14.11.2023

"Komornik. Rewers" Michał Gołkowski

 


Losy Ezekiela zakończyły się w tak nieodpowiednim momencie, że kwestią czasu było sięgnięcie przeze mnie po kolejny tom. Druga część „Komornika” rozpoczyna się, gdy Ezekiel zdaje sobie sprawę, że wpadł w poważne tarapaty. Jego jedynym wyjściem jest podążenie dalszym tropem zbiegłego dłużnika, prowadzącym aż do Rewersu – miejsca, gdzie boją się przebywać nawet sami aniołowie, pełnego bestii oraz okropności czających się na człowieka, przesyconego nierządem i grzechem.

Ezekiel musi odnaleźć Jonasza, który jest jego wrzodem na tyłku i sprawą zbyt osobistą, by ją sobie odpuścić. Komornik jeszcze nie wie, że ślady poprowadzą go tam, skąd nie będzie już odwrotu i wpakuje w sytuację, z której ciężko będzie mu się wyplątać. W końcu, gdy w grę wejdzie prawdziwe proroctwo decydujące o losach tego świata to należałoby podejść do niego poważnie, prawda?

(Opis wydawcy): „Tam, gdzie nie sięga światło Łaski Pańskiej, rozciągają się jałowe pustkowia spowitego w wieczną, zimną noc Rewersu. Zatrzymana w pół obrotu Ziemia zastygła w terminalnym pacie pomiędzy siłami Dobra i Zła. Wraz z Ezekielem Siódmym odważ się wejść tam, gdzie obawiają się stąpać nawet Aniołowie. Znajdź w sobie siłę, by spojrzeć w twarz temu, co od zawsze czaiło się pod twoim łóżkiem. Apokalipsa, owszem, nie udała się – co do tego nikt nie ma wątpliwości. Teraz okazuje się, jak kolosalne były rozmiary zaniedbań.

Pierwszy tom mocno mnie zaintrygował. Co prawda nie zrobił na mnie spektakularnego wrażenia, ale spodobał mi się na tyle, że postanowiłam czytać dalej historię o Ezekielu uwikłanym w czarną robotę zabijania dłużników z woli niebios. Opowieść o świecie, który został niemalże doszczętnie zniszczony przez istoty niebiańskie oraz o walce o przetrwanie człowieka, który chce żyć za wszelką cenę pomimo trudności egzystencjalnych to interesujący materiał na fabułę. Bardzo zaciekawił mnie też opis z tyłu książki, ponieważ spodziewałam się mnóstwa okropności, mrożących krew w żyłach scen i jeszcze więcej akcji, na którą zwłaszcza liczyłam w tej części. Czy „Rewers” spełnił moje oczekiwania?

Raczej nie. Sam początek drugiego tomu jeszcze trzymał mnie w napięciu, głównie z powodu dreszczyku związanego z Rewersem, tajemniczą krainą owianą złą sławą i miejscem rozkwitu ciemności. Jednak wraz z rozwojem fabuły czułam się coraz bardziej zawiedziona. Miałam wrażenie, iż autor przygotował się do napisania tej części zaledwie po łebkach i nie miał pojęcia co zrobić dalej z tymi wszystkimi wydarzeniami, które nagle się na niego zwaliły. Od czasu do czasu akcja urozmaicana jest scenami walk z potworami, które szybko się ze sobą zlewają i niczym nie wyróżniają. Jak dla mnie wyzwanie związane z głównym wątkiem poszło też zbyt łatwo, spodziewałam się wyżej postawionej poprzeczki Ezekielowi przez autora i jak na tyle zawiłości w poprzedniej części, w tej poziom napięcia zbyt szybko się rozszedł. Jednak najbardziej irytujący wątek pojawił się później i był dla mnie tak absurdalny, że aż niemożliwy. Autor za bardzo zapędził się w schematach, pozbawił też Ezekiela zadziornego charakteru i jakoś tak nie udało się. Zamiast ciekawie wyszło dziwnie, mimo iż nie mam nic przeciwko pewnym udziwnieniom to jednak M. Gołkowski przekombinował, dając czytelnikowi komedię i to mało śmieszną.

Za to muszę pochwalić styl autora (każdy opis, dialogi i układ wydarzeń wydają się starannie dopieszczone), dobór słownictwa jest na dość wysokim poziomie, co bardzo mi odpowiadało. Również kreacja świata przedstawionego bardzo się wyróżnia, ale to w końcu postapo, jeden z moich ulubionych gatunków. Gołkowski ciekawie skonstruował różne potwory polujące na ludzi, także interesująco wymyślił Aniołów gnębiących człowieka, sama profesja Komornika potrafi przyciągnąć czytelnika na tyle, że książkę aż chce się czytać. Wszystko jednak blednie na tle fabuły, która nie powaliła mnie na kolana, przez co powstał średniaczek, który miał spory potencjał, ale jak to bywa w takim przypadku – nie został do końca dobrze wykorzystany i wyszło, co wyszło.

Zakończenie książki nie było jakieś wybitne, pełno w nim było absurdów, scen wyssanych z palca i jakoś do mnie nie przemówiło. Zakończyło się jednak w takim momencie, że raczej sięgnę po ostatnią część tej serii, bardziej jednak z ciekawości jak autor poprowadzi fabułę niż z samej chęci czytania.

Czy polecam? Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest to interesująca interpretacja historii biblijnej umieszczonej w postapokaliptycznym świecie, z drugiej autor naprawdę luźno podszedł do wydarzeń w tym tomie i uważam, iż jeśli nie macie potrzeby czytania tej serii to lepiej sięgnąć po inną lekturę.

EDIT: ponieważ recenzję pisałam już dawno i jestem po przeczytaniu większej liczby tomów, trochę zmieniłam zdanie o „Komorniku”. Warto się przemęczyć, ale druga część wypada gorzej na tle innych.

Okładka przedstawia wizerunek głównej postaci i jest ciekawą ilustracją. Na klapach umieszczono notę biograficzną autora oraz fragment książki. Czcionka jest duża, czytelna i sprzyjająca szybkiemu czytaniu. Na końcu umieszczono ilustracje niektórych potworów oraz słowniczek pojęć i miar. Wewnątrz są też rysunki nawiązujące do poszczególnych wydarzeń.

 

Podsumowanie:

+ postapokaliptyczny świat

+ styl autora

+ bogaty świat przedstawiony

+ luźna interpretacja biblijnej wersji apokalipsy

+ ilustracje wewnątrz książki

+ słowniczek pojęć i miar

- nudna akcja

- historia pod koniec staje się absurdalna

 

Liczba stron: 488

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2017

Dla kogo: dla fanów postapokaliptycznych historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj