11.01.2024

"Łańcuch z żelaza" Cassandra Clare

 


Jestem beznadziejnym przypadkiem, jeżeli chodzi o uwielbienie nad książkami od Cassandry Clare. Uniwersum Nocnych Łowców wciągnęło mnie do swojego świata ponad dziesięć lat temu i skutecznie nie wypuszcza. Żeby jednak nie było tak kolorowo – pierwszy tom serii „Ostatnich godzin” zupełnie nie przypadł mi do gustu, chociaż zdarzyły się momenty, które śledziłam z zapartym tchem. Jak na jego tle prezentuje się kolejna część cyklu?

Cordelia Carstairs spełnia swoje marzenie u boku ukochanego. Teraz, gdy wyczekuje ślubu i została okrzyknięta bohaterką, może cieszyć się swoim szczęściem i odetchnąć od trosk, które jeszcze do niedawna zaprzątały jej myśli… a przynajmniej chciałaby, żeby tak było. James Herondale nie kocha jej tak, jak ona tego pragnie, może liczyć jedynie na jego wsparcie i przyjaźń. Serce Jamesa Herondale’a należy do innej kobiety, ale ponieważ honor Cordelii został skalany, James postanawia zrobić wszystko, by jak najmniej ucierpiała jej reputacja. Cordelia nie może też polegać na swoim mieczu, który w obliczu walki parzy jej dłonie, narażając na śmiertelne niebezpieczeństwo. Musi rozwiązać ten problem i to szybko, ponieważ na ulicach Londynu grasuje brutalny morderca, polujący tylko na Nocnych Łowców. Z jego ręki giną niewinni i strach pada na anielskich wojowników. Każdy z bohaterów skrywa mroczne sekrety i boi się ich ujawnienia. Czy grupa Nocnych Łowców będzie w stanie sobie zaufać? Czy odkryją tożsamość zabójcy? Jak wiele będą musieli poświęcić w walce z demonami?

(Opis wydawcy): „Sekrety niszczą nawet najprawdziwszą miłość. Cordelia Carstaris ma pozornie wszystko, czego chciała. Jest zaręczona z Jamesem Herondale’em, chłopcem, którego kochała o dziecka. Wiedzie nowe życie w Londynie z najlepszą przyjaciółką, Lucie Herondale. I dzierży legendarny miecz, Cortanę. Prawda jest jednak taka, że James kocha tajemniczą Grace Blackthorn, a Cortana parzy Cordelię w rękę za każdym razem, gdy ta jej dotknie. Co gorsza, seryjny morderca atakuje Nocnych Łowców. Cordelia, James i Lucie podążają jego tropem ulicami miasta, a jednocześnie każde z nich ukrywa szokujący sekret. W dodatku James obawia się, że on sam jest poszukiwanym mordercą.

Finał pierwszego tomu wprawił mnie jednocześnie w konsternację i rozczarowanie, może dlatego, że spodziewałam się znacznie więcej zarówno ze strony czarnego charakteru, jak i pozostałych postaci. Niemniej wątki Jamesa, jak i Cordelii zostały ukazane przez autorkę dość tragicznie, a sam epilog znacznie podniósł moją ciekawość, dlatego dałam jeszcze jedną szansę tej historii. Po cichu liczyłam na znaczne szybsze tempo akcji i jeszcze więcej dramatów, krwi i poświęceń.

Akcja drugiego tomu rozwija się w podobny sposób, co w pierwszym, czyli wolno. Pomimo intrygi związanej z morderstwami, jak i tajemniczej mocy Grace, Jamesa i Lucy, czy też dziwnego zachowania miecza Cordelii, nie zapałałam chęcią do czytania tej książki tak ochoczo, jak w przypadku pozostałych serii z uniwersum Nocnych Łowców. Nie umiałam się wciągnąć, ponieważ autorka znów po całości wykorzystała typowe schematy znane czytelnikom z pozostałych swoich powieści, nie dodając absolutnie nic nowego. Uważam, że Cassandra Clare strzeliła sobie w kolano, ujawniając od początku sekrety i plany Tatiany Blackthorn oraz Grace, co prawda nie wszystkie z nich zostały jasno określone, ale jednak były na tyle oczywiste, że mogłam spokojnie czytać pomiędzy wierszami. Czasem fabuła została urozmaicona drobnymi skandalami z udziałem głównych postaci, ale czy powinno być ich aż tyle? Momentami odnosiłam wrażenie, że nie czytam fantastyki, a romans obyczajowy podobny do telenoweli brazylijskiej. Znam książki autorki z porządnej dawki walk demonicznych, zaskoczenia, magii, dobrego humoru i mocnego działania na wyobraźnię. Tutaj tego nie ma.

Po przeczytaniu ponad połowy książki, nareszcie zaczęłam się wciągać. Pewne wydarzenia zaczęły nabierać rozpędu, wątki łączyć się ze sobą, ujawniając kolejne zbrodnie Tatiany, a na wierzch wypłynęły tajemnice związane z Herondale’ami i Blackthornami. O ile początek uważam za tragiczny, o tyle rozwinięcie i zakończenie wypadło całkiem całkiem, pomijając sztampowość i zbytnią przesadę wątków romantycznych. Autorka pokusiła się o złamanie serc niektórym bohaterom, nadając tragizmu i dodając zmartwień pozostałym postaciom. Bardzo dobrze się stało, że tak postąpiła, ponieważ wyszło interesująco, zagadkowo i współczująco, zachęcając odbiorcę do sięgnięcia po ostatni tom serii.

Cassandra Clare od czasu do czasu odwołuje się do klasyki, cytując utwory literackie najczęściej nawiązujące do motywów niebiańskich, jak i piekielnych, również ukazuje zainteresowania bohaterów, które często są powiązane właśnie z literaturą. O ile w „Diabelskich maszynach” ten zabieg mi się podobał, o tyle tutaj był dla mnie trochę na wyrost, pomijając cytaty przed rozdziałami. Według mnie tych wszystkich odnośników było po prostu za dużo, podobnie jak opisów, co przełożyło się na wolniejsze tempo akcji.

Czy polecam? Ostatecznie tak, chociaż drażniły mnie przestoje w fabule i mnóstwo niepotrzebnych opisów. Rozwinięcie akcji oraz zakończenie książki usatysfakcjonowały mnie na tyle, że zdecydowałam się na przeczytanie ostatniego tomu, więc nie jest tak źle. Jeśli lubicie powieści tej autorki, powinniście zapoznać się z tą serią, chociaż ja swojego rozczarowania nie ukrywam.

Okładka przedstawia wizerunek Lucie Herondale z wyróżnionymi posrebrzanymi literami tytułowymi. Czcionka duża i czytelna, sprzyjająca szybkiemu czytaniu. Książka zawiera dodatkowe opowiadanie o Magnusie i Jemie. Jak zwykle będę narzekała na cienką oprawę (miękka tektura), ponieważ bardzo szybko się niszczy.

 

Podsumowanie:

+ wielowątkowość powieści

+ barwne zakończenie

+ motyw wojowników walczących ze złem

+ szata graficzna okładki

+ dodatkowe opowiadanie

- dużo opisów

- wolno rozwijająca się akcja

- sztampowość niektórych wątków

 

Liczba stron: 768

Wydawnictwo: Mag

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2022 (z 2021)

Dla kogo: dla fanów uniwersum Nocnych Łowców i powieści z motywem wojowników walczących z demonami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj