„Smutek i rozkosz” to tytuł, który bardzo mnie zaintrygował ze względu na rekomendacje oraz zachęcające hasła na okładce. Fabuła książki dotyczy historii kobiety, która od wielu lat męczy się z dolegliwościami psychosomatycznymi i psychicznymi. Niestety, nie jest jej łatwo funkcjonować w społeczeństwie ze względu na stany depresyjne oraz chęć chowania się pod stół za każdym razem, gdy coś idzie nie po jej myśli.
Niepowodzenia życiowe również zdają się wpływać negatywnie na jej nastrój. Gdy wali się jej kolejne małżeństwo, bohaterka wreszcie staje oko w oko ze swoimi problemami, zaś trafnie postawiona diagnoza pomaga jej zrozumieć swoje zachowanie. Jak poradzi sobie z tym wszystkim? Czu uda jej się odzyskać miłość męża?(Opis wydawcy): „To jest opowieść o Marcie. Ale mogłaby być o każdym z nas. Odkąd sięga pamięcią, Martha czuła, że coś jest z nią nie w porządku. Wszyscy mówili jej: „Weź się w garść”. Martha próbowała. Naprawdę wolałaby żyć tak jak inni. Ale przez większość czasu głównie chciało jej się wyć. Albo chować. Pod stołem. Kiedy po latach w końcu słyszy od lekarza prawidłową diagnozę, myśli, że w jej życiu na wszystko jest już za późno. A może wcale nie?”
Spodziewałam się wiele po tej książce, może dlatego tak bardzo się nią rozczarowałam. Również porównanie tego tytułu do „Normalnych ludzi” uważam za bardzo nietrafione z tego względu, że jest to zupełnie inna powieść, dotycząca przede wszystkim poszukiwania własnej tożsamości, dorastania, przemiany wewnętrznej oraz kształtowania się charakteru człowieka pod wpływem przemocy. „Smutek i rozkosz” tyczy się funkcjonowania jednostki wobec choroby psychicznej oraz opowiada o tym jak wpływa to na całą rodzinę i otoczenie osoby dotkniętej taką chorobą. Różnica jest ogromna.
Tym, co najbardziej nie spodobało mi się w tej powieści to podejście autorki do tematu. Mimo, iż według streszczenia na okładce jest to zabawna historia, ja nie widziałam w niej nic zabawnego. Opis zachowania kobiety dotkniętej chorobą taki jak np. zamykanie się w pokoju, opór w podejmowaniu decyzji, nieudane wchodzenie w relacje oraz agresywne zachowania wcale nie były dla mnie śmieszne. Uważam, iż jeżeli ktoś podejmuje się napisania o tak poważnym zagadnieniu jakim jest choroba psychiczna to powinien zrobić to porządnie. Tymczasem Meg Mason skupiła się na opisaniu codzienności bohaterki oraz na ukazaniu jej zachowań odbiegających od normy społecznej stawiając ją w żenujących sytuacjach. Pod sam koniec książki wstawia jeszcze wypowiedzi bohaterów wyraźnie dające do zrozumienia, że zachowanie bohaterki jest związane z jej charakterem, a nie chorobą, więc Martha robi wszystko, by naprawić swoje zachowanie. Gdyby choroba psychiczna zależała tylko i wyłącznie od zmiany zachowania jednostki to nie trzeba by było lekarzy oraz szpitali psychiatrycznych, dlatego uważam, że Meg Mason nie ma pojęcia o czym pisze. Chciałam się też dowiedzieć o tym, na co choruje bohaterka, tymczasem autorka zdecydowała się na zabieg wstawiania myślników w miejscu nazwy choroby, co tylko potwierdza, że M. Mason nie podeszła do tematu na poważnie.
Kolejna sprawa to nieumiejętne przedstawienie akcji. W „Smutku i rozkoszy” nic się praktycznie nie dzieje. Prócz opisów zachowania Marthy i jej codzienności oraz problemów społecznych nie pojawiają się żadne inne wątki. Czasem jedynie autorka wstawiła wzmianki na temat rodziny Marthy, ale na tym fabuła się kończy. Wielokrotnie łapałam się na tym, że podczas czytania odpływałam myślami i nawet nie starałam się dokładnie śledzić tekstu, tak bardzo ta książka była moim zdaniem nudna. Musiałam zmuszać się do czytania, a tego nie lubię. Bohaterowie również zostali przedstawieni słabo, oj słabo. Według mnie autorka zupełnie niepotrzebnie skupiła się na opisie rutynowych czynności Marthy, o wiele lepiej czytałoby się tę książkę, gdyby zaznajomiła odbiorcę z uczuciami postaci, wspomnieniami oraz relacjami pomiędzy nią, a bliskimi.
Czy polecam? Nie. Uważam, że cała powieść została napisana na kolanie. Autorka podeszła do tematu zbyt pobieżnie i to co miało być śmieszne, wyszło prześmiewczo. Brak akcji i słabo przedstawieni bohaterowie w połączeniu z kiepskim stylem to doskonały przepis na zniechęcenie czytelnika do lektury.
Okładka jest ilustracją graficzną i ukazuje kobietę opierającą się o ścianę. Obrazek moim zdaniem prezentuje się trochę ubogo, kilka szczegółów więcej i myślę, że oprawa książki byłaby znacznie atrakcyjniejsza. Na klapach umieszczono rekomendacje czytelnicze oraz notę biograficzną autorki. Wewnątrz okładki znajduje się pasiasta wklejka. Czcionka jest średniej wielkości, sprzyjająca szybkiemu czytaniu.
Podsumowanie:
+ poruszenie trudnej tematyki choroby psychicznej
- książka ma charakter prześmiewczy
- złe wyobrażenie autorki o chorobie psychicznej
- brak akcji
- źle ukazani bohaterowie
- nudny styl autorki
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Znak
Gatunek: literatura piękna
Rok wydania: 2022 (z 2020)
Dla kogo: dla osób lubiących czytać o zachowaniach wybiegających poza schematy społeczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz