. Zwalają czarną robotę na ludzi. Na ziemię zstępują Komornicy.

Streszczenie wstępne z okładki zaintrygowało mnie na tyle, że z entuzjazmem zabrałam się za czytanie tej powieści. Bardzo lubię klimaty postapokaliptyczne, w dodatku autor od razu zapunktował u mnie samym pomysłem, w końcu dewastatorem ziemi zazwyczaj są ludzie w tego typu książkach, tymczasem tutaj przewijają się żądni krwi i zniszczenia aniołowie, którym ewidentnie zależy na mordowaniu ludzkości i reszty świata. Zawód Komornika również przyciąga uwagę, ponieważ każe się zastanawiać nad zamiarem samych aniołów. Mnie na przykład cały czas nurtowało i w sumie nurtuje do tej pory sens całej apokalipsy oraz powody zachowania skrzydlatych katów. Te i inne smaczki także, jednak nie będę tutaj ich wypisywać, bo zdradzę Wam całą fabułę. Liczę, że poznam odpowiedzi na nurtujące mnie zagadnienia w kolejnych tomach.

W książce najbardziej wyróżnia się styl autora. Bogate słownictwo oraz konstrukcja powieści, wszystkie elementy świata przedstawionego są zgrabnie dopracowane i nie ma się do czego przyczepić. Michał Gołkowski pokusił się o stworzenie różnych gatunków aniołów, potworów zagrażających nie tylko ludziom, ale także Komornikom, różnorakich czarów i wyposażył w specjalne umiejętności samych Komorników. Ciekawie też stworzył samą postać Ezekiela Siódmego oraz jego historię, motywy działania, poczucie moralności lub to co z niej zostało, wyjaśnił też trudne zasady rządzące upadłym światem.

Trochę mniej podobała mi się sama akcja. Początek był naprawdę obiecujący i sporo wniósł do całej fabuły, a jednak w pewnym momencie miałam wrażenie, że autor trochę się pogubił i nie wiedział, w którym kierunku powinny dalej potoczyć się wydarzenia. Nie twierdzę, że jest całkowicie źle, ponieważ zdarzyły się naprawdę interesujące fragmenty, lecz spora część książki skupiła się na wędrówce głównego bohatera oraz na struganiu przez niego chojraka, co zawsze kończyło się źle. Pojawiło się też multum wzmianek krwawych walk, poszukiwaniu przez Ezekiela zleceń,  z czego każdy z wytypowanych do likwidacji grzeszników stanowił dla niego pewną refleksję do bezsensowności istnienia. Tych scen pojawiło się mnóstwo, tak iż powieść za bardzo trąciła powielanymi schematami. Za to zakończenie usatysfakcjonowało mnie na tyle, że z chęcią sięgnę po dalszy tom.

Czy polecam? Myślę, że fanom postapokalipsy i dystopii, zwłaszcza w polskim wydaniu, powinna przypaść do gustu. Ciekawie rozrysowany świat oraz wciągający język literacki autora to zdecydowane plusy zachęcające do sięgnięcia po „Komornika”.

Okładka przedstawia postać wojownika z mieczem w dłoniach. Na klapach umieszczono fragment książki i biografię autora. Czcionka przejrzysta i sprzyjająca szybkiemu czytaniu. W książce pojawiają się też ilustracje autorstwa Jana Marka.

 

Podsumowanie:

+ wciągający styl autora

+ dokładnie rozrysowany świat przedstawiony

+ klimat postapo

+ intrygujący pomysł na fabułę

+ konstrukcja powieści

+ dopracowani bohaterowie

+ ilustracje

+ okładka książki

- czasem przestoje w akcji

 

Liczba stron: 504

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2016

Dla kogo: dla fanów powieści o aniołach i świecie postapokaliptycznym.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj