14.06.2024

"Złote miasto" Michał Gołkowski

 


Trylogia „Bramy ze złota” zalicza się do większej serii o Zahredzie zatytułowanej „Siedmioksiąg grzechu”. „Złote miasto” jest kontynuacją przygód bohatera znanych czytelnikowi z tomu „Świątynia na bagnach” i bezpośrednio się z nim łączy, nie zawiera dużego przeskoku czasowego w przeciwieństwie do pozostałych części. W tym tomie Zahred zdobywa zaufanie najeźdźców z Północy, którzy nękają okoliczne wioski.

Szybko staje się jarlem i przekonuje podlegających mu wojowników do podążenia za nim na południe, obiecując zdobycie złotego miasta. Ochotnicy wyruszają z nim pełni nadziei na przeżycie fascynujących przygód. U boku Zahreda stoi też Mira, która wraz z kobietami – wojowniczkami liczy na okazję do potyczki. Czy uda im się odnaleźć złote miasto?

(Opis wydawcy): „Trzy wężowe łodzie pełne wojowników z mroźnej północy suną przez nurty wielkich rzek, by zatrzymać się na słonecznych brzegach południa. Złote miasto, powtarzają wszyscy szeptem! To tam, po drugiej stronie świata, wznosi się potężny gród, w którym z pewnością mieszkają bogowie. Ale nad dachami złotego miasta gromadzą się ciemne chmury. Inne imperium, młodsze i głodne chwały, ostrzy zęby, aby skruszyć wiekowe mury. Zbliża się oblężenie tak wielkie, że może odmienić losy całego świata. Przez skowyt wichru w olinowaniu, w trzasku przecinającej niebo błyskawicy i huku przetaczającego się nad falami gromu słychać tylko jedno imię. ZAHRED.

Sporo sobie ponarzekałam na „Świątynię na bagnach”, w której praktycznie nic się nie działo, a bohater przez cały tom planował swoją ucieczkę ze świątyni i liczył na czyjś ratunek. Nie lubię, kiedy wydarzenia są tak przeciągane i chociaż doceniam przykładne opisy to czasem co za dużo to niezdrowo i tak było też w tamtym przypadku. Czy na tle poprzedniej części „Złote miasto” wypadło lepiej?

W moim odczuciu tak, chociaż nie na tyle, by napisać, że jest dobrze. Na pewno znacznie poprawiła się akcja, która stała się ciekawsza dzięki barwniejszym wydarzeniom. Autorowi świetnie wychodzą sceny wojenne i drobne potyczki, które zawsze śledzę z ogromnym zainteresowaniem, a w tym tomie ich nie brakuje. Przeprawa wojowników przez odległe krainy z północy aż na południe przy nikłej nadziei na powodzenie i wprawnych matactwach głównego bohatera również zasłużyły sobie na moją uwagę i sprawiły, że nawet zaintrygowały mnie dalsze losy postaci. Nie zabrakło także wątków komicznych, dzięki którym dobrze bawiłam się podczas czytania lektury.

Miałam jednak wrażenie, że autor zaczyna się powtarzać. Przygody bohatera na tle pozostałych części wypadają ciągle tak samo. Najpierw Zahred jest dzikusem, który dzięki zaradności i szczególnym dyplomatycznym umiejętnościom zaskarbia sobie uznanie w pałacu i staje się coraz ważniejszym graczem. Ponieważ dobrze sobie radzi w walce wręcz oraz jest też doskonałym strategiem, szybko przejmuje dowodzenie. Wszystkie części przebiegają właśnie według tego schematu. Nie mam pojęcia dlaczego twórca zdecydował się na takie poprowadzenie akcji, jednak czytanie o tym samym w pewnym momencie zaczyna nużyć. Gdyby jeszcze wprowadzić więcej elementów fantastycznych lub wyjaśnień o przeszłości Zahreda lub jego klątwie, wtedy myślę, że byłoby znacznie ciekawiej. Podobnie dzieje się z pobocznymi postaciami, które w pewnym momencie znikają z życia Zahreda, by już nigdy się w jego historii nie pojawić. Przez tyle tomów zdążyłam polubić niektóre z nich i jednak chciałabym się dowiedzieć jak dalej potoczyły się ich losy, dlatego jakiś epilog lub rozwinięcie według mnie byłyby wskazane.

Ogólnie jestem trochę zawiedziona tą serią, ponieważ mam pewien niedosyt odnośnie faktów z życia Zahreda, obecności bogów w jego życiu – dlaczego nimi gardzi, dlaczego stał się taki jaki jest? Ciężko czytać o bohaterze, gdy niczego się o nim nie wie, z tego też powodu coraz bardziej się zniechęcam. Jeszcze jeden tom tej trylogii jest przede mną i mam nadzieję, że tam autor się zrehabilituje. Także ogrom opisów czasem wydaje mi się nie do przeskoczenia, rozciąga to akcję, która w wielu przypadkach mocno kuleje.

Czy polecam? Tylko jeżeli macie cierpliwość do książek z przydługimi opisami i powtarzającymi się motywami. W moim odczuciu seria staje się męcząca i brak pomysłu na fabułę aż nadto rzuca się w oczy.

Twarda oprawa przedstawia grafikę głównego bohatera płynącego łodzią. Na okładce znajdują się też pozłacane elementy. Wklejka zawiera mapę odwzorowaną na Europie oraz reklamę pozostałych tomów z serii „Bramy ze złota”. Wewnątrz książki znajdują się ilustracje przedstawiające niektóre sceny fabularne. Czcionka duża, czytelna, sprzyjająca szybkiemu czytaniu.

 

Podsumowanie:

+ styl literacki

+ akcja ciekawsza od poprzedniej części

+ dużo scen bitewnych

+ wielowątkowość

+ ilustracje i szata graficzna

+ mapka

- powtarzająca się fabuła

- mało informacji o głównej postaci

- czasem przydługie opisy

 

Liczba stron: 632

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2019

Dla kogo: dla fanów epickich książek opierających się na fikcji historycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj