14.05.2024

"Spiżowy gniew" Michał Gołkowski

 


Po fascynujących przygodach „Komornika”, przyszła pora na kolejną serię od Michała Gołkowskiego. Tym razem mój wybór padł na cykl „Siedmioksiąg grzechu” i jego pierwszy tom „Spiżowy gniew”. Główną rozrywkę zapewnia czytelnikowi Zahred, który powraca z martwych po kilkuset latach od swojej śmierci. Ciąży nad nim klątwa narzucona przez bogów. Zahred stara się robić wszystko, co w jego mocy, by zwrócić na siebie ich uwagę, ale wpierw musi wypełnić swą powinność.

Jego kroki kierują się ku Hatwaretu, w którym cesarz przygotowuje się do sojuszu z odwiecznym wrogiem, Messembrią. Zahred szybko z przybłędy staje się jednym z najbardziej zaufanych ludzi Jego Wysokości. Co knuje Zahred? Jaka jest jego przeszłość? Czy bogowie odpowiedzą na jego poczynania?

(Opis wydawcy): „Nikt nie wie, kim jest ten człowiek. Wiadomo tylko, że do Hatwaretu nadszedł z pustyni. Od tego momentu historia Hatwaretu i Messembrii zaczyna toczyć się nowym torem, przerażającym i niezrozumiałym. Destrukcja i chaos zataczają coraz szersze kręgi, starania o pokój i współpracę zdają się odchodzić w przeszłość. Zupełnie jakby jeden przybysz znikąd mógł wpłynąć na losy państw i tysięcy ludzi. Wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne, a jednak wszystko świadczy o tym, że Zahred tylko pozornie jest zwykłym człowiekiem.

Zachęcona inną serią autora o Ezekielu, z wielkimi chęciami zabrałam się za lekturę „Spiżowego gniewu”. Wraz z przeczytanymi stronami mój entuzjazm szybko opadł i coraz bardziej się kurczył. Od razu zwróciłam uwagę na różnicę pomiędzy cyklem „Komornika” i „Siedmioksięgu”. Niestety, moja ocena nie była korzystna, ponieważ liczyłam na coś podobnego i mocno się rozczarowałam. Przede wszystkim spodziewałam się więcej elementów fantastycznych, a także niesztampowego podejścia do fabuły, co wyraźnie widziałam w „Komorniku”. Tymczasem Michał Gołkowski serwuje czytelnikowi istnie epicką fabułę, z dokładnością i rozmachem wplatając opisy wszędzie tam, gdzie nie trzeba. Szczerze? Pierwsze rozdziały okropnie mnie wynudziły. Ciężko było mi przebrnąć przez sporą ilość tekstu, ponieważ nic kompletnie w nim się nie działo. Szczegółowe dzieje królestwa i bohaterów tylko przyprawiały mnie o szerszy ziew, Zahred poza byciem przybyszem znikąd nie strzelał na tyle fajerwerkami, by między nami zaiskrzyło, poboczne postacie również nie wykazywały wybitnych zdolności, potrafiących w wyjątkowy sposób przyciągnąć moją uwagę. Kiedy już myślałam, iż czeka mnie gehenna i nie dotrwam do końca książki, mniej więcej w połowie sytuacja się odmieniła.

Narastające konflikty i napięcie pomiędzy królestwami w końcu osiągnęły na tyle wielkie rozmiary, iż wreszcie zaczęłam wczuwać się w akcję książki. W pewnym momencie z nudnego początku fabuła rozwinęła się w wystarczający sposób, bym nie mogła się oderwać. Byłam zaintrygowana tajemniczym pochodzeniem Zahreda, jego zdolnościami, motywem, klątwą, również losy księżniczki, księcia, cesarza Hatwaretu sprawiły, iż chciałam koniecznie poznać dalsze losy postaci. Pierwsze rozdziały nie przedstawiły zbyt korzystnie bohaterów – czytelnik ma do czynienia z rozkapryszoną księżniczką, która robi co chce, tatuś cesarz jej przyklaskuje, brat z chęcią wziąłby ją do łóżka, w tle zjawia się Zahred i w sumie nic z tego nie wynika. Relacje pomiędzy nimi moim zdaniem autor kształtował zbyt długo, co poważnie wpłynęło na tempo akcji. Z czasem jednak postacie ukazały swoje drugie oblicze, zmieniły się, ujawniły swe ukryte sekrety. Wątki z pozornego spokoju przekształciły się w rzeź, a grzeczne zachowania ustąpiły miejsca poważnym intrygom. Wedle mojej oceny tyle wystarczy, by zatracić się już w dalszych rozdziałach powieści.

Styl autora jak zwykle odebrałam pozytywnie i doceniłam bogaty język literacki, może poza momentami, kiedy opisów było zwyczajnie za dużo. Co prawda „Spiżowy gniew” nie został napisany w formie groteski i nie zawierał w sobie komizmu, tak jak w „Komorniku”, ale i tak dobrze czytało mi się treść głównie ze względu na dobór słownictwa oraz ukazanie poszczególnych kluczowych scen. Zwróciłam też uwagę na interesujące przedstawienie tematyki wojennej, znajomości przez twórcę arkanów bitewnych, a także na ciekawe przedstawienie  wątków związanych z walką bohaterów, prowadzeniem szturmu na oddziały wroga, czy też obronę przed najazdami. Michał Gołkowski według mnie intrygująco przybliża odbiorcy sceny pojedynków, mało który autor moim zdaniem tak potrafi, dlatego dobrze oceniam jego książki.

Spodziewałam się trochę innego zakończenia, chociaż to nie było złe. Zawiodłam się trochę na postaci Zahreda, ponieważ jego tajemnica… pozostała tajemnicą. Nie dowiedziałam się za wiele o nim, mimo iż jest głównym bohaterem cyklu. Po cichu mam nadzieję, że więcej wyjaśni się w kolejnych tomach.

Czy polecam? Tak, chociaż nie doświadczyłam tutaj zbyt wielu motywów fantastycznych, a przez połowę książki musiałam toczyć bitwę sama ze sobą, jednak później naprawdę było warto. Jeśli lubicie epickie powieści z wątkami wojen i podbijania innych państw to myślę, że „Spiżowy gniew” przypadnie Wam do gustu.

Oprawa jest twarda i przedstawia wizerunek Zahreda na tle wojennej pożogi. Czcionka jest duża i czytelna, sprzyja szybkiemu czytaniu. Rozdziały ozdobione grafiką bitwy i samotnej postaci, w książce znajdują się również ilustracje autorstwa Vladimira Nenova.

 

Podsumowanie:

+ język powieści

+ przemiana bohaterów

+ ciekawe ukazanie wątków bitewnych

+ z czasem akcja nabiera tempa

+ fabuła opierająca się na władzy i podboju

+ ilustracje

+ twarda oprawa

- przez połowę powieści nic się nie dzieje

- momentami za dużo opisów

 

Liczba stron: 608

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Gatunek: fantasy

Rok wydania: 2018

Dla kogo: dla fanów epickich powieści z motywem podboju innych państw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Szukaj